0
greg2014 19 czerwca 2019 20:29
Image

Jedną z nich jest bardzo zadbany ogród botaniczny, który pewnie sam w sobie nie byłby niczym nadzwyczajnym, gdyby nie to, że warto przypomnieć, że jest położony poza kręgiem polarnym. Jest to ponoć najbardziej na północ zlokalizowany ogród botaniczny:

Image

Image

Image

Image

Sama zabudowa w niektórych miejscach jest zresztą również ciekawa. Równie ciekawe jest to, że miasteczko posiada całkiem spory aquapark, co świadczy chyba o jego randze :-)

Image

Image

Image

Akureyri otoczone jest wzgórzami. Z tego powodu pas startowy miejscowego lotniska stanowi w pewnym uproszczeniu część fiordu. Samoloty podchodzą do lądowania bardzo nisko nad wodą. Akurat w czasie mojego spacerku lądowały dwie maszyny liniowe oraz kilka turystycznych awionetek oferujących loty widokowe:

Image

Image

Tymczasem wróciłem na statek i za chwilę wybieram się na wycieczkę do największych okolicznych atrakcji. Na naszej trasie są jeden z najbardziej znanych wodospadów Islandii Godafoss oraz rundka wokół jeziora Myvatn:

Image

Zaraz po powrocie z wycieczki wypływamy do Isafjordu, zatem relację z wycieczki wrzucę prawdopodobnie dopiero jutro.Tak. Ceny za wycieczkę do wodospadu zaczynały się od 50 euro ale nie wykluczam, że u kogoś były tańsze.@NorthisCalling – bardzo możliwe, że jest tak jak piszesz. Nie weryfikowałem tego co podają lokalne informatory a jak widać każdy chce być „naj”.

W ramach małego sprostowania dot. poprzedniego posta uzupełnię, że budynek w kształcie rotundy, o którym pisałem to nie tylko centrum obsługi ruchu turystycznego w Akureyri ale również lokalne centrum kultury. W budynku zlokalizowane są m.in. szkoła muzyczna, sale koncertowe oraz siedziba lokalnej orkiestry.

Wracając do Akureyri pozostała mi jeszcze zaległa relacja z wycieczki po bliskiej i dalszej okolicy tego miasteczka.

Wystartowaliśmy ze statku po 12-ej. Drogi na Islandii są praktycznie puste, tylko co jakiś czas mijaliśmy samochód z przeciwnej strony. Nie zaryzykowałbym tutaj opierania wyjazdu na podróżowaniu autostopem:

Image

Przewodniczka przez niemal całą drogą opowiadała o Akureyri, mijanych miejscowościach oraz Islandii, jej historii, geografii, szkolnictwie, polityce, demografii, zarobkach... Bombardowała nas przy okazji masą liczb, które w wielu przypadkach okazały się zaskakujące. Przykładowo jeszcze około 50 lat temu Islandia była bardzo intensywnie porośnięta lasami, aktualnie zaś stanowią one tylko 2% powierzchni. Zmiana związana jest z działalnością ludzi, którzy dosłownie przepalili lasy w piecach zanim postawiono na geotermię. Swoje zrobiły również wulkany. Inną zaskakującą informacją było to, że rodzime gatunki drzew to wyłącznie drzewa liściaste. Wszystkie drzewa iglaste zostały zaimportowane z innych krajów i nasadzone sztucznie. Podobnych ciekawostek miałem okazję usłyszeć całkiem sporo.

Samo Akureyri jak na warunki islandzkie to prawdziwa metropolia – drugie co do wielkości miasto po stolicy. Posiada nawet własny uniwersytet, na którym kształci się 2500 studentów, z czego połowa uczestniczy w zajęciach zdalnie.

Naszym pierwszym celem były gorące źródła Hverir. Jest to okolica o dość księżycowym wyglądzie. Dominują tutaj nagie kolorowe skały oraz spieczone, popękane piaski pomiędzy którymi występują mniejsze lub większe kałuże z błotkiem, z których wydobywa się nieprzyjemny i drażniący smrodek związków siarki:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Błotko ma temperaturę zbliżoną do 100 stopni. Najbardziej niebezpieczne miejsca są wygrodzone ale było kilku śmiałków, którzy zaglądali do gotujących się gardzieli, z których co jakiś czas wylatywały na niewielką wysokość porcje gotującego się błota.

W bliskiej okolicy można zobaczyć również kilka niewielkich zakładów korzystających z ciepła geotermalnego – m.in. pierwszą na Islandii elektrownię geotermalną o mocy 3MW:

Image

Kolejnym punktem na naszej trasie był Black Castle zwany po lokalnemu Dimmoborgum. Jest to zajmujące dużą przestrzeń skupisko zastygłej lawy, która utworzyła formacje o przedziwnych kształtach. Pomiędzy nimi wytyczonych jest kilka szlaków dostępnych dla turystów:

Image

Image

Image

Image

Stosunkowo blisko – w bezpośrednim sąsiedztwie Dimmoborgum, na brzegu jeziora Myvatn zlokalizowany był kolejny punkt naszej wycieczki - pseudokratery. Są to geologiczne formacje, które w odróżnieniu od „prawdziwych” kraterów nie powstały w wyniku erupcji lecz na skutek działania lawy na wodę. Odwiedzone przez nas preudokratery są dodatkowo siedliskiem licznych ptaków i popularnym miejscem obserwacji ich życia:

Image

Image

Niestety program naszej wycieczki nie obejmował wizyty przy największym pseudokraterze – Hverfjall (średnica ok. 1 km, na szczyt możliwe jest wyjście oraz obejście kratera wokół – według przewodniczki zajmuje to około godziny). Pozostała nam tylko możliwość zobaczenia go z daleka:

Image

Ostatnim punktem naszej wycieczki był Wodospad Bogów czyli Godafoss. Jego nazwa wzięła się stąd, że według przekazów historycznych, po przyjęciu przez mieszkańców Islandii chrześcijaństwa, do tego wodospadu wrzucono posążki oraz przedmioty symbolizujące dawne bóstwa.

Wodospad można podziwiać z dwóch stron, z kilku punktów widokowych. Można również zejść schodami do jego podnóża (lekki prysznic gwarantowany). Widoki są naprawdę rewelacyjne:

Image

Image

Image

Image

Pomiędzy brzegami wodospadu można przemieszczać się przy pomocy oryginalnej kładki dla pieszych:

Image

Image

Wizyta przy wodospadzie była ostatnią atrakcją w planie wycieczki. Jej program moim zdaniem jest bardzo ciekawy ale zbyt intensywny na czas jaki został przewidziany dla tej wycieczki. Dwie godziny więcej dałyby zdecydowanie większe możliwości w poszczególnych miejscach – no ale w końcu nie do mnie należy układanie programów statkowych wycieczek :-)

Na koniec pożegnalna fotka z Akureyri:

Image

I zbliżenie na wspomniany już pas startowy miejscowego lotniska:

ImageZ kronikarskiego obowiązku wspomnę, że wczoraj na statku zakończyły się eliminacje do statkowego Voice of the Sea. Jest to show z udziałem pasażerów, którzy potrafią (lub uważają, że potrafią :-)) śpiewać. W ramach wieczornych imprez karaoke odbywają się kilkustopniowe eliminacje a podczas jednego z ostatnich dni rejsu, duże show w teatrze z udziałem finalistów, spośród których widzowie wybierają w głosowaniu zwycięzcę.

To grono finalistów:

Image

Z kilka dni zobaczymy co potrafią na scenie :-)

Tymczasem dotarliśmy do Isafjordu. W tym miejscu statek nie zawija do portu lecz rzuca kotwicę w fiordzie, skąd pasażerowie na ląd docierają szalupami ratunkowymi spuszczanymi na tę okoliczność na wodę:

Image

Image

Image

A to pierwsze widoki na miasteczko i jego okolice – samo miasto jest całkiem spore jak na tę szerokość geograficzną (nieco ponad 2000 mieszkańców):

Image


Image

Image

Image

Obok nas zacumował inny statek należący do spółki-córki Costy – niemieckiego operatora AIDA. Akurat tak się ciekawie złożyło, że na jego pokładzie podróżują moi znajomi więc będziemy próbowali się spotkać na lądzie:

Image

Jeśli chodzi o pogodę, jest ok. 13 stopni, wieje silny wiatr a na zewnątrz jest mało przyjemnie. Zapowiadają deszcz ale mam nadzieję, że prognoza się nie sprawdzi. Mówiąc krótko – pogoda barowa :-)

Zejście ze statku odbywa się w oparciu o bilety, które należało pobrać poprzedniego dnia (również dla kolejnego portu, gdzie zejście na ląd będzie się odbywało w podobny sposób):

Image

Kolejne numery grup są co jakiś czas wywoływane i schodzą na dolny pokład, gdzie z rozłożonych pomostów odbywa się wejście do łodzi. Zejście zaczyna się od wycieczek, potem numerek 1, 2 itd. Muszę poczekać :-)@ewaolivka – dziękuję bardzo. Jakoś zawsze jak przeglądam zdjęcia coś mi się w nich nie podoba :-) Miło wiedzieć, że ktoś uważa inaczej :-)

Nie wiem czy jest taki termin jak „islandzka pogoda”. Jeśli nie ma to sugeruję, aby przyjąć, że jest on synonimem „angielskiej pogody” :-) Pojawiająca się i znikająca mgła, raczej mało przyjemny wiaterek, kilkukrotna mżawka przechodząca momentami w deszcz, z rzadka pojawiające się słońce a do tego wszystkiego temperatura rzędu 12-13 stopni towarzyszyły mojej dzisiejszej wizycie w Isafjordzie.

Żeby było jasne nie zamierzam narzekać. Wręcz przeciwnie – jestem zadowolony. Wczoraj było tutaj ponoć tylko 7 stopni a poza tym nawet w lipcu, który statystycznie jest najcieplejszym miesiącem w roku, średnia temperatura nie przekracza 10 stopni. Dzisiaj zatem nie było wcale źle.

Jedyne długie nabrzeże w Isafjordzie zajął statek operatora AIDA i tak jak wspominałem nam pozostał transport na ląd wyłącznie z wykorzystaniem łodzi ratunkowych. Poza koniecznym oczekiwaniem na swoją kolej (czas ten zresztą wykorzystałem na napisanie poprzedniej części relacji), wiąże się z nim konieczność spędzenia około 10-u minut w nieco klaustrofobicznej skorupie. Sam transport przebiegł jednak bardzo sprawnie i statek został na kotwicy gdzieś za nami:

Image

Image

Image

Pierwsze co zwraca uwagę po zejściu z łodzi na ląd jest zakład produkujący lód dla łodzi rybackich. Każdego dnia opuszcza go 70 ton lodu, który jest później wykorzystywany do przechowywania i transportu złowionych ryb:

Image

Zresztą okolice portu to również magazyn kontenerów z agregatami chłodzącymi. Z wyświetlanych na ich ekranach informacji wynika, że wewnątrz panuje temperatura -25 stopni.

Sama zabudowa Isafjordu jest częściowo miejska. Można tu nawet wyróżnić typową ulicę handlową:

Image

A to kilka fotek miejscowej (nie zawsze najpiękniejszej) zabudowy:


Dodaj Komentarz

Komentarze (45)

jerzy5 20 czerwca 2019 00:45 Odpowiedz
Z przyjemnością będę śledził Twoją relację, ponieważ odbyłem taką objazdówkę pojazdem i ciekawe jak ta Islandia z morza pokazuje swoje wdzięki :D
asfalto 20 czerwca 2019 13:11 Odpowiedz
Masz w planach coś przypalić?Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
greg2014 20 czerwca 2019 13:26 Odpowiedz
:-)Nawet jeśli bym miał to na pewno nie będę się tym chwalił :-)
tomo14 20 czerwca 2019 13:38 Odpowiedz
@greg20142 lata temu były oba - teraz chyba ten przy muzeum zlikwidowali.
brzemia 20 czerwca 2019 18:04 Odpowiedz
Zazdroszczę!!! I zapisuję sie do tematu. Rejs kupiłeś bezpośrednio? Bo na stronach pośredników wypłyniecie jest z innego miasta dzień później? Tapniete z telefonu
greg2014 20 czerwca 2019 18:29 Odpowiedz
@brzemia - ze sprzedażą tego rejsu to w ogóle było dziwnie. Na tyle na ile udało mi się rozpoznać temat, sprzedawany był z dwóch portów - z Amsterdamu (a w zasadzie jego okolic) oraz Bremerhaven w Niemczech - przy czym ta druga opcja była z jakichś powodów dostępna tylko u niemieckich pośredników. Costa bezpośrednio - przynajmniej teraz sprzedawała tylko wersję holenderską. Co było wcześniej, trudno mi powiedzieć. Samą rezerwację robiłem przez polskie biuro podróży specjalizujące się w rejsach-cena była taka sama jak bezpośrednio u Costy.A ja tymczasem dotarłem do prawdziwego holenderskiego wiatraka - jak z obrazka. Nazywa sie de Gooyer, jest kawałek od centrum. Zdjęcie wrzucę później bo teraz nie mam za bardzo jak. Tak się składa, że jest z nim zintegrowany mały browar, w związku z czym zatrzymałem się tutaj na chwilę ugasić pragnienie. W końcu dzisiaj miało być mało intensywnie:-)
booboozb 20 czerwca 2019 20:04 Odpowiedz
Byłem pod tym wiatrakiem w Amsterdamie (De Grooier) i mam fotę sprzed 18 lat ;) Jak jeszcze na swoją pierwszą wyprawę solo wziąłem aparat z kliszą 24 focie :P Może gdzieś wynajdę.Fajna trasa tym promem, jak na kajak i nie tylko. ;) Będę śledził i wspominał mój rejs Norroną z Dani na Islandię.
brzemia 21 czerwca 2019 08:42 Odpowiedz
I ta wilgoć...Śmierdzi?Tapniete z telefonu
greg2014 21 czerwca 2019 09:21 Odpowiedz
No właśnie nic nie czuć. Zupełnie. Przez miasto płynie rzeka Amstel, która dostarcza świeżej wody do połączonych z nią kanałów. Do tego funkcjonuje cały system śluz i pomp, który dba o wymianę wody w pozostałych kanałach.W ciągu roku, w kanałach są organizowane nawet zawody pływackie z udziałem królowej - a nie sądzę, żeby ktokolwiek (a królowa tym bardziej) wszedł do śmierdzącej wody :-)
xionc 21 czerwca 2019 14:55 Odpowiedz
greg2014 napisał:a królowa tym bardziejW Holandii od 6 lat jest król ;)
londynia 21 czerwca 2019 15:11 Odpowiedz
greg2014 21 czerwca 2019 15:49 Odpowiedz
@xionc - przewodnik mówił co prawda o królowej ale faktycznie nagranie mogło być nieaktualne. Inaczej pozostają domysły co do przyczyn, np. że król nie potrafi pływać:-)
greg2014 21 czerwca 2019 22:07 Odpowiedz
Zaintrygował mnie trochę ten hotel na dźwigu stoczniowym, który jest zlokalizowany na terenach NDSM (Faralda Crane Hotel).Poszperałem w sieci i widzę, że booking.com dał im 5 gwiazdek. Ceny też są 5-o gwiazdkowe. Ale spokojnie - apartamentów mają aż 3 (wszystkie dwupoziomowe) więc można chyba powiedzieć, że to hotel butikowy:-)Ja tymczasem wróciłem do swojego hotelu, który o takiej ilości gwiazdek nigdy nawet nie usłyszy. Haarlem okazało się bardzo ładnym a do tego sporym jeśli chodzi o wielkość miastem. Postaram się wrzucić coś więcej jutro rano. Około południa przyjmuję kurs na terminal portowy - czas zacząć właściwą część wycieczki czyli wypadałoby spotkać się w końcu ze statkiem.
northiscalling 23 czerwca 2019 11:50 Odpowiedz
Ceny internetu powalają... To znaczy że na morzu nie ma zasięgu? Rozumiem gdzieś na oceanie, ale tutaj jesteśmy względnie blisko lądów. Sorry, pytanie laika który nigdy nie płynął statkiem :)
brunoj 23 czerwca 2019 12:32 Odpowiedz
Jeśli telefon jest w stanie złapać zasięg z lądu to ceny są normalne. Jeśli złapie zasięg operatora na statku (czyli satelitarnego) to jest drogo. Generalna zasada jest prosta - wsiadając na statek/prom włączamy tryb offline, jak w samolocie. Czasem jak prom ma trasę wzdłuż brzegu to potrafi trzymać normalną sieć, ale to zależy od wielu czynników, powiedzmy że technicznych. Niestety dla użytkownika końcowego -operatorom opłaca się, żebyśmy korzystali z płatnego roamingu.
kemot 24 czerwca 2019 22:02 Odpowiedz
Patrzę na trasę rejsu i jednocześnie na mapę świata samą w sobie i zachodzę w głowę jak można było przy okazji takiego rejsu kompletnie zignorować tak niezwykłe miejsce jak Wyspy Owcze... czy wynika to wyłącznie z biznesowej decyzji czy żaden port na Wyspach Owczych nie jest przystosowany do obsługi takich kolosów?
nikodemfm 24 czerwca 2019 22:21 Odpowiedz
greg2014 napisał:Nie wiem jak to jest u innych forumowiczów ale ja mam dziwną konstrukcję – w zimie wyjeżdżam w ciepłe kraje a w lecie ciągnie mnie do chłodówTeż tak mam :D jakoś tak nie wyobrażam sobie, żeby lecieć np nad Morze Śródziemne podczas lata, kiedy to temperatury są mniej więcej na podobnym poziomie co u nas ;) jak gdzieś na południe to zawsze wybieram okres od października do marca, a od kwietnia do września wolę pojechać tam, gdzie zimą w życiu bym się nie pojawił, np Skandynawia. A poza tym fajnie jest tak w 3 godziny samolotem z Polski znaleźć się gdzieś, gdzie jest o 15-20 stopni cieplej w grudniu czy styczniu. A z kolei w lipcu być tam, gdzie jest 10-20 stopni (podczas kiedy zimą jest grubo na minusie).A tak poza tym ciekawa relacja ;) i to łącznie z Amsterdamem ;) marzy mi się Islandia na dwóch kółkach ;) może kiedyś...
stasiek-t 24 czerwca 2019 22:25 Odpowiedz
kemot napisał:Patrzę na trasę rejsu i jednocześnie na mapę świata samą w sobie i zachodzę w głowę jak można było przy okazji takiego rejsu kompletnie zignorować tak niezwykłe miejsce jak Wyspy Owcze... czy wynika to wyłącznie z biznesowej decyzji czy żaden port na Wyspach Owczych nie jest przystosowany do obsługi takich kolosów?https://www.cruisemapper.com/ports/torshavn-port-51W zakładce "Schedule" są wymienione wycieczkowce zawijające do portu Torshavn w danym miesiącu, przykładowo w czerwcu ponad 10...
cerro 25 czerwca 2019 11:37 Odpowiedz
Czekam niecierpliwie na Islandię. Planuję co prawda ją objechać, ale może rejs to też dobry pomysł. [emoji848]Fajnie zobaczyć foty ze znajomych miejsc w Amsterdamie. Zdecydowanie moja ulubiona Wenecja w Europie. [emoji6]Wysłane z [emoji336]
jerzy5 26 czerwca 2019 00:36 Odpowiedz
Też czekam z niecierpliwością na Islandię, moja kobietę wyśnioną, a nie odkrytą od morza...
booboozb 26 czerwca 2019 10:14 Odpowiedz
Heh, aż mi się na dobre przypomniało ;) W sierpniu 2012 podobna pogoda i taka zazwyczaj jest w letnie miesiące na fiordach wschodnich.
mihal09 26 czerwca 2019 14:50 Odpowiedz
@greg2014 moge zapytać jaką opcję na napoje wybrałeś na tym rejsie? Pamiętam, że w innym temacie było to dość mocno rozpisane i zaciekawiło mnie :)
brzemia 26 czerwca 2019 19:11 Odpowiedz
Zakochałem się !!Czy wycieczki masz organizowane samodzielne czy coś ze statku będziesz wykupował?Tapniete z telefonu
greg2014 26 czerwca 2019 19:31 Odpowiedz
@brzemia - ze statku biorę dwie wycieczki w ramach wydawania pieniędzy, które dostałem od Costy - w Akureyri i Invergordon. W Reykjaviku planuję skorzystać z miejscowej agencji (jestem po jakiejś wymianie maili - jest mniej więcej o połowę taniej). W pozostałych miejscach samodzielnie - coś na wzór tego co zaliczyłem w Kirkwall i dzisiaj.
brzemia 27 czerwca 2019 13:50 Odpowiedz
Czy lokalni tez oferowali wycieczki do wodospadu? Znasz cene?Tapniete z telefonu
greg2014 27 czerwca 2019 14:16 Odpowiedz
Tak. Ceny za wycieczkę do wodospadu zaczynały się od 50 euro ale nie wykluczam, że u kogoś były tańsze.
northiscalling 28 czerwca 2019 00:00 Odpowiedz
greg2014 napisał:Jedną z nich jest bardzo zadbany ogród botaniczny, który pewnie sam w sobie nie byłby niczym nadzwyczajnym, gdyby nie to, że warto przypomnieć, że jest położony poza kręgiem polarnym. Jest to ponoć najbardziej na północ zlokalizowany ogród botaniczny:Całkiem ładny ten ogród, aczkolwiek ogród botaniczny w Tromso jest dalej na północ :)
pabloz 28 czerwca 2019 13:05 Odpowiedz
Do listy atrakcji w okolicy Myvatn, dodać jeszcze należy - gdyby ktoś się wybierał (najlepiej autem) - krater z jeziorkiem Krafla, wodospad-monstrum Dettifoss (+2 inne w pobliżu) oraz termy Myvatn Nature Baths.http://wesolowski.co/2015/10/13/islandia-myvatn/
ewaolivka 28 czerwca 2019 15:41 Odpowiedz
Robisz świetne zdjęcia. I bardzo lubię Twoje relacje z promowych wypraw. Chociaż nigdy nie miałam okazji tak podróżować-Twoje relacje są zachęcające :)
greole 29 czerwca 2019 23:45 Odpowiedz
Jak będziesz w Rejkiawiku to proponuję zjeść hod-doga z kultowej budki niedaleko "Harpy" http://www.bbp.is. https://www.google.com/maps/place/B%C3%A6jarins+Beztu+Pylsur/@64.1481264,-21.9370554,142m/data=!3m1!1e3!4m5!3m4!1s0x0:0xeea12cdcfc633a79!8m2!3d64.1482785!4d-21.937986 Pozdrawiam
greole 30 czerwca 2019 05:08 Odpowiedz
Jak będziesz w Rejkiawiku to proponuję zjeść hod-doga z kultowej budki niedaleko "Harpy" http://www.bbp.is. https://www.google.com/maps/place/B%C3% ... -21.937986 Pozdrawiam
sranda 1 lipca 2019 00:19 Odpowiedz
Co w nim takiego kultowego? Hot dog jak hot-dog...Wg mnie szkoda tracić czasu na takie ‚watpliwe’ atrakcje.
cerro 4 lipca 2019 10:03 Odpowiedz
Nie zdawałam sobie sprawy, że na Islandii mniejszość polska jest tak silna i istotna. :oA Hallgrimskirkja robi wielkie wrażenie! Wysłane z [emoji336]
arcon 4 lipca 2019 10:25 Odpowiedz
Tak, Polaków jest całe mnóstwo, a na lotnisku w Keflawiku miałem wrażenie, że połowa z pracowników to Polacy.
samaki9 4 lipca 2019 10:30 Odpowiedz
@greg2014 Czy zdażyło sie Tobie spotkać na Coscie jakiś kelnerów/busboyów albo cabin stewardów z Polski? Czy 90% to filipino i indonesia?
monroe 4 lipca 2019 10:38 Odpowiedz
greg2014 napisał:Wspomnianych wcześniej hot-dogów nie namierzyłem ale mówiąc szczerze, nie szukałem ich jakoś szczególnie. Może funkcjonują jak krakowska niebieska nyska z kiełbaskami – tylko w określonych godzinach :-)Nie masz czego żałować bo one są po prostu słabe. Już bardziej smakują na pierwszej lepszej sieciowej stacji benzynowej w Polsce ;)
brzemia 5 lipca 2019 16:34 Odpowiedz
Skad masz te info o polskich pracownikach, ilosci osob opuszczająvych statek? Czyżby integracja z zaloga na pokładzie -2?Tapniete z telefonu
greg2014 5 lipca 2019 17:09 Odpowiedz
Najlepsze źródło informacji to recepcja, animatorzy, kelnerzy itd. Zresztą już przy check-in pracownicy w terminalu mają zawsze tabelkę z ilością gości wg narodowości-wystarczy poprosić żeby ci ją pokazali.Poza tym od załogi statku dowiesz się wszystkiego:-)A Polkę pracującą w spa spotkaliśmy chyba drugiego dnia. Akurat za 2 tygodnie kończy się jej kontrakt.
booboozb 5 lipca 2019 19:49 Odpowiedz
@greg2014Naprawdę miło się z Tobą płynęło i zwiedzało przez ten tydzień z hakiem.Relacja rzetelna, mnóstwo informacji w przystępnej formie.Zdjęć nie za dużo, ani nie za mało. Miejsca na Islandii mi dobrze znane, ale zawsze miło do nich wracam. No i pogoda zdecydowanie Ci dopisała.pozdrawiam ;)
brzemia 5 lipca 2019 21:14 Odpowiedz
Patrząc na zdjęcia owoców morza łatwo można stwierdzić czym różni się Costa od MSC. Moj pierwszy rejs był Costa i żaden następny już nie miał takiego jedzienia...Tapniete z telefonu
brzemia 6 lipca 2019 14:48 Odpowiedz
Jak oceniasz statek? Z tego co pamiętam jest po gruntownym remoncie?Tapniete z telefonu
greg2014 6 lipca 2019 14:56 Odpowiedz
Akurat tym statkiem miałem okazję płynąć w listopadzie 2017 roku i podobnie jak wtedy oceniam go pozytywnie.Na pewno zajmuje miejsce wyższe niż Costa Fortuna ze stycznia br.Szczerze mówiąc nie wiem, czy przeszedł jakiś poważniejszy remont. Wystrój w barach i niektórych przestrzeniach wspólnych jest faktycznie nieco inny. Co do stanu technicznego to były oczywiście miejsca, które proszą się o jakieś odświeżenie (np. popękane listwy przypodłogowe w niektórych miejscach) ale nie było to moim zdaniem nic krytycznego i rzucającego się na pierwszy rzut oka.Organizacji też wiele nie można zarzucić - może podczas dni na morzu za wcześnie kończyło się śniadanie :-)Ze statkowej rozrywki (poza kilkoma przedstawieniami w teatrze) specjalnie nie korzystałem. Zapewniliśmy ją sobie w polskim gronie. Gdyby jednak nie to, to pracę cruise directora, który odpowiada za cały pion rozrywki oceniłbym prawdopodobnie dość nisko. W mojej ocenie trochę brakowało specyficznej i trudnej do zdefiniowania Costowej żywiołowości. Przykładowo nie zorganizowano żadnej imprezy z okazji przekroczenia koła polarnego. Nie było również pokazu rzeźbienia w lodzie, które miałem jak dotąd możliwość oglądać na każdym (!) statku Costy. Ale nie zmienia to faktu, że całość oceniam pozytywnie - rewelacyjna trasa w pełni zrekompensowała te w sumie niewielkie mankamenty.
greg1291 7 lipca 2019 16:34 Odpowiedz
Dzięki za kolejną fantastyczna relację. Mam tylko jedno pytanie. Czy tym razem również skorzystałeś z promocji na statku i kupiłeś kolejny rejs i gdzie nas zabierasz w kolejną podróż ? :)
brzemia 7 lipca 2019 17:14 Odpowiedz
Ktos kto śledzi relacje wie, że nie było jeszcze jednego kontynentu do ktorego można doplynac z Europy ;)Tapniete z telefonu
greg2014 7 lipca 2019 17:43 Odpowiedz
@greg1291 - akurat na tym rejsie nic nie rezerwowałem chociaż było trzech konsultantów zajmujących się sprzedażą przyszłych rejsów i mieli całkiem spory ruch w interesie.Mam jeszcze dwa rejsy zaplanowane wcześniej. Oba są związane z repozycją statku między sezonami - w związku z tym są dłuższe i mają sporo dni na morzu. Pierwszy w listopadzie br. - transatlantyk z Marsylii do Buenos Aires na Costa Pacifica (mam wyjątkowe szczęście do tego statku - to będzie już kolejny rejs na jego pokładzie). Drugi z kolei przypada na marzec 2020 - rejs z Dubaju do Włoch na Costa Diadema. Obie trasy miałem okazję "prawie" zaliczyć (pierwszą tylko bez samego Buenos Aires, drugą w całości - ale minimalnie różną jeśli chodzi o porty) ale chętnie tam wrócę. Poza tym duża liczba dni na morzu da szansę na połączenie "plażingu" podczas przejścia przez Atlantyk czy Kanał Sueski z typową rejsową objazdówką i zwiedzaniem poszczególnych portów - podobnie jak było to w przypadku transatlantyku na Karaiby z ub. roku.Możliwe, że w międzyczasie coś jeszcze wypadnie ale jeśli już to bardziej w ramach ofert "last minute" niż planowania z większym wyprzedzeniem.