Dopływamy do wyspy Keralo. Wysepka jest malutka, ale fajnie ,że można przespacerować się choćby i po wytyczonym szlaku. Tuż przy brzegu witają nas figurki rdzennych mieszkańców z plemiona Yamana Fajne widoczki na sam kanał ale i na wysepki. Zachwyca też flora. Dominują mchy i trawy, ale kwitną też kwiaty o różnych barwach
tu też jest mnóstwo ptakow
To nasza łajba. Po spacerze mamy jedzonko. Całkiem dobre. Sałatka, Casserole, napoje i winko. Fajne sa butelki wody
Rejsik fantastyczny. Wracamy do Ushuaia
-- 20 Gru 2022 19:01 --
Dopływamy pomału do portu w Ushuaia . Zanim to nastąpi , obserwuję jeszcze samolot jak podchodzi do lądowania. Zjawiskowo wygląda na tle pobliskich Andów
Wysiadamy z katamaranu i zasadzie to już spacerek do naszego statku. Niestety nie tak szybko. Wciąż jest pandemia o czym chyba zapominam . Zawożą nas busami do pobliskiego hotelu. Wszyscy jesteśmy testowani antygenami . Zastanawiamy się naszym gronie, po co to ta akcja skoro przecież wszyscy są po testach.( warunek wejścia na pokład samolotu) .Za chwilę jednak okazuje się, że ma to sens. Nasz wynik jest ok, ale niestety 2 osoby mają wynik pozytywny i nie płyną w rejs. To musi być tragedia dla tych ludzi
:cry: Reszta towarzystwa dowożona jest na pier tuż przy statku.
Zamiast wejść po trapie na statek chcę cofnąć się do małego, czerwonego budynku na pomoście, gdzie wiem ,że hula free wifi ,aby jeszcze chwile pogadać z rodzinką. Niestety, nie ma takiej opcji. Nie wolno spacerować po pomoście a budynek i tak jest zamknięty. No tak.. pandemia
:( W takim razie wracamy się i wchodzimy na statek. Rejestracja idzie mega sprawnie , dostajemy kartę do kabiny. Z radością oglądam znajome kąty na łajbie i znajome twarze z obsługi. Jak miło znowu tu być.... Banan na twarzy
:D Kabinka wewnętrzna, więc nieduża , bez okna, ale przytulna, całkiem ok. Zresztą przecież i tak będzie się tu tylko tylko spało. Fotka z netu, ze strony Plantours
Czuję ,że Hamburg zaczyna odpływać , idziemy więc szybko na deck pomachać na do widzenia Ushuaia.
Szybka kolacja i idziemy podziwać zachód słońca w kanale Beagle , który jest całkiem póżno, bo ok 22.30.
Mijamy Plancius, to siostrzana jednostka statku ,którym 9 miesięcy pózniej płynęłam na Grenlandię
cart napisał:
Hyhy, mój Plancius, którym ja płynąłem na Antarktydę.
Cart, wywołałam miłe wspomnienia , prawda ? A swoją drogą Oceanwide Expeditions to całkiem fajna firma. Chętnie wróciłabym...
DZIEŃ 3
Budzę się bardzo wcześnie rano, za wcześnie. Czuję przez skórę ,że niestety buja. W sumie co tu się dziwić ,jesteśmy przecież w słynnej ze sztorrmów cieśninie Drake'a. Próbuje jeszcze zasnąć ,ale nie idzie. Wstaję ale jednak nie najlepiej się czuję
:cry: Na siłę wcinam cokolwiek, aby wziąć procha na chorobę lokomocyjną. Wychodzę na pokład a zimne ,rześkie powietrze dobrze mi robi. Popijam też imbirową herbatkę. Niestety na pokładzie widokowym nie ma koców, jak parę lat wcześniej. . Szkoda ,ale to przez pandemię. Tłumów na śniadaniu i na pokładzie nie ma. Wracam do kabiny, odpoczywam, przysypiam a po kliku godzinach budzę się jak nowo narodzona. Idę nawet na lunch, niestety sama , bo moje towarzystwo wciąż dogorywa . Wczesnym południem ogłaszają konieczność zrobienia kolejnego testu antygenowego. Ma to być codzienna procedura na zmianę z pomiarem temperatury. Wywoływani jesteśmy po pokładach i po numerach kabin w podziale na parzyste i nieparzyste. Same testy idą bardzo sprawnie . Po testach zwiedzamy statek. Częściowo został odrestaurowany, jestem ciekawa zmian. Widać je najbardziej w recepcji, w restauracji samoobsługowej zwaną Palmgarten ( choc palmy po renowacji zniknęły) i weinstube ,która jest dużo większa i bardziej przestrzenna.Z miejsca staje się naszym ulubionym miejscem spotkań i punktem obserwacyjnym w ciepełku. Zaliczamy moją ulubioną kawkę latte.
W recepcji witam się z szefową recepcji, znam ją z poprzednich rejsów. Przesympatyczna Ukrainka Olga, wcześniej nie była jeszcze szefową. teraz awnasowała... Opowiada mi, że przez wciąż niestety jeszcze hulająca pandemię obłożenie na statku nie jest pełne. Jest tylko 270 pasażerów vs 400 miejsc, więc dużo mniej ludzi niż przed pandemią. Ale i tak cała obsługa się cieszy ,że statek wrócił w końcu do pływania po tak długiej przerwie.....Witam się też z Alex to szefowa rejsu, również bardzo miła osoba. 5 stycznia są moje urodziny, ale przez chorobę morską z rana jakoś mi to zupełnie ulatuje z głowy. Obie Panie jednak nie dają mi zapomnieć.. Wracam do kajuty a pod drzwiami widzę wsunięty list. To kartka z życzeniami urodzinowymi. Jak miło
:D .. ale, ale .. w złożonej kartce z życzeniami jest jeszcze liścik . Czytam i oczom nie wierzę Otrzymuję prezent, którym jest... upgrade kabinki
:o Skaczę do góry z radości i od razu idę do recepcji podziękować obu Paniom. Bardzo doceniam taki gest , bo równie dobrze, mogły upgrade zaproponować jakiejkolwiek rodzinie niemieckiej , których na statku jest 99% . Od razu chwytam nową kartę, ściagam z łóżka wciąż ciepiącą koleżanke i pędzimy obejrzeć nową kajutę. Wchodząc to co mi się rzuca w oczy to duże okno .To mega zmiana vs kabina wewnętrzna. Poza tym jest dwu pokojowa: salonik , sypialnia, duża łazienka i to z wanną, olbrzymie szafy garderobiane. Okazuje się też, że codziennie donoszone są różne pyszne przekąski, owoce i czekoladowe małe cudeńka. Tak wygląda mój urodzinowy prezent
Nie wiedziałem że tak nędznie prezentuje się ta nasza stacja. Pewnie z jednej strony to kwestia braku finansów, niemniej z drugiej chyba możnaby jakoś bardziej zadbać o tę - jakby nie było - wizytówkę naszego kraju na południowej półkuli. Wyprawy zazdroszczę ?
Czy osoba nie znająca nic a nic niemieckiego a tylko angielski jeśli zdecyduje się na wycieczkę z tą konkretną firmą to w pewnym sensie z góry jest na przegranej pozycji i cierpi swego rodzaju dyskomfort podczas rejsu ze względu na to że część przydatnych informacji podawana jest wyłącznie po niemiecku czy jednak koniec końców nie ma to żadnego znaczenia?
Ale w dzisiejszych czasach chyba nie problem odpalić tłumacza google w telefonie, zrobić zdjęcie strony i tekst mamy przetłumaczony, A tego ptaszka to u którego oficera widać, bo coś nie mogę znaleźć ?
:D
@nelciowata, super relacja, ale tutaj muszę sprostować może to się przyda innym podróżnikom, którzy nie mają cały czas dostępu do internetu tak jak np w unii europejskiej. Wchodzimy na tłumacza google w swoim telefonie i ściągamy potrzebne nam języki, najlepiej od razu kilka najbardziej popularnych jak oprócz angielskiego, hiszpański, niemiecki czy portugalski, mając już ściągnięty słownik offline możemy sobie tłumaczyć teksty nie mając dostępu do internetu, podobnie jak możemy sobie ściągnąć mapy offline i też się nimi posługiwać bez internetu,Pozdrawiam i naprawdę zazdroszczę może jeszcze kiedyś się uda wybrać na taki rejs, namiary zapisałemTrzeba wejść przez aplikację google tłumacz, klikamy ikonkę w prawym górnym rogu i ściągamy, ważne żeby pobrać też Polski język, żeby można przetłumaczyć z innego obcego, przepraszam za ot
Dopływamy do wyspy Keralo.
Wysepka jest malutka, ale fajnie ,że można przespacerować się choćby i po wytyczonym szlaku.
Tuż przy brzegu witają nas figurki rdzennych mieszkańców z plemiona Yamana
Fajne widoczki na sam kanał ale i na wysepki.
Zachwyca też flora. Dominują mchy i trawy, ale kwitną też kwiaty o różnych barwach
tu też jest mnóstwo ptakow
To nasza łajba.
Po spacerze mamy jedzonko. Całkiem dobre. Sałatka, Casserole, napoje i winko.
Fajne sa butelki wody
Rejsik fantastyczny. Wracamy do Ushuaia
-- 20 Gru 2022 19:01 --
Dopływamy pomału do portu w Ushuaia . Zanim to nastąpi , obserwuję jeszcze samolot jak podchodzi do lądowania.
Zjawiskowo wygląda na tle pobliskich Andów
Wysiadamy z katamaranu i zasadzie to już spacerek do naszego statku. Niestety nie tak szybko. Wciąż jest pandemia o czym chyba zapominam .
Zawożą nas busami do pobliskiego hotelu. Wszyscy jesteśmy testowani antygenami . Zastanawiamy się naszym gronie, po co to ta akcja skoro przecież wszyscy są po testach.( warunek wejścia na pokład samolotu) .Za chwilę jednak okazuje się, że ma to sens. Nasz wynik jest ok, ale niestety 2 osoby mają wynik pozytywny i nie płyną w rejs. To musi być tragedia dla tych ludzi :cry:
Reszta towarzystwa dowożona jest na pier tuż przy statku.
Zamiast wejść po trapie na statek chcę cofnąć się do małego, czerwonego budynku na pomoście, gdzie wiem ,że hula free wifi ,aby jeszcze chwile pogadać z rodzinką. Niestety, nie ma takiej opcji. Nie wolno spacerować po pomoście a budynek i tak jest zamknięty. No tak.. pandemia :(
W takim razie wracamy się i wchodzimy na statek. Rejestracja idzie mega sprawnie , dostajemy kartę do kabiny. Z radością oglądam znajome kąty na łajbie i znajome twarze z obsługi. Jak miło znowu tu być.... Banan na twarzy :D
Kabinka wewnętrzna, więc nieduża , bez okna, ale przytulna, całkiem ok. Zresztą przecież i tak będzie się tu tylko tylko spało.
Fotka z netu, ze strony Plantours
Czuję ,że Hamburg zaczyna odpływać , idziemy więc szybko na deck pomachać na do widzenia Ushuaia.
Szybka kolacja i idziemy podziwać zachód słońca w kanale Beagle , który jest całkiem póżno, bo ok 22.30.
Mijamy Plancius, to siostrzana jednostka statku ,którym 9 miesięcy pózniej płynęłam na Grenlandię
Cart, wywołałam miłe wspomnienia , prawda ?
A swoją drogą Oceanwide Expeditions to całkiem fajna firma. Chętnie wróciłabym...
DZIEŃ 3
Budzę się bardzo wcześnie rano, za wcześnie. Czuję przez skórę ,że niestety buja. W sumie co tu się dziwić ,jesteśmy przecież w słynnej ze sztorrmów cieśninie Drake'a.
Próbuje jeszcze zasnąć ,ale nie idzie. Wstaję ale jednak nie najlepiej się czuję :cry: Na siłę wcinam cokolwiek, aby wziąć procha na chorobę lokomocyjną. Wychodzę na pokład a zimne ,rześkie powietrze dobrze mi robi. Popijam też imbirową herbatkę. Niestety na pokładzie widokowym nie ma koców, jak parę lat wcześniej. . Szkoda ,ale to przez pandemię. Tłumów na śniadaniu i na pokładzie nie ma.
Wracam do kabiny, odpoczywam, przysypiam a po kliku godzinach budzę się jak nowo narodzona. Idę nawet na lunch, niestety sama , bo moje towarzystwo wciąż dogorywa .
Wczesnym południem ogłaszają konieczność zrobienia kolejnego testu antygenowego. Ma to być codzienna procedura na zmianę z pomiarem temperatury. Wywoływani jesteśmy po pokładach i po numerach kabin w podziale na parzyste i nieparzyste. Same testy idą bardzo sprawnie .
Po testach zwiedzamy statek. Częściowo został odrestaurowany, jestem ciekawa zmian. Widać je najbardziej w recepcji, w restauracji samoobsługowej zwaną Palmgarten ( choc palmy po renowacji zniknęły) i weinstube ,która jest dużo większa i bardziej przestrzenna.Z miejsca staje się naszym ulubionym miejscem spotkań i punktem obserwacyjnym w ciepełku. Zaliczamy moją ulubioną kawkę latte.
W recepcji witam się z szefową recepcji, znam ją z poprzednich rejsów. Przesympatyczna Ukrainka Olga, wcześniej nie była jeszcze szefową. teraz awnasowała... Opowiada mi, że przez wciąż niestety jeszcze hulająca pandemię obłożenie na statku nie jest pełne. Jest tylko 270 pasażerów vs 400 miejsc, więc dużo mniej ludzi niż przed pandemią. Ale i tak cała obsługa się cieszy ,że statek wrócił w końcu do pływania po tak długiej przerwie.....Witam się też z Alex to szefowa rejsu, również bardzo miła osoba.
5 stycznia są moje urodziny, ale przez chorobę morską z rana jakoś mi to zupełnie ulatuje z głowy. Obie Panie jednak nie dają mi zapomnieć.. Wracam do kajuty a pod drzwiami widzę wsunięty list. To kartka z życzeniami urodzinowymi. Jak miło :D .. ale, ale .. w złożonej kartce z życzeniami jest jeszcze liścik . Czytam i oczom nie wierzę Otrzymuję prezent, którym jest... upgrade kabinki :o Skaczę do góry z radości i od razu idę do recepcji podziękować obu Paniom. Bardzo doceniam taki gest , bo równie dobrze, mogły upgrade zaproponować jakiejkolwiek rodzinie niemieckiej , których na statku jest 99% .
Od razu chwytam nową kartę, ściagam z łóżka wciąż ciepiącą koleżanke i pędzimy obejrzeć nową kajutę. Wchodząc to co mi się rzuca w oczy to duże okno .To mega zmiana vs kabina wewnętrzna. Poza tym jest dwu pokojowa: salonik , sypialnia, duża łazienka i to z wanną, olbrzymie szafy garderobiane. Okazuje się też, że codziennie donoszone są różne pyszne przekąski, owoce i czekoladowe małe cudeńka.
Tak wygląda mój urodzinowy prezent