0
maginiak 25 października 2023 16:44
HH11.jpg



HH15.jpg



HH13.jpg



HH17.jpg



HH18.jpg



HH20.jpg



HH20a.jpg



HH23.jpg



Jeśli kiedykolwiek będziecie na Kauai i będziecie się wahać czy warto, nie wahajcie się, bo ten lot to jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie można tam zrobić.


HH21.jpg



HH22.jpg



Wrzucam jeszcze kilka filmików, które nieco lepiej niż zdjęcia oddają to co się dzieje podczas lotu.

https://www.youtube.com/watch?v=aP7KtHIXA20

Wylądowaliśmy i wciąż na trzęsących się nogach wróciliśmy do hotelu zjeść i wypić nasze zapasy, bo następnego dnia rankiem czekał nas lot do LA.
Hawaje pożegnaliśmy w wyśmienitych nastrojach. Po raz kolejny spędziliśmy tu fantastyczny czas i nawdychaliśmy się mnóstwo Aloha! Tak, zdecydowanie musimy to powtórzyć! (choćby na emeryturze!)


HHH2.jpg



W Los Angeles mieliśmy spędzić 3 dni.
Pierwszą noc spaliśmy w hotelu przy lotnisku, a że jakoś nam się nie spieszyło, dopiero około południa pożyczyliśmy auto i przemieściliśmy się do hotelu Best Western Plus Commerce na kolejne dwie noce.
Hotel całkiem w porządku, czysty i w przyzwoitej cenie ale oczywiście jak to w LA, daleko od wszystkiego.

Całkowity brak kompaktowości chyba najbardziej mi w LA przeszkadza, to że nie można się po prostu przejść i samochód jest w zasadzie niezbędny do poruszania się.
Przeciwko miastom jako takim nic nie mam, i lubię je zwiedzać na zmianę z przyrodniczymi atrakcjami, jednak Los Angeles jest zdecydowanie nie dla mnie, co to za miasto, po którym niemal nie da się chodzić. No nie da się.

Mimo tego, sztandarowe atrakcje trzeba było odhaczyć, więc pierwszym punktem programu stała się Promenada Gwiazd.
Jak wiadomo nie jest to miejsce, które zachwyca, ale przynajmniej nie zobaczyłam tam też nic, co by mnie szczególnie odrzucało. Owszem porozstawiane namioty bezdomnych nie robią najlepszego wrażenia, ale poza tym spacer był całkiem udany.


LA2.jpg



LA3.jpg



LA4.jpg



LA5.jpg



LA6.jpg



LA7.jpg



LA8.jpg



Po spacerze słońce chyliło się już ku zachodowi, i ten zachód mieliśmy nadzieję zobaczyć z Griffith Observatory.
Niestety korki nie pomogły, i gdy dotarliśmy na wzgórze było już po zachodzie, a do tego nie znaleźliśmy ani jednego miejsca parkingowego ani na szczycie wzgórza, ani w jego pobliżu.
Ostatecznie udało nam się zaparkować jakieś 20 minut marszu od szczytu, więc gdy tam dotarliśmy, było już zupełnie ciemno.
Jest to z pewnością jedno z tych kilku miejsc w LA, które warto zobaczyć.


LA10.jpg



LA20.jpg



LA21.jpg



Bardzo podobały nam się nie tylko widoki ale i to co można zobaczyć wewnątrz obserwatorium, a szczególnie Wahadło Foucaulta, którym mój syn był zachwycony.


LA11.jpg



LA12.jpg



Spędziliśmy na wzgórzu sporo czasu, a na kolację zamówiliśmy jedzenie na wynos w Jolly Boy Burgers – porcje były tak ogromne, że mogliśmy dla naszej trójki zamówić jedną i nie pozostalibyśmy głodni. Jakościowo było też przyzwoicie.

W kolejnym dniu naszym głównym celem była plaża Santa Monica. W drodze tam przejechaliśmy się Sunset Boulevard i pojeździliśmy po Hollywood. No cóż, Hollywood jak Hollywood.
Natomiast plaża Santa Monica zrobiła na nas fantastyczne wrażenie, można nią spacerować bez końca, a na molo trwa festiwal wiecznych wakacji.


SM1.jpg



SM2.jpg



SM4.jpg



SM5.jpg




Dotarcie do tego punktu podczas naszej wycieczki miało też znaczenie symboliczne, bo właśnie w tym miejscu kończy się Route 66, która zaczyna się w Chicago, gdzie i my rozpoczęliśmy tę podróż. Wprawdzie przebyliśmy tę drogę nieco dookoła, ale jednak.


LA16.jpg



Atmosfera na molo jest trochę jarmarczna, ale mimo to bardzo nam się tam podobało, szczególnie, że trafiliśmy do restauracji The Albright, gdzie jedzenie było niewymownie wręcz pyszne.


SM7.jpg



SM10.jpg



SM11.jpg



Na zmianę jedliśmy i spacerowaliśmy, a wieczorem pobawiliśmy się trochę w dzieci w lunaparku.


SM13.jpg



SM14.jpg



SM15.jpg



Mimo że nie robiliśmy tego dnia niemal nic konkretnego, tak bardzo się w to nicnierobienie zaangażowaliśmy, że kolejny i ostatni już dzień naszej podróży postanowiliśmy spędzić w dokładnie ten sam sposób, w dokładnie tym samym miejscu.
Plaża i jedzenie, plaża i jedzenie. Nie mogę powiedzieć, że to jest coś czego nie lubię robić. Dzień upłynął leniwie, i bardzo dobrze.


SM18.jpg



SM19.jpg



SM20.jpg



Wisienką na torcie naszej wycieczki był lot LO w C do Warszawy. W szerokim kadłubie mam porównanie tylko z LH i LO zdecydowanie tu wygrywa. Jedzenie było pyszne a obsługa wyjątkowo dobra. Ponadto po raz pierwszy udało mi się podczas lotu przespać więcej niż 3 godziny, łóżko jednak robi swoje.


SM22.jpg



SM23.jpg



No i co, no i się skończyło. Podróż była doskonała, a gdybym miała wskazać jedyny jej mankament, to byłaby to chyba niemal całkowita przewidywalność.
Tak to jest, gdy podróżuje się do cywilizowanych krajów ;)

Wszystko poszło zgodnie z planem, zupełnie nic się nie zawaliło. Poza jedną przygodą, która podniosła nam na kilka chwil adrenalinę, a którą sami sprowokowaliśmy, nie musieliśmy nic naprawiać ani mierzyć się z żadną przeciwnością, wszystko było jak pod linijkę.

Oczywiście na brak niespodzianek w czasie podróży nie powinno się narzekać, bo czasem może ich być więcej niż byśmy sobie życzyli, niemniej, moja ostateczna refleksja po tej podróży jest taka, że choć było idealnie i wspaniale, to na dłuższą metę jednak wolę podróże trochę bardziej pobrudzone i poszarpane, nawet gdy nie mają w sobie ani odrobiny Aloha.


SM30.jpg


Dodaj Komentarz

Komentarze (15)

aga-podrozniczka 25 października 2023 23:08 Odpowiedz
Będę Ci towarzyszyć duchowo z Honolulu, ja za gotówkę (plus cashback Amex) i Aviosy. Podzielam entuzjazm pobytu na Hawajach. Próbowałam wymyślić jakiś wypad wypełniający dziurę przed kolejnym w listopadzie i nic nie przemawiało do mnie, aż uśmiechnęło się Oahu. Pochodzę sobie po starych i nowych szlakach i pobawię się w plane spotting.
raku90 25 października 2023 23:08 Odpowiedz
Będę śledzić, właśnie jestem w Honolulu, pozdrawiam :) Faktycznie jest tu rajsko i nie da się pomylić Hawajów z jakimkolwiek innym miejscem na świecie. Ludzie fantastyczni, przyroda świetna, ceny znośne (nie tanie). Podróż za mile i $$$ w moim przypadku.
aga-podrozniczka 26 października 2023 12:08 Odpowiedz
To robimy mini spot w HNL? W przeszłości spotkałam się już z jednym forumowiczem F4F, bo akurat byliśmy w tym samym terminie. I byłam na spotkaniu około 20 osób z Flyertalk.Jeśli chodzi o przyrodę, to jest trochę podobnych wysp. Dla mnie Samoa jest Hawajami bez turystów, a niektorzy nazywają Guam małymi Hawajami.
aga-podrozniczka 26 listopada 2023 05:08 Odpowiedz
A po drugiej stronie wyspy woda ma 20-21C. Właśnie jestem w Hilo i nie uśmiecha mi się snorkowanie.Napisz jak tam wrażenia z nowego F150. Ja dostalam Dodge RAM 1500, ale ten nowy kompletnie nie podobał mi się i wróciłam wymienić na coś bardziej prymitywnego. Ostatecznie wyjechałam z lotniska Jeepem pickupem, bo nie mieli nic starszego.Ciekawa jestem Twoich wrażeń z wjazdu na Mauna Kea. Moim zdaniem straszą na zapas, a wjazd jest łatwy. I jestem zdziwiona, ze bylo tam tak mało turystów.
maginiak 27 listopada 2023 17:08 Odpowiedz
@Aga_podrozniczka Ford150 jest wielki i główną jego zaletą dla nas było to, że nigdy wcześniej nie pożyczaliśmy pick-upa i cieszyła nas po prostu jego amerykańskość. Praktyczność tego auta jest raczej taka sobie. Kiedy przyszło do przewożenia bagażu, i tak woziliśmy go w środku, bo wkładanie go na pakę zajmowało więcej czasu. Parkowanie jest utrudnione, bo często miejsca dla dużych samochodów są specjalnie oznaczone i bardziej kompaktowym samochodem zaparkować dużo łatwiej. Generalnie fajne doświadczenie ale raczej na raz. Chyba, że przewozisz meble.O Mauna Kea będzie w kolejnej części, tymczasem dorzucam jeszcze przy okazji suplement do poprzedniego odcinka.https://www.youtube.com/watch?v=iCTRaxxQTuohttps://www.youtube.com/watch?v=ft3T_pNpBQY
mapa 27 listopada 2023 17:08 Odpowiedz
Aga_podrozniczka napisał:A po drugiej stronie wyspy woda ma 20-21C. Właśnie jestem w Hilo i nie uśmiecha mi się snorkowanie.Ja miałem okazję być w Hilo 3 dni w sierpniu. Z tego padało 1,5 dnia. To ponoć miasto w USA, w którym najczęściej pada deszcz :D I kto by pomyślał, no ale ta północna część wyspy jest zupełnie inna niż południe. W ogóle BigIsland ma chyba 7 stref klimatycznych dlatego jest tak różnorodna.Ja już nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu na Hawaje (choć nie wiem kiedy to nastąpi) i podzielam w całej rozciągłości zdanie @maginiak tego miejsca na ziemi
aga-podrozniczka 28 listopada 2023 12:08 Odpowiedz
Wedlug internetu, Hilo jest jednym z najbardziej mokrych miast w USA, ale w tej chwili nie jest źle. Jestem tu 10 dni i popaduje sobie od czasu do czasu, a to w nocy, a to nad ranem, itp. Tylko jednego dnia padało trochę więcej, w ciagu dnia, ale akurat wtedy przygotowywałam sie do interview i nie jechalam nigdzie oprócz sklepu.Pogoda zmienia się podczas przejazdu przez wyspę, na gorze pada, jeszcze wyżej bezchmurnie, a gdzieś tam ciężkie chmury wiszą. Ale za to jest zielono na części wyspy, a przy wulkanach droga zamknięta, bo ryzyko pożaru.Myślałam dzisiaj, ktora wyspa podoba mi sie najbardziej i wyszlo mi, ze Kauai mialo najlepsze widoki, a Maui bylo najlepsze do snorkowania. A na Oahu podoba mi się północno - zachodnia część. Honolulu znudziło mi sie i lotnisko jest dla mnie najbardziej atrakcyjne teraz, bo ciekawe samoloty i wrota do Pacyfiku.@maginiak A, to nie masz porównania z innymi pickupami. Ja juz przeszlam przez wiele, bo czesto pickup jest tanszy do wypożyczenia, niz zwykla osobówka. Poza tym, gdzie jeździć pickupem, jak nie w USA. F150 mialam na Kauai, ten poprzedni model. Teraz wyszło dużo nowych modeli i zaczely być zbyt zelektronizowane. Nie wspomnę o elektrycznym F150, świętokradztwo. Moj faworyt to Nissan Frontier, również poprzedni model bo widzę, ze jest już nowy. Miał niesamowitego kopa, mimo że na papierze silnik o podobnych parametrach do mojej terenówki, a ta nie ma kopa.
aga-podrozniczka 5 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
Ja pojechałam na Mauna Kea bez żadnych wcześniejszych informacji. Nie wzięłam nawet bluzy ze sobą, bo jakos nie zastanowiłam sie, że przecież to 4200m. Dlatego zdziwił mnie cyrk w punkcie informacyjnym i straszenie jaki trudny jest podjazd. Naped 4x4 miałam, bo wzielam pickupa, nie dlatego, ze celowalam w 4x4. Myślę, ze specjalnie nie asfaltują tej drogi, żeby ograniczyć liczbę odwiedzających. Bo jak wytłumaczyć ładny asfalt na końcowym odcinku?Wygląda na to, ze ograniczenia są stosunkowo nowe https://www.flyertalk.com/forum/hawaii/ ... ience.htmlU mnie termometr pokazywal 11C i wiało tylko w jednym punkcie. Reszte przezylam bez problemu w cienkiej bluzce z długim rękawem (ochrona przed słońcem).Ja mialam wyjazd typu: płynę z prądem, zobaczę co jest do zwiedzania i zdecyduję gdzie jadę, w zależności od pogody.
osk 5 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
Wiać to tam naprawdę potrafi. Ja nie byłem w stanie otworzyć drzwi. Samochodem trzęsło na zachodzie słońca tak,że ustawiłem się do niego frontem i podziwialem zza kierownicy [emoji6]
rob-sad 11 grudnia 2023 17:08 Odpowiedz
Zdaje się, że 4x4 jest wymagane ze względu na ryzyko śniegu i to od niedawna. Zacząłem się zastanawiać, czy też nie brać 4x4, ale lecimy z dziećmi 6 i 10 lat i mogę nie spotkać się ze zrozumieniem ;)
maginiak 12 grudnia 2023 17:08 Odpowiedz
@rob_sad Weź też pod uwagę ograniczenia dotyczące wjazdu dzieci poniżej 13rż. Mój syn ma prawie 12 lat i obyło się bez kłopotów, natomiast w przypadku 6 latka, może to już być nieco utrudnione. Ale nie wiem jak restrykcyjnie w rzeczywistości podchodzą do tematu.A śnieg spadł na Mauna Kea w ubiegłym tygodniu.
splder 12 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
rob_sad napisał:Zdaje się, że 4x4 jest wymagane ze względu na ryzyko śniegu i to od niedawna. Zacząłem się zastanawiać, czy też nie brać 4x4, ale lecimy z dziećmi 6 i 10 lat i mogę nie spotkać się ze zrozumieniem ;)Sam podjazd gdy nie ma śniegu jest dość banalny, chociaż wjazd autem z silnikiem od kosiarki może być męczący. Głównym problemem jest fakt, że wypożyczalnie zakazują wjazdu zwykłymi samochodami. W dobie wszechobecnych trackerów GPS łamanie zakazu jest dość ryzykowne.
aga-podrozniczka 13 grudnia 2023 17:08 Odpowiedz
Enterprise ma takie warunki umowy:"Vehicle shall not be driven, except in an emergency, on anything other than a paved public highway or suitable graded private or public road or driveway, or over bridges posted for a maximum weight of three (3) tons or less."Może ta droga na wulkan podpada pod kategorię "suitable graded private or public road".Ja nie zawracam sobie głowy takimi warunkami, bo w wielu miejscach są drogi unpaved. Zresztą, nie jest to jakaś straszna dziurawa droga jak ta do Polihale State Park.na Kauai, gdzie widziałam "przytopione" auto i nie wiadomo było co kryje się pod dużymi kałużami. Tam zawrocilam, mimo że miałam wtedy wypożyczonego F150.
aga-podrozniczka 2 stycznia 2024 17:08 Odpowiedz
Szlak na dole Kilauea Iki jest chyba najpopularniejszy w parku wulkanów. Ja byłam jakieś 2 tygodnie po Was i ludzie mówili, że nic nie widać w nocy i nie ma żadnego ognia, jest tylko dym. Niektórzy nocowali w hotelu przy krawędzi krateru.Polecam wycieczkę z przewodnikiem jest ich kilka dziennie na różnych trasach. Nasz przewodnik był bardzo dobry, chętnie dzielił się wiedzą, podał nawet email jakby ktoś chciał zdjęcia z wybuchów wulkanu i na końcu stanowczo odmówił gratyfikacji w postaci napiwków.Ja spędziłam 3 dni w parku wulkanów, bo 30 dolarów za jedną wizytę dla jednej osoby to droga impreza, więc stwierdziłam, że wykorzystam wejściówkę na maksa.Ciekawe miejsce po tej stronie wyspy, to tzw. Red Road, która już nie jest Red. Tam też można napatrzyć się na lawę, drogi na końcu są zablokowane lawą, więc trzeba wrócić tą samą trasą. Miejsce gdzie ława napotyka wodę i następuje erozja klifów. Mało turystów, jest nawet plaża nudystów.https://thishawaiilife.com/red-road-haw ... poho-road/
mileq 9 stycznia 2024 23:08 Odpowiedz
Na Mauna Koa udało mi się wczołgać Nissanem Rogue (tak się chyba nazywa na Qashqai). Oczywiście pojechałem na spontanie, żeby nie było...Wczołgać, bo w drugiej połowie trasy nissankowi brakło oddechu i pomimo wciśniętego gazu do dechy nie udało mi się go zmusić do jazdy z prędkością większą niż 15 mil. Nie i już. Dopiero później zobaczyłem na jaką wysokość wjechałem.Moim zdaniem, trasa nie jest trudna, więc trochę straszą z tym 4x4, ale faktycznie w górnej części jak się zatrzymałem pod górę, to nissanek był bardzo oporny, żeby się zacząć turlać znowu. Ale się udało :).