0
AJAJ 3 lutego 2014 19:55
Image

Image

Jako mini ciekawostka: góry, kręte drogi lub ich brak, ale boisko jest i to jakie ;)
Image

Na pewno ciekawe byłyby wędrówki po okolicznych wzgórzach i skałach, w których znajduje się podobno wiele jaskiń i grot. Nam nie było dane tego przeżyć, ale na pewno gdybyśmy mieli więcej czasu, skorzystalibyśmy z rady jakiegoś dobrego Mieszkańca lub pseudoprzewodnika i zrobili krótki lub dłuższy spacer;)

Wszystko co przyjemne kiedyś się kończy i dlatego po przejechaniu kilkunastu do kilkudziesięciu km, minięciu setki górek i pagórków, kilku ksarów, kilkunastu mieszkańców decydujemy się zawrócić. Robi się późno, a dziś w planach mamy dotrzeć do Ouarzazate. Ale kto powiedział, ze to koniec przyjemności ;)
Image

Do przejechania mamy ok 150km. Po drodze raz jeszcze mijamy Dadès Gorge, gdzie kierowcy puszczają wodze fantazji i bez ostrzeżenia wchodzi w zakręt na ręcznym, tym samym przyczyniająca się do stanu przedzawałowego pilota;)
W połowie drogi dopada nas mały głód i pragnienie, dlatego zatrzymujemy się w większej miejscowości (mniemam, że była to Skoura) na małe papu :)
Tradycyjnie nasze nogi wiodą nas do miejsc mało turystycznych, natomiast pełne lokalnych ludzi. I tak trafiamy do baru i stolika z widokiem na najbardziej ruchliwą drogę miasteczka.
Image

Wabi nas zapach z grilla, ustawionego przy tym właśnie stoliku. Podczas próby dowiedzenia się u barmano-kucharzo-kelnera co ma w swojej ofercie, do rozmowy przyłącza się miejscowy. O dziwo zna angielski! podejrzane! Ale co mamy do stracenia, informuje nas, że tutaj jedzenie kupuje się na straganach i przynosi do usmażenia do knajpy. I tak zabiera nas w podróż po mini targowisku...
kozie głowy... podobno marokański przysmak... nas jednak nie przekonują
Image

jednak nie wychodzimy z targowiska z pustymi rękami, kupujemy kawał mięsa (transakcja 1)
Image

i zanosimy do przyprawienia i usmażenia do naszego stolika (transakcja 2)
Świetna sprawa, kupujesz na co masz ochotę i zanosisz na grilla:) za jakieś 5-10MAD doprawiają, przyrządzają i smażą. Do tego zamawiamy tradycyjnie herbatę z miętą oraz chleb. Dobre, ale chyba jedliśmy tu już lepsze mięso :) W czasie posiłku i rozmowy, Marokańczyk, który nas zagadał wypytuje o nasze plany. Czeka tylko, aż powiemy Jebel Toubkal i tu całą rozprawka, że on nas zabierze w lepsze tereny górskie, nie tak turystyczne, że będziemy mieli okazje spać u typowo berberskiej rodziny, jeść typowe posiłki, dotrzeć do miejsca o jakich nie śnimy. Brzmi ciekawie. Jednak na pytanie o cenę za taki 2-3 dniowy trekking, oczywiście dostajemy odpowiedź, żebyśmy z nim pojechali do jego rodzinnego domu tam pokaże nam mapy, opis tras etc i wtedy porozmawiamy o kosztach. Brzmi ciekawie jak mówiliśmy , jednak podejrzanie. Dlatego, jak zwykle lubimy zbaczać z trasy, tak tym razem zostajemy przy pierwotnym planie, Jebel Toubkal. Przewodnik nie daje jednak za wygraną, ciągnie nas do kafejek internetowych, żeby pokazać, ze nie warto iść na najwyższy szczyt Maroko ;) Po drodze oczywiście zabiera nas do swoich kolegów, jeden z nich okazuje się jakimś profesorem, którego syn ożenił się z Polką. Zachwala nasz kraj pod niebiosa, jak i swój, nie zapomina tez wspomnieć jaki wspaniały jest jego kolega-przewodnik, buzia mu się nie zamyka... a my dzisiaj wyjątkowo nie mamy ochoty na długie rozmowy, marzymy już tylko o dotarciu do miejsca docelowego! W końcu udaje nam się wyrwać ze świata ich bajek! Kierunek samochód:)

przed wyjazdem jeszcze szybki zakup melona (mniami!! takich melonów u nas nie znajdziesz!)
Image

mamy melona, to teraz poszukiwania noża! dość szybko udaje nam się nabyć. uciekamy! Dopiero polowa drogi za nami
Image

kto chce może podziwiać plantacje daktyli ;)
Image

my wybieramy inną atrakcję ;)
Image

aby,w końcu gdy gps pokazuje, że docieramy do miejsca przeznaczenia, naszym oczom mogły ukazac się takie widoki...
ImageZmęczeni docieramy do celu, szybkie znalezienie otwartego wifi by znaleźć jakieś lokum na booking.com i tak trafiamy do hotelu Le Tichka Ouarzazate. http://www.booking.com/hotel/ma/tichka-salam.pl.html Lepsze ceny na booking niż osobiście w recepcji. Hotel z dwoma basenami, barem, restauracją, pokojem winnym, dyskoteką etc... szaleć to szaleć (cena ok 320MAD/2os). Tym bardziej, że dzień kolejny mamy zamiar poświęcić na leżakowaniu nad basenem :) to z okazji półmetku naszej wyprawy :) czasem można;)
Jedzenie w hotelu takie sobie, więc lepiej zamiast wykupić tu wyjść i zjeść na zewnątrz. my w promocji dostaliśmy dwie kolacje all in w cenie jednej :) Tak na prawdę. to pewnie można było wejść za friko podpiętym pod polską wycieczkę;)

Image

Tutaj wspomnę o naszym sposobie na szukanie noclegów. Decydując się na zostanie w danym punkcie, przejeżdżaliśmy wolno obok kafejek szukając otwartego wifi i szybki wybór strony booking.com lub podobnej. Tam szukaliśmy noclegu blisko i tanio. 50% jak nie więcej noclegów tak właśnie znaleźliśmy :)

Około południa, dnia następnego, po krótkim leżakowaniu zbieramy się z zamiarem opuszczenia miasta, jednak mamy lekki poślizg i aby nie jechać malowniczymi górami w nocy, zostajemy dzień dłużej. Drugi nocleg w Residence Rosas - miło i sympatycznie, dla nas super. Dostaliśmy dwupokojowy apartament z salonem (zmieściło by się z 6 osób spokojnie) i kuchnią za 20EUR (http://www.booking.com/hotel/ma/residence-rosas.html), jedyny minus - na dole knajpka - wieczorami głośno. Ciężko znaleźć to miejsce, my zatrzymaliśmy się w jakiejś przydrożnej knajpce, a tam natrafiliśmy na uczynnego Marokańczyka, który wsiadając do swojego samochodu powiedział: jedzcie za mną. Pojechaliśmy i cel został odnaleziony :)

A teraz o tym co spowodowało lekki poślizg :)
5 kilometrów od Ouarzazat znajduje się Atlas Corporation Studios. Początkowo ten punkt przewodników planowaliśmy pominąć, ale skoro już tu jesteśmy, idziemy :)
W wytwórni można zobaczyć rekwizyty użyte do tworzenia scenografii w wielu filmach, jak i same miejsca gdzie były kręcone. A kręcono tutaj wiele znanych filmów jak np. „Gladiator”, „W obliczu śmierci”, „Kleopatra”, „Asterix i Kleopatra”
godzinne zwiedzanie z przewodnikiem, całkiem ciekawe, to koszt 50MAD

Image

Image

a to już rekwizyty z Asterix i Obelix
Image

Oczywiście nie bylibyśmy nami, gdybyśmy nie zaliczyli lekkiego przypału na wyjeździe :) Tym razem sprawca zamieszania był słupek z planu Kleopatra:)

Image

Jak pójdziecie pewnie usłyszycie anegdotę o dziewczynie przez która słupek musiał zostać "naruszony" (zapewniali(niestety), że jest to historia godna wspomnienia podczas kolejnych wycieczek) ... bo uwięziła tam telefon;) Jak coś to o Ani;) "nie pytajcie jak ";) W każdym razie było szukanie majstrów i demolka ;) Nie wiem czy bardziej byli zdziwieni czy rozśmieszeni :)

W pobliżu jest też inne studio, gdzie kręcili plan 3 sezonu gry o tron:) Niestety nam czas nie pozwolił na jego zwiedzenie (tam wstęp 40MAD/os)
Image

My zamiast zwiedzać kolejne studio udaliśmy się do ksaru Ajt Bin Haddu, 30 km na północny zachód od Ouarzazate. Osada wybudowana została z czerwonej gliny, dzięki czemu o wschodzie i zachodzie słońca musi robić wrażenia, my niestety przybyliśmy 10 min za późno , ale i tak widok super...

Image

Image

Już nocą wracamy do naszej noclegowni, by dnia następnego wyruszyć... cdn :)ciąg dalszy następuje...
by następnego dnia wyruszyć... drogą R307 z Ouarzazate do Demnate, o której już tutaj wspominałam.
Wg przewodników jest ona przejezdna tylko samochodem 4x4, my decydujemy się wystawić naszego peugeot 206 w kolejnym odcinku specjalnym rajdu Maroko 2013;) Ale dziwili się nam nawet miejscowi, że chcemy chcemy obrać tą drogę. Jak się później okazało zupełnie niepotrzebnie... przecież to tylko 154km krętymi, czasami "trochę" zniszczonymi przez wodę drogami górskimi, z dużą ilością przewyższeń :D
[img]https://scontent-a-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xfa1/v/t1.0-9/1382859_219608301546776_1857940656_n.jpg?oh=a91d92cc345e10e76cdb0ff9b7ee414f&oe=55597E2B
[/img]

Image

Image

Image

Image

Trzeba uważać, bo skręt z drogi N10 na R307 nie jest dobrze oznaczony, a GPS świruje.

Kilkanaście pierwszych km ruch jest nawet znaczny, ale wraz z wjazdem w teren górski zanika. W górach spotykamy max. 10 samochodów i chyba całe szczęście, bo droga czasami nie przewiduje miejsca na dwie szerokości samochodu... raz musieliśmy cofać do miejsca gdzie można było się minąć i nie należało to do najprzyjemniejszego doświadczenia:)

Niby tylko 150 km, a przejazd zajmuje nam pół dnia. Inna rzecz, że mały stop robimy dość często, albo żeby podziwiać widoki

Image

Image

Image

Image

albo "porozmawiać" (oczywiście na migi) z napotkanymi Marokańczykami.
Pierwszy stop robimy widząc starszego kulejącego Pana, a co najmniej od 10km nie widzieliśmy żadnych zabudowań, jak i przed nami nie widać niczego. Ten jednak nie chce z nami jechać, wskazuje jednak na butelkę wody. Dawno nie widziałam nikogo tak uśmiechniętego gdy daliśmy mu, nie tylko wodę ale i coś do zjedzenia. Kilka km dalej zatrzymuje nas kolejny starszy Pan i tym razem prosi o kromkę chleba. I znowu ten uśmiech.
Kolejny sympatyczny dziadzio prosi aby go podwieźć do domu, wysiadając wyciąga i daje nam garść włoskich orzechów.
I tak zatrzymujemy się jeszcze kilka razy, tylko tym razem w maluteńkich wioskach mijanych po drodze widząc idące dzieci lub dzieci wypasające kozy. W końcu mamy zapas słodyczy:) I tak dając np. lizaki trzem chłopcom nagle zza krzaka wyskakuje, jak mniemam ich ojciec i daje nam siatkę śliwko-brzoskwiń.

Image

Image

Image

Image

Czasami dzieciaki nie dają nam odjechać.
Image

Mieliśmy też nieprzyjemny akcent, kiedy w jednej z większych wiosek mijanych po drodze "zaatakowała" nas grupa małych chłopców, patykami i pistoletami zabawkami uderzali w nasz samochód.

Czasowo zdecydowanie nie wygraliśmy (jadąc przez Marrakesz mimo, że droga dłuższa bylibyśmy za pewne szybciej), ale co przeżyliśmy i zobaczyliśmy to nasze! ;)

Image

Zjeżdżamy coraz niżej, po krótkim błądzeniu w Damnate, kierujemy się w kierunku Ouzoud, przed nami jeszcze ponad 60 km, ale już normalną drogą. Naszym celem jest wodospad. jest to największy wodospad w Maroku, woda spada z 110m, jednak szum spadającej wody słychać dopiero z bliska. Podróżując własnym samochodem warto zostawić samochód na parkingu przy rondzie. Przewodnicy atakują z każdej strony, że niby tak ciężko znaleźć szlak etc, nie wierzcie! Korzystanie z przewodnika nie ma najmniejszego sensu. Droga jest prosta. Jak dobrze pobłądzicie po skałach wzrokiem można zobaczyć skaczące tam małpy.

Image

Image

Kilka straganów oferuje aromatyczny tadżin, decydujemy, żee w drodze powrotnej coś tu zjemy. Jak się okazuje ładny był tylko zapach, zdecydowanie nie polecamy, zamiast mięsa kości.

Image

Wracając z wodospadów uważajcie na dzieciaki wracające ze szkoły próbują złapać stopa... wskakując pod jadący samochód.
My jednego zabieramy. Dzieciak bez ogródek na koniec prosi o eurasy, ale tym razem nie dostaje.

Mały Muwaffaq, za 10 lat otworzy kebaba w Krakowie
Image

P.S. My dowiedzieliśmy się po fakcie, więc nie udało nam się zobaczyć, będąc nad wodospadami warto podobno podskoczyć do Bin el Ouidane, gdzie znajduje się zapora.

Opuszczamy Ouzoud i decydujemy się od razu, bez stopu w Marrakeszu, dojechać do Ilmil, skąd następnego dnia chcemy zaatakować Jebel Toubkal, a dokładniej schronisko na 3200 m.n.p.m

Ciemno, głodni, do Marrakeszu jeszcze 60 km, kolejne tyle do Ilmil... a tu z daleka widzimy dym, już wiemy co nasz czeka... Mięso! Jak zwykle bez chłodni, bez sanitariatu, przychodzisz, kroją, zanosisz i smażą :)

Image



Smacznego i do przeczytania ;)
jacekwoj16 napisał:
Witam.
Z jakich map do GPS korzystałeś ?


Korzystaliśmy z mapy noki oraz z map google (głównie do szukania hoteli, ładowaliśmy trasę jak złapaliśmy wifi)
PS. Dlaczego wszyscy zwracają się w formie męskiej? ;)

a teraz cd :)

Jak już wspomniałam jedziemy do Ilmil. Docieramy ok 22 i próbujemy odnaleźć hostel, który znaleźliśmy parę godzinę wcześniej. Graniczy to z cudem więc zatrzymujemy się w pierwszym lepszym miejscu... brak miejsc. Ale odsyłają nas do swojego kolegi i tam zostajemy. Tanio nie jest, ale przecież za parę godzin musimy wstać i zaatakować schronisko w drodze na Jebel Toubkal, które znajduje się na wysokości 3200m.n.p.m.
Budzimy się wcześnie rano (jednak nie jest to godzina 5 czy 6 rano jak co niektórzy) by obrać zaplanowany cel. Ponieważ nie możemy się doczekać na śniadanie w naszym hotelu, idziemy je przekąsić w innym. Po drodze robimy zakupy spożywcze, które zabierzemy ze sobą w góry (napoje + jakieś czekoladowe przekąski). Taniej pewnie byłoby je zrobić w Marrakeszu, no cóż. Przed wyjazdem przeczytaliśmy, że w schronisku mogą nie mieć wystarczającej ilości kocy, a że z racji lotu tylko z podręcznym bagażem, nie mamy swojego śpiwora, chwile zastanawiamy się czy nie wypożyczyć śpiwora. Lecz szybko rezygnujemy gdy zobaczyliśmy ich wielkość i wagę ;) ryzyk fizyk :)

Niektórzy na swoją podróż do schroniska wynajmują tragarzy...
Image

my decydujemy się wejść o własnych siłach
Image

po drodze mijamy jakieś widoczki
Image

jak i zwierzynę ;)
Image

Image

Dość szybko robi się gorąco, więc po kolei do plecaka trafiają warstwy naszych ubrań. Im później, tym więcej osób schodzących z góry mijamy. My wyrozbierani, oni wyubierani. Jak? dzień później wiemy już, że tak samo będziemy wyglądać:)
Image

Po drodze jest kilka miejsc gdzie można kupić zimny napój, my jak zwykle kusimy się na cole ;) trzeba przyznać, ze mają oryginalne lodówki;)

Image

ok 15 docieramy do schronisk, i tu kilka uwag:
- na górze są dwa schroniska jedno marokańskie, drugie francuskie, osobiście wybieramy to pierwsze, przekonuje nas 170MAD/os vs 400MAD/os.
- wszyscy polecają zarezerwować nocleg wcześniej, przy dużym oblężeniu może braknąć miejsc. jednak jak się okazuje na górze, rezerwując nocleg wcześniej cena jest wyższa
- zabierzcie buty na przebranie, zaraz przy wejściu stoi Marokańczyk, który zmusza Cię do ściągnięcia butów górskich
- na górze zimno, ale koce mają i dla wszystkich wystarcza:) uffff! możliwe, że w sezonie brakuje

W cenę wliczona jest kolacja i śniadanie. Kolacja całkiem dobra:dwudaniowy obiad + deser, śniadanie to bułka i drzem.
Przy kolacji można poznać ciekawych ludzi z całej Europy i nie tylko (oczywiście są i Polacy), czas na rozmowie z nimi mija szybko, przyjemnie i wesoło. A następnego dnia na trasie na górze miło mijać się wzajemnie i zamienić kilka zdań :) Ale w końcu czas do spania. Następnego dnia, z całą gwardią, jeszcze o zmroku, z czołówkami na głowie wyruszamy o 6 rano. Jak przypuszczaliśmy i tu przewodnik jest zbędny:) Po prostu podążać za tłumem :) Ludzi cała masa, ale widać tylko kilkadziesiąt światełek z czołówek. Ciemno! Zimno! Ruszamy:)
Zaczyna się od skoku przez strumyk i wspinanie po głazach. Schodząc wiemy dlaczego robi się to po ciemku... chyba by nam się odechciało gdybyśmy widzieli co przed nami ;)
Idziemy i idziemy i końca nie widać, wieje coraz bardziej. I dalej idziemy, każdy wypatruje naszego szczytu, ale jak go nie widać tak widać. Zmiana wysokości spowalnia wyjście, ale dzięki pomocy jednego życzliwego Pana, który ratuje nas aspiryną możemy kontynuować wspinaczkę ;) zdecydowanie miejcie coś rozrzedzającego krew np. aspirynę i w razie problemów z wysokością zacznijcie od tego.
W końcu jest... już tylko metry!
Jebel Toubkal.
4167 m. n .p.m

Image

Image

Jakieś 15 min na górze i następuje odwrót w dół:) Długa i jak się później okaże dość nudna trasa:) Najgorszy ze wszystkiego podczas spaceru w dół był jednak wiatr. Kilka razy prawie nas przewrócił.
Docieramy do schroniska, gdzie mamy zamiar zjeść obiad, ale jak się okazuje nie mają. Musimy więc na małą szamę poczekać jeszcze kilka godzin :)
Nie ma co, trzeba iść dalej. Droga się dłuży. Ale od czasu do czasu spotykamy znajome twarze z wczorajszego wieczora, jak sie później jedna para zabiera się z nami do Marrakeszu.
Image

Schodzimy i schodzimy i końca nie widać. Droga od schroniska do Imlil dłuższy się niemiłosiernie. powoli łapie głód więc decydujemy się na omleta. Byliśmy tolerancyjni na ich warunki sanitarne, ale pierwszy raz mamy wątpliwości. Super chłodziarko zmywarka, która zostawia resztki jedzenia na talerzach. Taki gratis do omleta ;)
Image

a tu się właśnie chłodzi i myje:)

Dodaj Komentarz

Komentarze (92)

wntl 3 lutego 2014 19:57 Odpowiedz
w jakim terminie byliście ?
ajaj 3 lutego 2014 20:04 Odpowiedz
18.09 - 2.10.2013pogodowo okres super, nie za gorąco (poza Essaouira - tam trafiło nam 39C), ale ciepło i bezdeszczowo, chyba tylko 2 dni mieliśmy pochmurne:)jedyny minus - wszystkie rzeki to rzeki widma - pod tym wzgledem chyba lepiej jechać na wiosne:) choć wszytsko ma swój urok!
jacekwoj16 3 lutego 2014 20:37 Odpowiedz
Witam. Ponieważ za miesiąc jadę do Maroko, mam pytanie nie orientujesz się może czy jest jakiś transport publiczny na drodze R307 z Demnate do Ourzazate?Chciałbym z wodospadów Ouzoud jechać jak najkrótszą drogą do doliny róż.
jacekwoj16 3 lutego 2014 21:13 Odpowiedz
Dzięki serdeczne. Z tego wynika że będę musiał jednak jechać przez Marrakesz. Na dwie osoby wypożyczenie samochodu jest trochę za drogie. My też lądujemy w Fezie, ale startujemy w Rabacie. Droga jak widzę jest piękna.
ajaj 3 lutego 2014 21:19 Odpowiedz
Mieliśmy ten sam dylemat, tez podróżowaliśmy w dwójkę i koszty trochę nas zniechęcały. Ale po, zdecydowanie możemy powiedzieć, że warto wypożyczyć samochód. Bez niego nie dotarlibyśmy w 2/3 miejsc, które znalazły się na naszej drodze. Rozważcie wypożyczenie samochodu, nawet kosztem innych rzeczy. Zobacz resztę zdjęć jakie zrobiliśmy tylko dzięki temu, że podróżowaliśmy samochodem. No i ludzie, jakich spotkaliśmy dzięki dotarciu w takie zakątki... całkiem inne nastawienie niż w turystycznym Fezie, choć tam tez można spotkać całkiem sympatycznych mieszkańców, którzy nie są nastawienie na wyciągnięcie z Ciebie każdego grosza i sprzedaży wszystkiego co się rusza lub nie;)
jacekwoj16 3 lutego 2014 22:02 Odpowiedz
Ładne zdjęcia, właśnie wszystkie obejrzałem. A co do samochodu, to pomyślę, może z Fezu pojadę do Marrakeszu autobusem i tam na trzy dni wypożyczę samochód. Trochę tylko się boję tego ruchu w Marrakeszu.
ajaj 3 lutego 2014 22:09 Odpowiedz
trzeba przyznać przejazd przez Marrakesz był największym wyzwaniem, ale samochód wypozyczasz, żeby jechać dalej a nie po marrakeszu. proponuje pokonac trase na pustynie (po drodze mnostwo pieknych miejsc)
natalia 3 lutego 2014 22:41 Odpowiedz
Piękne zdjęcia, można spokojnie podróżować autobusami zamiast samochodu?
marcino86 3 lutego 2014 23:12 Odpowiedz
świetne zdjęcia.
filipk90 11 lutego 2014 14:04 Odpowiedz
W Maroko zostawiłem część swojego serca, takiej różnorodności krajobrazów się nie spodziewałem. Przyjemnie się oglądało, na pewno tam wrócę ;)
kangaroo1983 12 lutego 2014 13:17 Odpowiedz
Swietna relacja i piekne zdjecia. Gratuluje. Zadziwiajaco podobny kraj do Jordanii ktora tez objechalismy samchodem przez 15 dni :DNigdy nie bralam pod uwage Maroka jako przyszlej desytnacji ale teraz mnie kolega AJAJ zainspirowal!
ajaj 12 lutego 2014 13:26 Odpowiedz
kangaroo1983 napisał:Swietna relacja i piekne zdjecia. Gratuluje. Zadziwiajaco podobny kraj do Jordanii ktora tez objechalismy samchodem przez 15 dni :DNigdy nie bralam pod uwage Maroka jako przyszlej desytnacji !DziękujemyJordania... może kiedyś, oby! :)Maroko z czystym sumieniem polecamy!kangaroo1983 napisał: kolega AJAJ koleżanka i kolega ;)AJ = Ania i Jasiek, taki nasz skrót ;)
becool 14 lutego 2014 13:35 Odpowiedz
ojoj... chyba chcę do Maroka;) super!
marcino123 14 lutego 2014 18:13 Odpowiedz
świetna relacja :) czyta się wyśmienicie :) rozesłane do znajomych, których aktualnie namawiam na Maroko ;)
astrid 14 lutego 2014 18:47 Odpowiedz
Świetna relacja i piękne zdjęcia:)
debowy 14 lutego 2014 19:45 Odpowiedz
Przeglądałem sobie Twoje (bardzo dobre z resztą) zdjęcia z Maroka, moją uwagę przykuł obóz na pustyni. Ten sam, w którym gościłem niemal równo rok temu. Również wykupiłem wycieczkę u Omara z tym że po wytargowaniu zgodził się na 30euro za osobę. Chciałem odnieść się do sytuacji przewodnika, który powiedział nam że Omar nie daje mu pieniędzy. My mieliśmy podobną sytuację. Tuż przed powrotem z pustyni przewodnik wyjął figurki, róże pustyni itp mówiąc, że po drugiej stronie ergu mieszka jego rodzina, która jest bardzo biedna i jedyne pieniądze jakie zarabiają to te ze sprzedaży wyrabianych przez siebie pamiątek. O Omarze nic nie wspomniał. Cóż wydaje mi się, że jest to jedynie bajeczka dla turystów i sposób dorabiania przez nich do pensji. Utwierdziłem się w tym po tym gdy zobaczyłem identyczne figurki na kilku straganach za 1/4 ceny jaką chciał przewodnik. Jeśli był w porządku to wszystko gra, nie ma problemu żeby taką pamiątkę od niego kupić w ramach podziękowania. Niestety w Maroku spotkaliśmy masę ludzi (z podobnymi historiami o biednej rodzinie), którzy próbowali sprzedać nam różne buble za 300% ceny rynkowej... W stopce jest link do mojej strony, gdzie również opisałem wrażenia z nocy na pustyni, więc zapraszam jakby ktoś chciał poczytać. Jakby ktoś jeszcze miał do czynienia z Omarem niech da znać bo jestem ciekaw czy faktycznie przewodnicy zarabiają tylko na tym co sprzedadzą.
jacekwoj16 14 lutego 2014 20:24 Odpowiedz
Witam.Za Twoją namową zarezerwowałem samochód w Marakeszu na cztery dni i chcemy zrobić trasę: https://goo.gl/maps/0gBOr i w drugim dniu drogi będziemy jechać w stronę Tinghir i gdzieś po drodze będziemy szukać noclegu. Mam pytanie odnośnie opisywanego dzisiaj przez Ciebie hotelu, ile płaciliście za pokój, czy jest łazienka, ile kosztowała kolacja? Wiedzy nigdy za wiele. Według opisów jakie znalazłem w internecie od kilku lat cała droga R 317 i R 704 jest utwardzona i przejezdna dla normalnych samochodów. Mam tylko nadzieję, że nie będzie w tym czasie (6 -9 marca) padał śnieg.Pozdrawiam.
skoli 14 lutego 2014 20:49 Odpowiedz
HejŚwietne zdjęcia i wspaniała wyprawa. Takim pierdzielem ;) ponad 2000km to niezły sukces. Byłem w Maroku miesiąc temu i jak zobaczyłem ile kontroli jest z Marakeszu do Essaouira to dziękowałem bogu ze nie wypożyczyłem auta.Nie przytrafiła wam się żadna kontrola ?
ajaj 15 lutego 2014 22:15 Odpowiedz
dziekujemy wszystkim za dobre słowo, mobilizują do dalszych części opowieści (ale to juć po weekendzie) ;) jacekwoj16 napisał:Witam.Za Twoją namową zarezerwowałem samochód w Marakeszu na cztery dni i chcemy zrobić trasę: https://goo.gl/maps/0gBOr i w drugim dniu drogi będziemy jechać w stronę Tinghir i gdzieś po drodze będziemy szukać noclegu. Mam pytanie odnośnie opisywanego dzisiaj przez Ciebie hotelu, ile płaciliście za pokój, czy jest łazienka, ile kosztowała kolacja? Wiedzy nigdy za wiele. Według opisów jakie znalazłem w internecie od kilku lat cała droga R 317 i R 704 jest utwardzona i przejezdna dla normalnych samochodów. Mam tylko nadzieję, że nie będzie w tym czasie (6 -9 marca) padał śnieg.Pozdrawiam.Jeśli dobrze pamiętamy, nocleg to 150MAD/2os, a obiad ok 50MAD/2os. Niestety warunki pozostawiają trochę do życzenia, łazienkę niby mieliśmy w pokoju, łożko dwuosobowe też, ale ja bezpieczniej czułam się kładąc na poduszce własną bluzę i dopiero na niej głowę ;) pościel wyglądała na wielokrotnego użytku. ale i tak uważam, że warto :)Weź tylko pod uwagę, że my byliśmy we wrześniu, po dośc długim okresie suszy. Obawiam się, że teraz dośc duża część dróg może być nieprzejezdna z powodu spływającej wody z gór (po okresie deszczowym). Dlatego przed wyjazdem na dana trasę upewnij się, że da się się ją przemierzyć zwykłym samochodem. Choć miejscowi też czasami wyolbrzymiają, jak słyszeli, że R307 chcemy przejechac naszym rajdowym 206 łapali się za głowy ;) Podczas naszego tripu nawet rzeki były rzekami widmo. Nie wiemy jak jest po okresie zimowym.skoli napisał:HejŚwietne zdjęcia i wspaniała wyprawa. Takim pierdzielem ;) ponad 2000km to niezły sukces. Byłem w Maroku miesiąc temu i jak zobaczyłem ile kontroli jest z Marakeszu do Essaouira to dziękowałem bogu ze nie wypożyczyłem auta.Nie przytrafiła wam się żadna kontrola ?na szczęście nie! raz tylko zaglądneli nam przez szybkę, mówiąc prosze jechać dalej :)debowy napisał:Przeglądałem sobie Twoje (bardzo dobre z resztą) zdjęcia z Maroka, moją uwagę przykuł obóz na pustyni. Ten sam, w którym gościłem niemal równo rok temu. Również wykupiłem wycieczkę u Omara z tym że po wytargowaniu zgodził się na 30euro za osobę. Chciałem odnieść się do sytuacji przewodnika, który powiedział nam że Omar nie daje mu pieniędzy. My mieliśmy podobną sytuację. Tuż przed powrotem z pustyni przewodnik wyjął figurki, róże pustyni itp mówiąc, że po drugiej stronie ergu mieszka jego rodzina, która jest bardzo biedna i jedyne pieniądze jakie zarabiają to te ze sprzedaży wyrabianych przez siebie pamiątek. O Omarze nic nie wspomniał. Cóż wydaje mi się, że jest to jedynie bajeczka dla turystów i sposób dorabiania przez nich do pensji. Utwierdziłem się w tym po tym gdy zobaczyłem identyczne figurki na kilku straganach za 1/4 ceny jaką chciał przewodnik. Jeśli był w porządku to wszystko gra, nie ma problemu żeby taką pamiątkę od niego kupić w ramach podziękowania. Niestety w Maroku spotkaliśmy masę ludzi (z podobnymi historiami o biednej rodzinie), którzy próbowali sprzedać nam różne buble za 300% ceny rynkowej... W stopce jest link do mojej strony, gdzie również opisałem wrażenia z nocy na pustyni, więc zapraszam jakby ktoś chciał poczytać. Jakby ktoś jeszcze miał do czynienia z Omarem niech da znać bo jestem ciekaw czy faktycznie przewodnicy zarabiają tylko na tym co sprzedadzą.dokładnie ta sama historia! Dlatego nic nie kupilimy u niego, ale za jego sympatyczność dostał napiwek! :)a co do takim pierdzielem.... wypraszamy sobie;) wykorzystalismy go na 200%.. sami byliśmy zaskoczeni.. jaki i Pani w wypożyczalni.... szczególnie zdziwiona stanem jego zabrudzenia;)
washington 15 lutego 2014 22:22 Odpowiedz
Fajne zdjecia i fajny trip, ale jak w przypadku relacji z palestyny znow man wrazenie ze ktos inne miejsce opisuje:p widoki rownie ladne pamietam ale mieszkancow zupelnie inaczej odbieram ;) banda naciagaczy i oszustow odbierajaca sporo przyjemnosci z podrozy ;) ale to moze dlatego ze Wy jezdziliscie autemWysłane z mojego LG-E460 przy użyciu Tapatalka
ajaj 15 lutego 2014 22:35 Odpowiedz
Washington napisał:Fajne zdjecia i fajny trip, ale jak w przypadku relacji z palestyny znow man wrazenie ze ktos inne miejsce opisuje:p widoki rownie ladne pamietam ale mieszkancow zupelnie inaczej odbieram ;) banda naciagaczy i oszustow odbierajaca sporo przyjemnosci z podrozy ;) ale to moze dlatego ze Wy jezdziliscie autemWysłane z mojego LG-E460 przy użyciu TapatalkaDzięki!Naciągacze i oszuści, na pewno tak! Choćby wspomniany przez nas przewdonik w Fez. Staramy sie jednak wyciągać pozytywy z każdego doświadczenia. A o dośwadczeniach z naciąganiem ludzi można napisać oddzielny rozdział (tyle ich jest), póki co w opisie skupiamy się na miejscach;) Fakt faktem, że jadąc samochodem spotykalismy po drodze całkiem innych ludzi niż w turystycznych miejscowośiach, od starszego pana, który za podwiezienie samochodem dawał nam garść orzechów laskowych, ojca dzieci, który jak zobaczył, że dajemy im lizaki biegł za nami z siatką śliwek, do dziieciaków, które uderzały pistoletami zabawkami w nasz samochód.
nieznany 17 lutego 2014 15:21 Odpowiedz
W swojej relacji piszesz o zbójnickiej cenie za piwo. Jaka to konkretnie cena? :)I po ile w Maroko stoją mocniejsze trunki?
ajaj 17 lutego 2014 16:42 Odpowiedz
Nieznany napisał:W swojej relacji piszesz o zbójnickiej cenie za piwo. Jaka to konkretnie cena? :)I po ile w Maroko stoją mocniejsze trunki?Zacznijmy od tego, że nie mają czegoś takiego jak duże piwo. Sprzedają przeważnie 0,3l, jeśli w ogóle. Bo piwo to produkt deficytowy w całym kraju :( W supermarketach są tylko pozycje takie jak piwo bezakoholowe (choć pod koniec wyjazdu dowiedzieliśmy się, że jest jedna sieć, która ma piwa (niestety nie wiem jaka)).Cena zależy w dużej mierze od tego gdzie kupujesz. I tak np w knajpce w Fez czy w hotelu Quzaratet piwo małe to koszt ok 40-50MAD. W Essaouira w lokalu nad samym morzem standardowo też jak nie więcej, ale nam udało się znaleźć bar za 25MAD/małe (nad oceanem). Oczywiście standardem odbiegała od poprzedników, ale w tym był jej cały urok (pokazując pustą butelkę i kierując wzrok na barmana, 30 sek później mieliśmy w ręku kolejne pełne butelki). I to był chyba najtańsze, nie licząc odwiedzin w lokalnym "monopolowym" gdzie płaciliśmy za małe chyba 11MAD. Ale takie miejsce w czasie całej naszej podróży udało nam się znaleźć tylko jedno i to była cena dla miejscowych. Do miejsca tego zaprowadził nas chłopak z recepcji hotelu, w którym spaliśmy w Essaouira i też on dokonał za nas zakupu. Inna rzecz, ze turysta by tam nigdy sam nie trafił, a jakby już zabłądził to pewnie by go do środka nie wpuścili. W końcu to taki ich nielegalny mały biznes jak mniemam. Ale ruch mieli jak u nas na otwarcie nowego Saturna, pisk i zgiełk taki sam;) Jak już wspomniałam zakupu dokonał za nas Marokańczyk, ale po poprosił nas abyśmy zabrali również jego zakupy alkoholowe i oddali mu dopiero w hotelu. Gdyby ktoś zobaczył go niosącego alkohol mógłby mieć kłopoty... chcieć a nie móc czyli nie tylko w Polsce kombinują jak zdobyć rzeczy zakazane;)można też szukać sklepów z bogatym zapleczem, jak wspominane w którymś poście powyżej.Co do innych alkoholi, my nabyliśmy tam jeszcze tylko wino, w cenie chyba 70-80MAD (ale smakowało gorzej niż nasze wino za 3zł!)A nie przepraszam jeszcze raz skorzystaliśmy z promocji 2 za 1 i kupiliśmy mohito, zapominając o przestrodze "nie bierz napojów z lodem". Ale żyjemy, nic nam nie jest więc chyba potwierdza to, że regułę do każdej przestrogi podchodzić należy z dystansem i rozsądkiem ;) ceny dokładnie nie pamiętam, ale kupując dwa w cenie 1 wychodziło podobnie jak w Polsce, kupując jeden byłoby to mniej więcej 2xdrożej ;)
nieznany 17 lutego 2014 16:51 Odpowiedz
Dzięki. :) Czytałem, że w każdym większym mieście są wyznaczone sklepy sprzedające alkohol więc mam nadzieję, że w tych oficjalnych będzie trochę taniej.No i trzeba się będzie ratować 0,75l dopuszczalnym na pasażera przylatującego do Maroka. :)
ajaj 17 lutego 2014 16:54 Odpowiedz
Nieznany napisał:Dzięki. :) No i trzeba się będzie ratować 0,75l dopuszczalnym na pasażera przylatującego do Maroka. :)jak nie lecisz z bagażem podróżnym z przesiadką przez Włochy to jasne:) nas ograniczyło 100ml na buteleczkę w podręcznym, stąd zabraliśmy sporo buteleczek po 50ml :)
george23 17 lutego 2014 17:49 Odpowiedz
W Fezie jest wielkie centrum handlowe niedaleko Medyny /taksówka 7DH/ gdzie można kupić bardzo dobre wino Mykenes 50 DH za 1,5 litra, wódkę za 70DH 0.7. W innych dużych miastach podobnie są przynajmniej 2,3 sklepy / stoiska w marketach/ z alkoholem. W Esaouira jest też sklep , trzeba wyjść z Medyny w stronę dworca autobusowego.
marcino123 17 lutego 2014 18:12 Odpowiedz
Jeszcze odnośnie piwa w Maroku, poniżej news z wczoraj:http://www.lavieeco.com/news/economie/n ... 28480.html Casablanca Beer :)
nieznany 18 lutego 2014 11:21 Odpowiedz
A w hipermarketach typu Carrefour nie ma alkoholu?
ajaj 18 lutego 2014 14:08 Odpowiedz
Nieznany napisał:A w hipermarketach typu Carrefour nie ma alkoholu?Kolega powyżej pisze, że są.My byliśmy, nie znaleźliśmy, a jak zapytaliśmy o piwo to nie mieli ciekawych min, a odpowiedź brzmiała nie.
kanski 18 lutego 2014 14:27 Odpowiedz
Byłem w ogromnym Carrefourze w Rabacie - alkoholu zupełnie brak. Chyba najszybciej taksówkarza poprosić o zawiezienie do sklepu z alkoholem lub miejscowych za jakąś drobną opłatą.
ajaj 18 lutego 2014 14:29 Odpowiedz
w ogóle warto dodać, że ceny w marketach dość wysokiemy zaopatrywaliśmy się na placach/targach
cypel 18 lutego 2014 14:35 Odpowiedz
W Marakeszu bez problemu można kupić alkohol, w monopolu to nawet sporo różnych obrzępałów było ;)
debowy 18 lutego 2014 18:09 Odpowiedz
Ludzie, bez alkoholu też da się żyć :D w Polsce macie go pod dostatkiem:P Poza tym wystarczy dać lokalnemu chłopakowi parę monet i zaprowadzić was gdzie tylko chcecie;) O alko może i nieco trudno, za to inne używki są wszędzie i co chwilę ktoś je na ulicy próbuje sprzedać:)
nieznany 19 lutego 2014 22:05 Odpowiedz
debowy napisał:Ludzie, bez alkoholu też da się żyć :D Da się, tylko co to za życie. ;) Weź tu wytrzymaj na trzeźwo z 7-9 osobami przez dwa tygodnie na trzeźwo. ;)
adriano84 19 lutego 2014 22:17 Odpowiedz
% można kupić tylko do 20.Sprzedają na pewno w Carrefour: 31.628761,-8.002758i w jakimś markecie koło ogrodów Majorelle: 31.640421,-8.000558
george23 19 lutego 2014 23:27 Odpowiedz
W sieci Metro alkoholu więcej niż w Polsce. Najtaniej w hiszpańskie enklawie Ceucie 1,1 euro za 0.75 l wódki. Specjalne stoiska z alkoholem w sieci Mariane to chyba marokański Cerrefour.
moya 20 lutego 2014 07:58 Odpowiedz
Kański napisał:Byłem w ogromnym Carrefourze w Rabacie - alkoholu zupełnie brak. Chyba najszybciej taksówkarza poprosić o zawiezienie do sklepu z alkoholem lub miejscowych za jakąś drobną opłatą.W Carrefourze w Marakakeszu alkohol jest, i to sporo. Co prawda na osobnym stoisku w podziemiu ale jest 8-) . A jest tak oddzielone że nawet wyjście z tego działu jest osobno poza sklep gdzieś z tyłu.W El jadida z kolei lakoholu w Carrefourze w wielkim centrum handlowym nie było, nie wiem od czego to zależy.Do innych marketów nie dotarłam.
ajaj 20 lutego 2014 08:17 Odpowiedz
adriano84 napisał:i w jakimś markecie koło ogrodów Majorelle: 31.640421,-8.000558tak rzeczywiście, zapomniałam o tym miejscu! Też tam byliśmy :) Bardzo dobrze wyposażony.Jasne, że alkohol da się kupić, ale musisz się nachodzić w poszukiwaniu, poprosić kogoś, żeby Cię tam zaprowadził lub trafić przypadkiem. Nie jest on powszechnie dostępny i do tanich produktów nie należy, zarówno w stosunku do cen innych rzeczy, jak i do cen w Polsce.
plokij 20 lutego 2014 11:06 Odpowiedz
Czy możesz zdradzić ile wydaliście na paliwo? mieliście na benzynę?
ajaj 21 lutego 2014 10:09 Odpowiedz
Plokij napisał:Czy możesz zdradzić ile wydaliście na paliwo? mieliście na benzynę?niestety tego to nawet my nie wiemy;) cześć płaciliśmy kartą, część gotówką. Ciężko będzie.
jacekwoj16 21 lutego 2014 13:04 Odpowiedz
Piękne widoki. Jeszcze 13 dni i też tam będę.
ajaj 21 lutego 2014 13:29 Odpowiedz
jacekwoj16 napisał:Piękne widoki. Jeszcze 13 dni i też tam będę.koniecznie zdaj fotorelacje po powrocie! :) Jesteśmy ciekawi jak te regiony wyglądają po okresie deszczowym ;)To ładnych widoków, przejezdnych dróg i wielu przygód :)
jacekwoj16 21 lutego 2014 21:42 Odpowiedz
Postaram się zmobilizować i też choć w paru słowach i zdjęciach zrelacjonować podróż. Takie relację chyba najbardziej pozwalają poznać kraj i trasy, które ma się zamiar przejechać.
pifko 26 lutego 2014 00:22 Odpowiedz
[quote="AJAJ"]opowieści część czwarta, zapraszam na pustynię :)Jeśli oczywiście chcecie znać jakieś szczegóły to pytajcie.Hej!!!Świetna relacja i jeszcze lepsze fotki. Będę tam za 3 tygodnie i moją wyprawę będzie można nazwać "Tropami AJAJ" bo trasę wybrałem niemal taką samą. Termin mam klepnięty u Omara i tu pytanie- czy wpłacaliście jakąś zaliczkę na konto Omarowi?Bo nam kazał wpłacić połowę kwoty jako zaliczkę. A tak w ogóle to ten cały Omar chyba Pana Boga za nogi chwycił (o przepraszam Allaha Akbara ;) ).Ktoś tu na F4F rzucił info i teraz pół Polski z Omarem na pustynie jeździ. Kapuchę teraz człowiek trzepie, że hej.Kiedyś to sam karawany prowadzał, a teraz słyszę już, że ludzi wynajmuje.Tylko czy mu jakościometr nie spadnie.Takiej ekstra relacji to nie napiszę ( zazdroszczę lekkiego pióra) ale jak coś nowego lub innego mi się przytrafi to dodam swoje 3 grosze.
ajaj 26 lutego 2014 09:53 Odpowiedz
Dzięki pifko za dobre słowa!Co do Omara - to chyba nawet lepiej, że nie on, bo nasz przewodnik był więcej niż lepiej (tylko nie możemy sobie przypomnieć jego imienia- ale jak Ci się trafi to pozdrów go od nas;)) :)Zaliczki żadnej nie wpłacaliśmy, co więcej nie podaliśmy nawet konkretnego terminu, bo nie wiedzieliśmy ile nam zajmie dotarcie na pustynie (napisaliśmy mu sms dzień wcześniej,że będziemy jutro:) Tak teraz myślę, że w sumie wybierając inne "biuro" może być podobnie. W oazie nocowała z nami inna wycieczka, od innego organizatora (wspomniana Niemiecka para) a spędzaliśmy czas dokładnie tak samo, w sumie razem:)Przypomnę jeszcze co pisałam wcześniej, sprawdź przejezdność dróg. To życzę wycieczki pełnej pozytywnych wrażeń! I koniecznie napisz relacje po powrocie :)
pifko 26 lutego 2014 11:12 Odpowiedz
AJAJ napisał:Dzięki pifko za dobre słowa!Co do Omara - to chyba nawet lepiej, że nie on, bo nasz przewodnik był więcej niż lepiej (tylko nie możemy sobie przypomnieć jego imienia- ale jak Ci się trafi to pozdrów go od nas;)) :)Zaliczki żadnej nie wpłacaliśmy, co więcej nie podaliśmy nawet konkretnego terminu, bo nie wiedzieliśmy ile nam zajmie dotarcie na pustynie (napisaliśmy mu sms dzień wcześniej,że będziemy jutro:) Tak teraz myślę, że w sumie wybierając inne "biuro" może być podobnie. W oazie nocowała z nami inna wycieczka, od innego organizatora (wspomniana Niemiecka para) a spędzaliśmy czas dokładnie tak samo, w sumie razem:)Przypomnę jeszcze co pisałam wcześniej, sprawdź przejezdność dróg. To życzę wycieczki pełnej pozytywnych wrażeń! I koniecznie napisz relacje po powrocie :)Dzięki za superszybką odpowiedź.Trzy tygodnie w Maroku to dla nas kawał życia i kasy, dlatego tak szczegółowo planujemy.Co do wyprawy na pustynię to może pójdziemy za radą i spróbujemy z marszu uderzyć do Omara.Jeszcze pytanie z działu telekomunikacji : czy kupowaliście jakąś marokańską kartę pre-paid, czy korzystaliście z superdrogich polskich połączeń. A jaki nam się trafi przewodnik to go pozdrowimy słowami: " أنا لا أعرف عنك، ولكن أنا أحييكم من الناس الذين لم أر في حياتي." (Nie znam cię, ale pozdrawiam cię od ludzi, których nigdy nie widziałem.) :twisted: A jeśli chodzi o przejezdność dróg to zostawiam to lokalesom. Przemieszczać będziemy się tylko i wyłącznie transportem publicznym wspomaganym podwózkami w trudniej dostępne rejony.
ajaj 26 lutego 2014 12:30 Odpowiedz
Mieliśmy tylko polskie telefony i używaliśmy ich w nagłych przypadkach. A informacje do Polski o tym, że nie zostaliśmy wymienieni na wielbłądy przesyłaliśmy korzystając z bezpłatnego wifi (raczej bez problemu dostępnego, albo sieci otwarte albo wystarczyło napić się kawki i dostawaliśmy hasło :))Jak stop i autobus to spokojna głowa, nie utknięcie na pustkowiu :)
jacekwoj16 26 lutego 2014 13:16 Odpowiedz
Ja mam zamiar kupić lokalną kartę sim: http://www.iam.ma/Particuliers/Internet ... arifs.aspxlub tą: http://www.meditel.ma/Za tydzień już tam będę, więc spróbuje kupić i wtedy napiszę jak działa.
jacekwoj16 26 lutego 2014 18:53 Odpowiedz
Witam.Z jakich map do GPS korzystałeś ? Bo ja znalazłem Maroko tylko w OpenStreetMaps do MapFactor, ale ta darmowa aplikacja tak średnio mi pasuje.
jacekwoj16 27 lutego 2014 19:11 Odpowiedz
"PS. Dlaczego wszyscy zwracają się w formie męskiej? ;)"No dlatego, że Ania by chyba tak nie napisała."Jak pójdziecie pewnie usłyszycie anegdotę o dziewczynie przez która słupek musiał zostać "naruszony" (zapewniali(niestety), że jest to historia godna wspomnienia podczas kolejnych wycieczek) ... bo uwięziła tam telefon;) Jak coś to o Ani;) "nie pytajcie jak ";) W każdym razie było szukanie majstrów i demolka ;) Nie wiem czy bardziej byli zdziwieni czy rozśmieszeni :)"
maxima0909 4 marca 2014 14:08 Odpowiedz
Witam.Bardzo się cieszę, żę trafiłam na Waszą relację, bo planujemy w 4 osoby podobny wypad we wrześniu. 1. Przyznam, że trochę nas straszono, że w tym czasie mają ramadan - okres miesięcznego postu i w związku z tym mogą pojawić się problemy z brakiem miejsc w hotelach, zamkniętymi bankami czy restauracjami, niezbyt przychylną obsługą itp. Czy możecie się do tego jakoś odnieść? Wiem, że też byliście po sezonie...2. Chciałam też Was poprosić o stworzenie trasy w google maps zgodnie z którą podróżowaliście. Chciałabym porównać naszą trasę.. Niektóre widoki są na prawdę piękne, może wystarczyłoby delikatnie odbić z naszej i też się nimi cieszyć...póki co mamy takie plany: https://maps.google.pl/maps?saddr=Tange ... s&t=m&z=11ewentualnie mapka alternatywna bez Casablanci i Rabatu - wylot z Agadiru:https://maps.google.pl/maps?saddr=Tange ... ps&t=m&z=7dodatkowo po przeczytaniu Waszej relacji dopisałam gdzieś z boku że warto zahaczyć o wzgórze El-Qolia i zaporę jezioro Bin el Ouidane - dzięki Wam za to! :)3. Czy moglibyście oszacować mniej więcej koszty 15 dniowej podróży? Chcemy się zmieścić w 2 tygodniach, ewentualnie zakończymy podroż na Marakeszu (odpuścimy Cassablancę i Rabat - ponoć mała strata po tak intensywnych i pięknych 2 tygodniach).Napiszcie proszę w jakich kosztach powinna zamknąć się para :) (jedziemy w dwie pary chcemy wypożyczyć jedno większe autko).Pytania kieruje również do reszty forumowiczów - jeśli znacie na nie odpowiedź, będę wdzięczna za rady. :)PozdrawiamMaxima
cypel 4 marca 2014 14:14 Odpowiedz
ramadan jest od 28 czerwca do 27 lipca 2014
maxima0909 4 marca 2014 14:24 Odpowiedz
w takim razie jak się ma ten artykuł do rzeczywistości? to święto ruchome?http://www.travelmaniacy.pl/artykul,kie ... 0,2,0.html
cypel 4 marca 2014 15:04 Odpowiedz
tak, ramadan jest ruchomy
grzewor 4 marca 2014 15:33 Odpowiedz
Maxima0909 - kilka uwag/informacjitrasa jaka macie na te 15 dni jest raczej za duza. W biegu nie zdazy sie uchwycic klimatu tego kraju i wszystko zobaczycie po "łebkach" o ile mozna odpuściec Case (chyba ze ktos chce zwiedzac najwiekszy meczet) to Rabat uwazam za miejsce konieczne do odwiedzenia. jest w nim naprawde kilka miejsc godnych odwiedzenia. proponuje abyscie zrobili sobie mini kalendarz kiedy i gdzie bedziecie, co tam ogladacie i gdzie nocujecie. wtedy wyjdzie wam ze z czasem krucho :)za pierwszym razem jak byłem w Maroko to miałem podobna trase (tylko nie zjezdzałem ponizej Tubkala) ale 3 tygodnie i niestety tez czasu zabrakło. Proponuje z Ajt Bin Haddu od razu na Marakesz sie kierowac. jadac w 4 osoby spokojnie mozna myslec o autku - tu trzeba liczyc okolo 100zl /dzien. noclegi to (wersja ekonomiczna ) okolo 50 zl za pokoj 2 osobowy. jedzenie podobnie. ostatnio bylem w maroku na przełomie wrzesnia i pazdziernika wiec ceny duzo sie nie zmieniły.robiac samemu sniadania i kolacje tez mozna troche przyoszczedzic. Do Ajaja- dziekuje za przypomnienie ciepłych miejsc podczas naszej "tym razem ciepłej " zimy :)
ajaj 5 marca 2014 11:39 Odpowiedz
Sorki, miałam chwilowe problemy z czasem, ale już odpisujejacekwoj16 napisał:"PS. Dlaczego wszyscy zwracają się w formie męskiej? ;)"No dlatego, że Ania by chyba tak nie napisała. Tu się mylisz;) a J. napisałby np. "Dawno nie widziałam"? ;)Co do pytań Maxima09091. Jak ktoś już wspomniał jest to święto ruchome, my na niego nie trafiliśmy. Problemów z wejściem, miejscami, zakupami nigdzie nie było; jedyna róznica ruch mniejszy co dla nas było plusem:)2. Tutaj nasza trasa przejazdu jak jechaliśmyPatrząc na Twoją trasę i myśląc 2 tygodnie nasuwa mi się jedno - za duże tempo. Jak Wam się gdzieś spodoba nie będziecie mieli czasu nawet się tam zatrzymać na dłuższą chwilę. Odpowiedzcie sobie na pytanie czy chcecie przeznaczyć jakiś czas np. obcowanie z mieszkańcami, ich kulturą, penetrowanie zakamarków czy chociażby na plażowanie. Oczywiście to zależy od Waszych prywatnych preferencji jak lubicie/chcecie spędzić wakacje, my od początku nastawialiśmy się na tempo spokojniejsze, nie chcieliśmy kolejnych wakacji w trybie turbo. Jeszcze w domu, planowaliśmy ambitnie odwiedzić Chefchaouen i Legzira (Sidi Ifni), jednak miejsca napotkane przypadkiem szybko to zweryfikowały :) Rabat i Casablance odpuściliśmy już w planach. Do Agadiru pojechaliśmy, aby przejechać przełęcz Tizi n’Test (na miejscu był tylko jeden dzień odpoczynku:plaża +ocean)Sprawdźcie jeszcze w jakim terminie jest festiwal Nowożeńców (Imilchil Festival), podobno warto się tam zjawić, nam się nie udało3. Co do kosztów, takie pytanie już padło. niestety nie jesteśmy w stanie tego określić, nie planowałam pisać relacji więc nie liczyłamCałkowity koszt lotów: 400zl/osKoszt samochodu: 260EUR/10dni + koszt paliwa: myślę, że ok 1tys PLN Noclegi od 120MAD do max.350MAD za 2 os (można taniej, ale my zwykle po całym dniu jazdy/ zwiedzania byliśmy zbyt zmęczeni na szukanie)Jedzenie, napoje i inne dobrodziejstwa - w zależności od Waszych potrzeb i tego je chcecie się żywić (ale raczej taniej niż w Polsce)Z wejściówek/atrakcji płatny był Volubis (chyba 50MAD/os), wypad na pustynie (35EUR/os), Ogrody w Mararakszu (50MAD/os) i chyba tyle.Myślę, że wyszło nas ok 4-4,5tys/os. Weź pod uwagę, że Wam te koszty rozłożą się na 4 osoby, u nas dzieliły się na dwa.@grzewor, oj sama sobie przypominam, dlatego z miła chęcią poczytam tez inny punkt widzenia na Maroko :)
vojtas 5 marca 2014 12:11 Odpowiedz
Świetna podróż i super zdjęcia.Szkoda, że dwa miejsca z tyłu się marnowały :)
ajaj 5 marca 2014 12:15 Odpowiedz
Vojtas napisał:Świetna podróż i super zdjęcia.Szkoda, że dwa miejsca z tyłu się marnowały :)dzięki!nie do końca, czasami służyły miejscowym;)
maxima0909 5 marca 2014 14:22 Odpowiedz
Dziękuję za odpowiedzi :)Czy z dużym wyprzedzeniem kupowaliście bilety lotnicze?W jakim dokładnie terminie byliście w Maroko? (jeśli ta informacja się gdzieś pojawiła to przepraszam, musiałam przeoczyć)Nie próbowaliście wynająć samochodu jeszcze w Polsce?
ajaj 5 marca 2014 14:38 Odpowiedz
Maxima0909 napisał:Dziękuję za odpowiedzi :)Czy z dużym wyprzedzeniem kupowaliście bilety lotnicze?W jakim dokładnie terminie byliście w Maroko? (jeśli ta informacja się gdzieś pojawiła to przepraszam, musiałam przeoczyć)Nie próbowaliście wynająć samochodu jeszcze w Polsce?Bilety kupowaliśmy z jakimś 2 miesięcznym wyprzedzeniem. A byliśmy tam w dniach 18.09 - 2.10.2013 (na miejscu + noc w Pizie i wieczór, ranek w Brukseli).Samochód wynajęliśmy w Polsce, jakieś 2-3 tyg przed wyjazdem, internetowo w Europcar. Jak pisałam wcześniej jako jedna z niewielu wypożyczalni umożliwiała zwrot samochodu w innym mieście bez dodatkowej opłaty
maxima0909 7 marca 2014 12:36 Odpowiedz
Dlaczego zdecydowaliście się na oddanie auta w Agadirze? Nie było możliwości w Essaouirze?Czy bilety z innym miejscem lądowania i wylotu są droższe? Jakimi liniami lecieliście?
ajaj 7 marca 2014 14:35 Odpowiedz
Maxima0909 napisał:Dlaczego zdecydowaliście się na oddanie auta w Agadirze? Nie było możliwości w Essaouirze?Czy bilety z innym miejscem lądowania i wylotu są droższe? Jakimi liniami lecieliście?Była możliwość oddania w Essaouira, ale dwa dni dłużej z samochodem wychodziły bardzo drogo. W Essaouira nie ma wypożyczalni i ktoś z Agadiru musiałby przyjechać po samochód.A co do biletów, wiedzieliśmy, ze nie chcemy robić kółka (choćby z powodu ograniczonego czasu) tylko zacząć na północy, a zakończyć na południu (lub ewentualnie odwrotnie). Więc klikaliśmy, szukaliśmy, aż znaleźliśmy dogodny termin i tani bilet :) i jak by nie patrzeć było to najlepsze zagranie logistycznie (nie chcieliśmy np wracać ponownie do Marrakeszu). A lecieliśmy Ryanair (dokładny opis w pierwszym poście).
haniaa 11 marca 2014 10:44 Odpowiedz
AJAJ napisał:ciąg dalszy następuje...by następnego dnia wyruszyć... drogą R307 z Ouarzazate do Demnate, o której już tutaj wspominałam.orientujecie się czy jest szansa na nocleg w górach przy drodze R307?
ajaj 11 marca 2014 19:12 Odpowiedz
Haniaa napisał:orientujecie się czy jest szansa na nocleg w górach przy drodze R307?Hoteli tam na pewno nie ma. Jednak zawsze możecie zabrać namiot i rozbić się gdzieś na dziko (ale nie wiem jak tam jest z bezpieczeństwem). Napotkani po drodze ludzie w mijanych czasami wioskach byli bardzo sympatyczni możliwe, że ktoś Was przenocuje... choć nie wiem czy będą mieli gdzie. Raczej polecam przejechać trasę za jednym zamachem.
olir1987 12 marca 2014 19:04 Odpowiedz
super opis, tylko 15 dni to dośc sporo;)
pifko 12 marca 2014 22:24 Odpowiedz
olir1987 napisał:super opis, tylko 15 dni to dośc sporo;)Ha... a ja się martwię czy w trzy tygodnie ogarnę objazd Maroka.Co prawda mam zaplanowane 3 dni na narty w Oukaimeden. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
ajaj 13 marca 2014 08:12 Odpowiedz
Wydaje mi się, że przez miesiąc byłoby co tam robić. Tylko po dwóch tygodniach trochę zaczynasz mieć dość nagabywania. choć z drugiej strony uodparniasz się na to :)No i tylko te 26 dni urlopu w roku.... :(
karrolkie 15 marca 2014 21:01 Odpowiedz
rewelacyjny opis :D ja ruszam do maroka w przyszlym tygodniu i juz nie moge sie doczekac, a wasze zdjecia, szczegolnie te z sahary MEGA :D
pifko 15 marca 2014 22:47 Odpowiedz
karrolkie napisał:rewelacyjny opis :D ja ruszam do maroka w przyszlym tygodniu i juz nie moge sie doczekac, a wasze zdjecia, szczegolnie te z sahary MEGA :DNo to będziemy niedaleko. My 18 marca lecimy z GDN do Marakeszu. Sprawdzimy, czy AJAJ pisze prawdę i tylko prawdę ;)
pifko 15 marca 2014 23:45 Odpowiedz
Jeszcze dorzucę swoje trzy grosze. Znalazłem listę marketów w Marakeszuhttp://www.madein-marrakech.com/en/mall.htmlSam również niebawem skorzystam.
ajaj 17 marca 2014 12:30 Odpowiedz
karrolkie, dziękipifko, weryfikuj, dokumentuj i opowiadaj po powrocie ;) sami jesteśmy ciekawi jak to wygląda po porze deszczowej :)a tymczasem niezapomnianych wrażeń, bo z tego co piszecie oboje niebawem startujecie ;)
pifko 17 marca 2014 18:59 Odpowiedz
AJAJ napisał:karrolkie, dziękipifko, weryfikuj, dokumentuj i opowiadaj po powrocie ;) sami jesteśmy ciekawi jak to wygląda po porze deszczowej :)a tymczasem niezapomnianych wrażeń, bo z tego co piszecie oboje niebawem startujecie ;)Pora deszczowa jak pora deszczowa. Da się przeżyć ;) Ale sprawdzam od kilku dni prognozę pogody w rejonach , w których będę i podczas wejścia na Toubkal prognozują -6 st i śnieżycę.Masakra. Zobaczymy jak sprawdzą się prognozy. Ale jak na razie narty w Oukaimeden zapowiadają się różowo ( czyt. zajefajnie).Ciekaw jestem też jak sprawdzą się opowieści co poniektórych moich znajomych, że czasami wyciągi nie działają i organizują komunikację zastępczą ( osiołki) :mrgreen: Tam policji na stokach na szczęście nie ma z alkomatami, więc piersiówka spakowana i zapas alku też zabezpieczony. Jak za dawnych lat. :lol:
pifko 13 kwietnia 2014 21:41 Odpowiedz
Wróciłem.Ślady pobytu AJAJ znalazłem np. w ogrodach Majorelle : :P Toubkal zdobyty. Temperatura rano około -5 stopni ale cholerny lodowaty wiatr i odczuwalna to z -20.Ledwo daliśmy radę.Niestety w Oukaimeden na narty już za ciepło. Ale wcześniej ze dwa tygodnie to by wypaliło.Za to na pustyni w dzień jak w piekle a w nocy około 0 stopni.Jak wyjeżdżaliśmy to w Rabacie 9 kwietnia było w dzień 36 stopni w cieniu a w autobusie miejskim nieklimatyzowanym kilka stopni więcej. Cieszyłem się, że wracam do kraju. A tu 4 stopnie. Chcę z powrotem do Maroka. I jak tu takiemu dogodzić?
ajaj 14 kwietnia 2014 10:18 Odpowiedz
pifko napisał:Wróciłem.Ślady pobytu AJAJ znalazłem np. w ogrodach Majorelle :zaskoczę Cię, to nie my;) nie niszczymy przyrody/ ale może komuś zapadliśmy w pamięć;)zmierzyliście się z drogą R 307? w ogóle to czekamy na relację, z miłą chęcią powspominamy ;)
pifko 19 kwietnia 2014 23:06 Odpowiedz
AJAJ napisał:pifko napisał:Wróciłem.Ślady pobytu AJAJ znalazłem np. w ogrodach Majorelle :zaskoczę Cię, to nie my;) nie niszczymy przyrody/ ale może komuś zapadliśmy w pamięć;)zmierzyliście się z drogą R 307? w ogóle to czekamy na relację, z miłą chęcią powspominamy ;) Ależ jasne, że nawet was o to nie podejrzewałem. To tak trochę satyrycznie miało zabrzmieć. ;) A z tą relacją trochę ciężko będzie. Jak dla mnie to za wysoko trochę postawiliście poprzeczkę swoją relacją.Ale może zmienię trochę formę i ujdzie. Już zacząłem w wordzie pisać.
cappricio 9 maja 2014 17:20 Odpowiedz
Mam dwa pytania do Was :)- ten hotel, w którym spaliście w dolinie Todry, znajdował się w Toumliline czy Tinghir?- co myślicie o przejechaniu takiej trasy przez obie doliny: dolinki z Ouarzazate do Merzugi?Jest w ogóle sens zapuszczać się dalej w doliny niż dojechaliście? cały fragment trasy liczy 540km - na jednym baku się nie przejedzie na pewno. Gdzie po Ouarzazate (bo zakładam, że tam są) są następne stacje beznzynowe?
ajaj 12 maja 2014 10:23 Odpowiedz
cappricio napisał:Mam dwa pytania do Was :)- ten hotel, w którym spaliście w dolinie Todry, znajdował się w Toumliline czy Tinghir?- co myślicie o przejechaniu takiej trasy przez obie doliny: dolinki z Ouarzazate do Merzugi?Jest w ogóle sens zapuszczać się dalej w doliny niż dojechaliście? cały fragment trasy liczy 540km - na jednym baku się nie przejedzie na pewno. Gdzie po Ouarzazate (bo zakładam, że tam są) są następne stacje beznzynowe?1. Spaliśmy w Toumliline.2. Czy jest sens zapuszczać się dalej... nie wiem bo tam nie byliśmy, więc ciężko jest nam się wypowiedzieć na temat widoków i stanu dróg. Też zastanawialiśmy się czy jechać dalej zamiast zawracać, ale z oszczędności czasu zrezygnowaliśmy z dalszej jazdy. Gdybyśmy mieli go więcej na pewno byśmy pojechali dalej, jedyne co ryzykujesz to nawrotkę. Pytanie tez w jakim czasie tam jedziesz, w okresie letnim trasa powinna być raczej przejezdna.3. Stacji raczej nie brakuje, w każdej większej miejscowości znajdziesz taką bez problemu. Niestety gdzie dokładnie nie jestem w stanie powiedzieć, ale myślę, ze w Tinghir, Rissani lub przy Dades na pewno będą :)
cappricio 12 maja 2014 15:52 Odpowiedz
dzięki za odpowiedź :) zobaczymy w takim razie, jak będziemy stać z czasem, bo po Merzoudze jeszcze kawałek północy chcemy zobaczyć :)jeśli będzie się nam ok jechało, to może pojedziemy dalej :) dam znać po powrocie czy się udało :)
pifko 12 maja 2014 23:54 Odpowiedz
cappricio napisał:dzięki za odpowiedź :) zobaczymy w takim razie, jak będziemy stać z czasem, bo po Merzoudze jeszcze kawałek północy chcemy zobaczyć :)jeśli będzie się nam ok jechało, to może pojedziemy dalej :) dam znać po powrocie czy się udało :)Też będę czekał z niecierpliwością, bo miałem nocleg w oazie w Todrze i rozmawiając z właścicielem o dalszej jeździe wąwozem tak jak Wy planujecie to nie ma szans na Merzougę. Czeka Was nawrotka. A nocleg mieliśmy tu:http://pl.tripadvisor.com/Hotel_Review- ... egion.htmlPolecam ze względu na widoki, bardzo starających się właścicieli (Abdou był stażystą w filmie Mumia 2 i tak też wygląda :D ), możliwość zwiedzenia Oazy, źródła Sacre Fish, no i kolacja czy śniadanko na jednym z wielu tarasów bezcenne.
ajaj 13 maja 2014 09:34 Odpowiedz
pifko napisał:Też będę czekał z niecierpliwością, bo miałem nocleg w oazie w Todrze i rozmawiając z właścicielem o dalszej jeździe wąwozem tak jak Wy planujecie to nie ma szans na Merzougę. Czeka Was nawrotka. dlaczego czeka ich nawrotka? My jakąś 1/3 trasy przejechaliśmy, pozostała część drogi jest aż tak w kiepskim stanie?A tak w ogóle nadal czekamy na Twoje zdjęcia :)
pifko 13 maja 2014 21:52 Odpowiedz
AJAJ napisał:pifko napisał:Też będę czekał z niecierpliwością, bo miałem nocleg w oazie w Todrze i rozmawiając z właścicielem o dalszej jeździe wąwozem tak jak Wy planujecie to nie ma szans na Merzougę. Czeka Was nawrotka. dlaczego czeka ich nawrotka? My jakąś 1/3 trasy przejechaliśmy, pozostała część drogi jest aż tak w kiepskim stanie?A tak w ogóle nadal czekamy na Twoje zdjęcia :)Rzekłbym... ajajaj... ciężko idzie pisanie. Jak w Warszawie. Budują metro i mają już pół metra :D A propos trasy R704-R703 kilkadziesiąt kilometrów prowadzi granią i trzeba przygotować się na takie drogi :Ale widoki po drodze warte każdej ewentualnej nawrotki. Powodzenia. Bardzo chciałbym zobaczyć tamte tereny osobiście ale nie mieliśmy auta. Dlatego czekam na fotorelacje i opis. Sam w Norwegii wjeżdżałem w takie miejsca na spontan, że dzisiaj sam się dziwię.
cappricio 14 maja 2014 16:29 Odpowiedz
łoooo... spodziewałam się jakiejś szutrowej drogi, może bardziej wyboistej, ale takich rzeczy to nie.wg mapy ostatnia wioska w dolinie Dades jest w punkcie A link i do następnego zaludnionego rejonu jest (Agoudal) ok 40 km... tego odcinka należy się chyba obawiać. Potem z Agoudal wjeżdża się już do Todry i też dopiero po 30km jest Toumliline... 70 km bezludzia. Trochę się przeraziłam :P trzeba się z tym przespać...A nocleg mieliśmy tu:http://pl.tripadvisor.com/Hotel_Review- ... egion.htmlPolecam ze względu na widoki, bardzo starających się właścicieli (Abdou był stażystą w filmie Mumia 2 i tak też wygląda :D ), możliwość zwiedzenia Oazy, źródła Sacre Fish, no i kolacja czy śniadanko na jednym z wielu tarasów bezcenne.pifko, a możesz powiedzieć, ile płaciliście i za jakie warunki?
maxima0909 14 maja 2014 18:43 Odpowiedz
cappriciomożna wiedzieć kiedy się wybierasz do Maroko i jaką trasę zamierzasz zrobić? ;>
cappricio 14 maja 2014 20:28 Odpowiedz
wybieram się za 3 tygodnie - 29.05-13.06, a trasę chcemy taką przejechać (przynajmniej na ten moment): nasza trasajest raczej klasyczna i bardzo poglądowa no i niemożliwa do realizacji w 2 tygodnie... także coś się na pewno zmieni jeszcze...
maxima0909 14 maja 2014 21:58 Odpowiedz
Quote: wybieram się za 3 tygodnie - 29.05-13.06, a trasę chcemy taką przejechać (przynajmniej na ten moment)my wybieramy sie końcem sierpnia i planowana przez nas trasę zamieściłam tu:viewtopic.php?f=348&t=47363&p=388953#p388953jest już po wielokrotnych przeróbkach, bo wszyscy których sie radziłam twierdzili, że w 2 tygodnie nie damy rady... zresztą nawet po jej skróceniu nadal padają takie opinie :) doskonale wiem jak to jest z czegoś rezygnować - chciałoby sie zobaczyć wszystko! :)z tego co do tej pory się dowiedziałam to szkoda czasu na Casablankę - dlatego też po wielu sugestiach bardziej doświadczonych z niej zrezygnowaliśmy.. natomiast widzę, że nie wzięłaś pod uwage wodospadu Ouzoud - nie wiem czy celowo, ale myślę że WARTO się nad tym zastanowić. odsyłam cię do wyżej podanego tematu, prosiłam tam o pomoc w kilku kwestiach - może z racji tego, że wyjeżdzasz wcześniej znasz juz odpowiedzi na któreś z pytań? byłabym wdzięczna za pomoc :)))pozdrawiam! :)
ajaj 15 maja 2014 08:54 Odpowiedz
To nie jest tak, że twierdzimy, że nie dacie rady. Dacie, ale to zależy jakiego typu wyjazdy lubicie. Jeśli najważniejsze jest dla Was zobaczenie jak największej ilości miejsc czyli szybkie zwiedzanie i zrobienie pamiątkowej foty, to dacie radę. Wasz wyjazd będzie polegał na przejeździe z punktu A do B i dalej do punktu C. Dla nas w wizycie w danym kraju ważne jest też wtopienie się w klimat danego miejsca, poznanie miejscowych ludzi, posłuchanie ich opowieści czy zatrzymanie się na dłużej w miejscu, które nas urzeknie. "Pijmy szybko berber whisky, bo za 2h musimy być w punkcie D" to nie dla nas. Choć i tak staramy się zobaczyć dużo i często mamy tempo większe niż byśmy chcieli.Podobnie nasz ostatni wyjazd do Izraela, lista rzeczy "to see" była długa, jednak na miejscu uległa znacznie skróceniu:)
maxima0909 15 maja 2014 09:42 Odpowiedz
AJAJ jedźcie do Bombaju i po powrocie napiszcie równie dobrą relację :D Tajlandia i Kambodża to chyba nasza kolejna wymarzona destynacja... :)
cappricio 15 czerwca 2014 15:13 Odpowiedz
pifko napisał:cappricio napisał:dzięki za odpowiedź :) zobaczymy w takim razie, jak będziemy stać z czasem, bo po Merzoudze jeszcze kawałek północy chcemy zobaczyć :)jeśli będzie się nam ok jechało, to może pojedziemy dalej :) dam znać po powrocie czy się udało :)Też będę czekał z niecierpliwością, bo miałem nocleg w oazie w Todrze i rozmawiając z właścicielem o dalszej jeździe wąwozem tak jak Wy planujecie to nie ma szans na Merzougę. Czeka Was nawrotka.wrócili! na szybko tylko powiem, że daliśmy radę! droga w pierwszym tygodniu czerwca jest przejezdna bez problemu, zajmuje kilka godzin, ale WARTO. Przepiękne widoki, pustkowie, tylko my i przestrzeń i czasem dzicy pasterze z kozami, owcami, wielbłądami, mułami! :Dnawet minęliśmy się z jednym panciem z rodziną, który jechał w przeciwnym kierunku ;) lokalsi jeżdża, więc turyści też mogą :D
ajaj 16 czerwca 2014 09:12 Odpowiedz
cappricio napisał:pifko napisał:cappricio napisał:dzięki za odpowiedź :) zobaczymy w takim razie, jak będziemy stać z czasem, bo po Merzoudze jeszcze kawałek północy chcemy zobaczyć :)jeśli będzie się nam ok jechało, to może pojedziemy dalej :) dam znać po powrocie czy się udało :)Też będę czekał z niecierpliwością, bo miałem nocleg w oazie w Todrze i rozmawiając z właścicielem o dalszej jeździe wąwozem tak jak Wy planujecie to nie ma szans na Merzougę. Czeka Was nawrotka.wrócili! na szybko tylko powiem, że daliśmy radę! droga w pierwszym tygodniu czerwca jest przejezdna bez problemu, zajmuje kilka godzin, ale WARTO. Przepiękne widoki, pustkowie, tylko my i przestrzeń i czasem dzicy pasterze z kozami, owcami, wielbłądami, mułami! :Dnawet minęliśmy się z jednym panciem z rodziną, który jechał w przeciwnym kierunku ;) lokalsi jeżdża, więc turyści też mogą :Dsuper! to teraz relacja ;)
maxima0909 16 czerwca 2014 13:27 Odpowiedz
Piszcie piszcie! Weekend 4 dniowy mam nadzieję będzie wam sprzyjał, bo od dwóch dni sprawdzam forum w poszukiwaniu nowej relacji z Maroka :D już jesteśmy podekscytowani naszą wyprawą na maksa!!! :D Piszcie czy udało Wam się zrobić całą zakładaną trasę? dotarliście do Merzouga? u kogo nocowaliście na pustyni? jak sztuka negocjacji? :P opracowaliście jakąś złotą metodę? :) gdzie wypożyczyliście auto? czy paliwo jest drogie? gdzie spaliście, co jedliście i WSZYSTKOOOO taka jestem ciekawa!!! pozdrawiam :)
ajaj 2 lutego 2015 12:01 Odpowiedz
Niestety dotarły do mnie wiadomości, że zdjęcia z relacji rzeczywiście zniknęły. jakieś pomysły jak to naprawić (nie wklejając wszystkiego od nowa)?
elfeliz-del-mondo 31 maja 2015 23:14 Odpowiedz
W drodze do Merzouga widziałam jedynie zarysy górek ze skał, później zaczęło lekko świtać i zobaczyłam powoli pustynne krajobrazy. Wszystko wyglądało na bardzo suche, nigdzie nie było zieleni. Raz na jakiś czas palma.W autobusie jakiś pan proponował nocleg i próbował wcisnąć wizytówkę, ale podziękowałam, bo już mieliśmy. Po wyjściu z autobusu mieliśmy zadzwonić do Mustafy, chłopaka z Merzouga Deser House, z którym byliśmy w kontakcie jeszcze długo przed przyjazdem. To on radził nam wziąć nocny autobus i u niego mieliśmy nocować. Ma 24 lata i zna arabski, berberski, francuski, angielski, portugalski i hiszpański. Wow.Nie zdążyliśmy zadzwonić po Musta, bo on już tam na nas czekał. Dom był bardzo blisko, 5 minut drogi od stacji.Merzouga rozlega się aż na 15 km i składa się z kilku części. Najwyższa wydma jest przy głównej części, czyli tam, gdzie mieszkał Musta. Ponoć w całej Merzouga mieszka około 1000 rodzin (każda po przynajmniej 4-5 dzieci).Z rana jeszcze dospaliśmy i o 10 wyszliśmy z pokoju, wzięliśmy prysznic i pogadaliśmy z dwójką Niemców z pokoju obok. Oni właśnie jechali w stronę gór, do Tinghir. Poznaliśmy tam też Hiszpankę z Girony, 35-latkę, która po raz trzeci jest w Maroko i podróżuje sama. Podczas drugiej wizyty w Maroko trafiła na Mustafę i przyjechała tu ponownie w tym roku odpocząć. Tam zjedliśmy wspólnie śniadanie - chleb z dżemem, oliwą i syropem z daktyli. Przed wyjazdem Niemców nagraliśmy filmik, jak Tuarowie, czyli ludzie pustyni, wiążą chusty na głowach (filmik - w HD!!). Niemcy pojechali, a nasza trójka, Hiszpanka i Mustafa poszliśmy na spacer po okolicy. Przeszliśmy między domami i dotarliśmy do skraju miejscowości, gdzie był cmentarz (dość ciekawy) i wielbłądy. Wróciliśmy inną drogą przez ogród, gdzie ktoś próbował coś uprawiać - między polami poprowadzone były kanaliki, czyli system irygacyjny!Wróciliśmy do domu Mustafy i poszliśmy spać. Było juz tak gorąco, że nie dało się wyjść z domu. Można było jedynie spać. Zasnęłam momentalnie. Wstaliśmy i wciąż niestety upał paraliżował. Było tak sucho, mój nos był pełen kurzu i czułam się jak rodzyna. Co chwilę przed domem Mustafy rozlegała się piaskowa burza. Jeden podmuch i wszystko fruwa.Piłam dużo wody, była przepyszna xDPóźniej, koło 18, poszliśmy na wydmę, aby obejrzeć zachód słońca. Upał nie doskwierał już tak bardzo. Mustafa nie chciał z nami iść, bo był bardzo zmęczony. Ostatnio ponoć miał wycisk z wielbłądami, bo musiał odprowadzać ludzi 4x dziennie w obie strony, a przewodnicy zawsze chodzą pieszo, nie na wielbłądach. Jednak jakiś odcinek drogi dalej spotkaliśmy... Mustafę xD Mimo zmęczenia postanowił jednak pójść z nami. Wdrapanie się na wydmę było bardzo ciężkie, ale daliśmy radę i obejrzeliśmy zachód. Było pięknie, non stop wiało i piasek był wszędzie. Ale i tak było to najlepsze co do tej pory w Maroko widziałam! Po zachodzie słońca inni ludzie sobie poszli, a my poczekaliśmy na gwiazdy. Było przepięknie i cieplutko od piasku. Gdy zaczęło się oziębiać, wróciliśmy do Mustafy do domu.Pożegnaliśmy się z Hiszpanką. Sporo z nią rozmawiałam i polubiłam ją. Wie, co w życiu ważne.Zaplanowaliśmy, że następnego dnia jedziemy do Boumalne Dades zobaczyć dolinę rzeki, a później w stronę Marakeszu, zobaczy się gdzie.Autobus do Marakeszu z rana o 7.UWAGA! POLECAM NOCLEGI!!Polecam zatrzymanie się u Mustafy. Przemiły z niego chłopak! Wiele dla nas zrobił, więc polecam gorąco, jak wybieracie się do Merzouga, możecie przenocować u niego - merzougahouse@gmail.com lubwww.merzougadeserthouse.wordpress.ComPiszę to, bo naprawdę z niego super gość, ma dużą rodzinę i za taką uczciwość, jaką od niego możecie uzyskać warto wesprzeć tę rodzinę! Chciałabym mu pomóc. Znajdziecie też na tripadvisor jak chcecie poczytać więcej! ;)