+3
cart 2 stycznia 2021 20:24
Image

Idę na zatopione trolle, oglądać wschód. Siadam sobie i podziwiam :)

Image

Narobiłem całą furę zdjęć. Najpiękniejsze to chyba z kluczem ptaków.

Image

Spadam dalej, odwracam się jeszcze na jedno zdjęcie po wschodzie:

Image

No może dwa ;)

Image

Kilka kilometrów za Vik jest jaskinia Hjörleifshöfði. Nikt jej nie reklamuje. Z drogi są tylko drogowskazy na górę, a nie na jaskinię. Jedzie się trudną drogą, więc znowu Vitara się sprawdza.
A na miejscu? Fantastyczna jaskinia z dziurą. Widziałem takie w Algarve. Słyszałem też o jednej w Bułgarii. Widział ktoś jeszcze gdzieś indziej?

Image

Image

Jadę dalej. Kolejny na trasie jest Kanion Fjadrargljufur. Od głównej drogi jedzie się kilka kilometrów i znowu parkuję na pustym parkingu.
Na szlaku są 3 punkty widokowe. Z każdego rozpościera się ładny widok. A najlepsze są niestety za barierkami. Jako, że byłem sam to mogłem sobie pozwolić na wybranie tych lepszych widokowo miejsc...

Image

Image

Image

Na końcu jest wodospad zasilający rzekę:

Image

Na koniec widok z mostku obok parkingu:

Image

Czas mnie goni, więc jadę dalej. Wpadam na chwilę do church floor. Nazwa by wskazywała, że to podłoga kościoła, a to wychodnia bazaltowa, która wygląda tak jakby ktoś ją ułożył z płytek.

Image

Do zachodu już niewiele, więc pędzę do Skaftafell. Chciałem się już nigdzie nie zatrzymywać, ale jak tu nie zrobić zdjęcia takim widokom?

Image

Albo takim?

Image

W końcu odsłania się Park Narodowy Skaftafell i lodowiec Vatnajökull. Jakby wcześniej było niewystarczająco pięknie, to teraz już jest bosko. Jęzory lodowców schodzą dolinami:

Image

Parkuję znowu jako jedyny na parkingu. Celem jest wodospad Svartifoss. Żaden z 3 automatów do parkingu nie działa, a są ostrzeżenia o kamerach i że jak się nie zapłaci to będzie kara. Na szczęście można płacić online na parka.is, co też czynię (ok. 22 zł). Do wodospadu prowadzi pod górę ścieżka, która ma aż 2km... Pożegnałem się tym samym z zobaczeniem jeziora lodowcowego i godzę się z tą myślą.

No ale..., co zrobić. Idę na wodospad i oglądam inny po drodze.

Image

Oto Svartifoss z daleka:

Image

A to z bliska:

Image

Jestem sam, więc znowu wychodzę sobie za barierki i robię różne ujęcia.

Wracając widzę już zachód słońca. Geografowie od razu mogą rozpoznać jak lodowiec cofał się od morza i wyrównał teren, który jest całkowicie płaski.

Image

W okolicy jest dużo fajnych szlaków, ale ja niestety nie mam czasu. Są też jaskinie. Chciałem natomiast koniecznie zobaczyć lodowiec Svinafellsjokull. Podjeżdżam 3km po kamienistej drodze i idę kawałek na szlak. Jest już po zmroku, ale dalej jasno.

Image

A sam lodowiec palce lizać.

Image

Jest jakaś grupka 3 osób, która idzie znowu poza wyznaczone pole. Idę i ja. A warto!

Image

Oj bardzo warto!

Image

Image

Image

Do ostatniej atrakcji, jeziora lodowcowego Jökulsárlón miałem 50 kilometrów. Leciałem dość żwawo po drodze, ale znowu widziałem co chwilę fantastyczne widoki!
No i jak tu się nie zatrzymać?

Image

Do jeziora dotarłem jak już było prawie całkiem ciemno. Było ponad godzinę po zachodzie słońca.
Miałem 2 opcje - albo wrócić tu kolejnego dnia, albo zobaczyć co się da i jak się da. Sam dużo nie widziałem, ale ISO 6400 w aparacie robi robotę ;-)

Tutejszy lodowiec "pluje" kawałkami lodowca, które sobie pływają. Robi to super wrażenie.

Image

Image

Było naprawdę mega ciemno już, a zdjęcie wygląda jakby jeszcze było jasno:

Image

Image

Nocleg mam 30 km przed Hofn i pensjonacie gdzie jestem sam i mam pokój z łazienką za 48 euro. Wieczorem myślę co dalej. Jedna opcja to powrót spokojny do Reykjaviku, a druga to jechać dalej dookoła!
Długo nie myślałem, opracowałem plan na resztę tygodnia i postanowiłem ruszyć dookoła Islandii!Tak, ISO 6400 z ręki. Jakbym miał statyw to pewnie ustawiłbym ISO 2000.Kombinowałem gdzie mieć kolejny nocleg i wypadło mi, że musi być w Egilsstaðir. To jakieś 250 km od Hofn, a patrząc na wszelakie relacje, nie widziałem tam (prawie) żadnych atrakcji. Myślałem, że przejadę szybko i będę się nudził.
Wyjeżdżając sprzed Hofn o brzasku, podziwiam jeszcze fantastyczne lodowce. Reflektując później na temat wyjazdu, stwierdziłem, że ten obszar Islandii właśnie ze względu na lodowce jest chyba najatrakcyjniejszy.

Image

Jest jeszcze ciemno, znowu ISO6400 na teleobiektywie:

Image

Zaraz za Hofn jest wioska wikingów Stokksness. Niestety wszystko pozamykane na 4 spusty.

Image

Image

Za chwilę jest tunel i za tunelem zaczyna się INNY świat.
Jeszcze rzut ona na górę Stokksness z drugiej strony

Image

Ten INNY świat to fiordy wschodnie. Nikt o nich nie mówi, wszyscy na Islandii wspominają fiordy zachodnie. Natomiast dla mnie krajobraz fiordów wschodnich był po prostu wspaniały. Droga nr 1 wije się wzdłuż fiordów i wybrzeża, jest też sporo śniegu.

Image

Stawałem co chwilę i gapiłem się na takie widoki:

Image

Image

Temperatura -6, więc sporo pozamarzało.

Image

Image

Image

Zatrzymywałem się po drodze z 15 razy, przez co zamiast szybkiej drogi, zeszło mi cały dzień :)

Image

Image

Image

Image

A potem znowu jest tunel i koniec fiordów. Po dojechaniu do Egilsstaðir miałem jeszcze chwilę i chciałem zobaczyć jeden z pobliskich wodospadów. Wybrałem Gufufoss, który położony jest w drodze do portu Seyðisfjörður, dokąd dopływają promy z Europy. Okazało się, że trzeba pojechać mega pod górę i pokonać przełęcz. Śniegu to było co nie miara i ten wodospadzik w sumie nie za duży.

Image

Przed świętami zeszła tu nawet lawina błotna i dostawałem smsy z numeru 112 o możliwej ewakuacji.
Egilsstaðir jest ładnie położonym miasteczkiem. Mogę zrobić zakupy, zatankować. Dostałem pokój za 40 euro ze wspólną łazienką. Są dwa siostrzane guesthouse, zarezerwowałem w tańszym, ale wszystkich pakowali do droższego.Ponad połowa sukcesu to światło. Tak jak @brzemia powiedział - słońce jest nisko, więc mamy miękkie światło cały dzień. Zawsze przy wschodach i zachodach jest najlepsze światło, a tu dodatkowo słońce jest tak nisko nad horyzontem cały dzień, że właściwie mamy świetne światło przez cały dzień. W lecie na Islandii czegoś takiego nie ma. Efekt uboczny to oczywiście krótki dzień, ale nie można mieć wszystkiego.Kolejny dzień miał być dość długi i z wieloma atrakcjami, a pierwsza - największy w Europie wodospad Dettifoss był oddalony o 160 km. Ruszyłem więc o 8 rano i po 10 jak świtało to dojechałem do skrzyżowania, gdzie skręca się na wodospad od wschodniej strony. Przez te ponad 2h minąłem tylko 5 samochodów, w tym dwa tiry i karetkę.
Gdy dojechałem, okazało się, że wschodnia droga nr 864 jest zamknięta. W planie miałem objechać wodospad na północ i jeszcze zahaczyć o kanion Asbyrgi, a tu taki klops. Wysiadam i sprawdzam. Na szlabanie, który był tylko przez pół drogi jest napisane, że jak ktoś wjedzie i będzie miał problem to policja może nałożyć mandat. Śniegu jest po kostki, więc nie jest źle, ale pogoda trochę kiepskawa i lekko sypie śnieg.

Postanawiam podjechać do zachodniej drogi nr 862 i tam spróbować szczęścia. Sytuacja niestety jest taka sama - droga jest zamknięta i jest takie same ostrzeżenie. I tu zamiast odpuścić, to coś mnie podkusiło, żeby jednak pojechać. Argument przeciw był jasny, a argumenty za to m.in., że w podobnych sytuacjach zawsze mi się kiedyś udawało, śniegu było po kostki więc samochód przejedzie, no i szkoda opuścić taki wodospad, bo raczej tu nieprędko wrócę. Do skrzyżowania było 21 km i potem jeszcze 3 km na parking. Stwierdziłem, że jadę. Toczyłem się tak 40-50 kph zbudzając spore tumany świeżego śniegu. Te 21 km przejechałem prawie na luzaka. Skrzyżowanie i ostatni odcinek były gorsze, bo droga zaczęła prowadzić w dół. Wysiadałem 2 razy by sprawdzić czy nie jest za głęboko śniegu, a żółte słupki boczne były dobrze widoczne i oznaczały skraj drogi.

Droga do parkingu zaczęła się wić, a ja jadąc tylko patrzyłem by zmieścić się między słupkami. Nagle zacząłem jechać prosto na słupek, a z jednej strony drogi brakowało słupków. Tylko nie wiedziałem z której. Na decyzję był ułamek sekundy, ja pojechałem prosto, a droga jednak skręciła w lewo. Wylądowałem może 3 metry za drogą. Próba odkopania, ale niestety było w dół, więc pomimo napędu na 4 koła szybko zawisłem.

Miałem kilometr do parkingu, a byłem 23 km na zamkniętej drodze. Kompletnie mi przez myśl nie przeszło, że może np. nie być zasięgu komórki. Ten wjazd był totalną głupotą. Na szczęście zasięg był i zadzwoniłem najpierw do drogowców na 1777. Powiedzieli, że mam zadzwonić na 112, a ci przełączyli mnie na policję, która powiedziała, że mam jednak dzwonić do wypożyczalni.

Wypożyczalnia nie była zadowolona z faktu, że jestem na zamkniętej drodze i powiedzieli, że sam muszę zapłacić za wyciąganie. Nie miałem wyjścia, zaczęli organizować pomoc. Pomyślałem, że w międzyczasie, skoro jestem tam blisko to pójdę na ten wodospad. 10 minut do parkingu w miarę sprawnie przeszedłem i generalnie bym tam dojechał gdyby słupki były kompletne.

W międzyczasie odbieram telefon z islandzkiego numeru i dzwoni Pan Marcin, który mi pomoże z samochodem :). Powiedział, że wysyła kogoś i będzie za 45 minut.

Parking był cały mega zasypany śniegiem i cudem znalazłem zamarznięty drogowskaz, który musiałem oczyścić, pokazujący 600 metrów do wodospadu. Gdzie jednak jest ścieżka? Tego było kompletnie nie widać.

Szedłem więc na przełaj, wpadając co chwilę po pas w śnieg, albo wywracając się na ledwo przykrytych przez śnieg kamieniach. Totalnie spocony i zmęczony po 30 minutach walki, dotarłem na jakąś krawędź i zobaczyłem tylko to:

Image

Trochę słabo jak na największy wodospad? Dalej prosto już nie dało się podejść, a ja nie miałem czasu szukać lepszego widoku, bo za 15 minut miała być pomoc.

Wracam więc początkowo po śladach, a potem jak mi się wydawało ścieżką, ale wcale nie było nic lepiej. Totalnie wykończony docieram do parkingu, a tu jeszcze 10 minut pod górę do samochodu. Jak zobaczyłem samochód to pomoc właśnie podjeżdżała. Przyjechał Islandczyk Fordem F150, podpiął mnie i po 10 minutach wyciągnął.

Zapłacić mogłem kartą na miejscu. Oj bolało ;-). Ale za głupotę się płaci, więc nie narzekałem. Cieszyłem się, że to tylko tak się skończyło i na pewno będzie nauczką na przyszłość. Powiedział, że i tak liczy za kilometry, a nie za wyciąganie, bo Pan Marcin prosił.

Śnieg zaczął sypać coraz mocniej i pan mnie trochę poganiał. Ruszył pierwszy, a ja po jego śladach i dość sprawnie dojechaliśmy do jedynki. Była godzina 13, 2h do zmroku, a ja tylko zmarnowałem czas.

Musiałem szybko przeplanować dzień. Odpuściłem oczywiście Asbyrgi, który był na północ od Dettifoss. Odpuściłem też Krafla - powulkaniczne jezioro, choć droga była przejezdna.

Skupiłem się na okolicy Mytavn. Pogoda zrobiła się ładna, a słońce chyliło się już ku zachodowi.

Image

Okolice Mytavn to spora działalność gejzerów. Jest -12 stopni i fajnie wygląda jak się dymi gorącym:

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (35)

brzemia 2 stycznia 2021 20:45 Odpowiedz
Zdjęcia przepiękne!!
cart 2 stycznia 2021 20:47 Odpowiedz
Dzięki, ale to jeszcze nic. Dalej to będzie czad ;-)
kothson 2 stycznia 2021 20:53 Odpowiedz
Super relacja, czekam na więcej. Na marginesie, oceń proszę, czy w styczniu dojadę zwykłym samochodem (nie 4x4) z lotniska do Fossatun? Nigdy nie byłem na Islandii, nie potrafię wyobrazić sobie jak wyglądają tam drogi?
cart 2 stycznia 2021 20:57 Odpowiedz
grzegorz40 2 stycznia 2021 21:21 Odpowiedz
Dołączam się do ochów i achów :)
eskie 4 stycznia 2021 13:36 Odpowiedz
Tak mnie naszło.Tematem tegorocznego kalendarza była "droga" i super i fajnie.A może by tematem kolejnego kalendarza byłby jakiś kraj obfotografowany przez jednego lub kilku forumowiczów. Co Wy na to? @Washington?Ja nominuję @cart i jego Islandię zimą.Dla "ocieplenia: wizerunku można by dorzucić 3-4 zdjęcia letnio-wiosenne, podobnej klasy co fotki @cart
sranda 4 stycznia 2021 14:28 Odpowiedz
@cartMożesz zdradzić gdzie i jaki robiłeś test na przeciwciała ELISA? Był standardowo w wersji angielskiej?
cart 4 stycznia 2021 14:40 Odpowiedz
@sranda robiłem w Alabie, tam mają wersję angielską, ale ponoć od połowy grudnia zmienili metodę z Elisa na jakąś inną. Sporo się nadzwoniłem po różnych labach, żeby znaleźć tę metodę i po angielsku. Nawet na infolinii Alabu mi mówili, że nie robią jej po angielsku, ale im nie uwierzyłem i poszedłem do punktu pobrań i tam znaleźli.Ja bym z inną metodą nie ryzykował, bo oni wyraźnie napisali, że ma być taka, a nie inna. Inaczej lądujesz na teście i kwarantannie.
brzemia 4 stycznia 2021 22:12 Odpowiedz
Przy 6400ISO z ręki?
misiatek 4 stycznia 2021 22:14 Odpowiedz
wolno jechał, bo przy latarce nie tak prosto statyw ustawić ;)na razie pogoda jak marzenie!
cart 4 stycznia 2021 22:44 Odpowiedz
Tak, ISO 6400 z ręki. Jakbym miał statyw to pewnie ustawiłbym ISO 2000.
eskie 5 stycznia 2021 16:47 Odpowiedz
@cart, wspaniałe!!!!PS teraz dopiero dostrzegłem, że w awatarku masz kompas, a nie plasterek wyschniętej cytrynki, jak do tej pory "widziałem".
klapio 5 stycznia 2021 18:10 Odpowiedz
Miło ponownie zobaczyć miejsca w których się było. Jak zawsze świetne zdjęcia. Gratuluje wyprawy :)
sudoku 7 stycznia 2021 17:16 Odpowiedz
Zdjęcia obłędne.Zakładam, że to kombinacja umiejętności i sprzętu.
brzemia 7 stycznia 2021 17:34 Odpowiedz
Plus pogoda. Nisko słońce na Istalndii to praktycznie złota godzina cały dzień.Ja jestem zachwycony.... i czekam na 20.00 na kolejny odcinek
cart 7 stycznia 2021 17:57 Odpowiedz
Ponad połowa sukcesu to światło. Tak jak @brzemia powiedział - słońce jest nisko, więc mamy miękkie światło cały dzień. Zawsze przy wschodach i zachodach jest najlepsze światło, a tu dodatkowo słońce jest tak nisko nad horyzontem cały dzień, że właściwie mamy świetne światło przez cały dzień. W lecie na Islandii czegoś takiego nie ma. Efekt uboczny to oczywiście krótki dzień, ale nie można mieć wszystkiego.
brzemia 8 stycznia 2021 13:30 Odpowiedz
Ile ta przyjemność wyciągania kosztowała ? ;)
cart 8 stycznia 2021 13:56 Odpowiedz
Na tyle dużo, żeby odstraszyć innych śmiałków :lol:
raphael 8 stycznia 2021 21:14 Odpowiedz
@cart zdjęcia fenomenalne, relacja inspirująca i pouczająca!cart napisał:A potem zaszło słońce i niebo zaczęło płonąć. W życiu czegoś takiego nie widziałem!eskie napisał:Tematem tegorocznego kalendarza była "droga" i super i fajnie.A może by tematem kolejnego kalendarza byłby jakiś kraj obfotografowany przez jednego lub kilku forumowiczów.Gdy zobaczyłem te zdęcia to też pomyślałem, że nigdy czegoś takiego nie widziałem, że to jest mega i że musowo do kalendarza A.D.2022... niemniej nie ograniczałbym całości kalendarza do jednego tylko kraju - świat jest wielki i zróżnicowany, a piękno jest w wielu miejscach.cart napisał:Fantastyczna jaskinia z dziurą. Widziałem takie w Algarve. Słyszałem też o jednej w Bułgarii. Widział ktoś jeszcze gdzieś indziej?W Bułgarii to "Oczy Boga", dość mocno obfotografowane i opisane na internetach. Mam odznaczone w kategorii "na kiedyś" podobną, ale jednak troche inną, jaskinię w Rumunii (Peștera Ghețarul Focul Viu). Nie ma tam chyba takiej podwójnej dziury, ale jedna głębsza. Poza tym mamy coś w tym stylu, nie tak spektakularne wprawdzie, w naszych Tatrach. Na końcu Dolinki ku Dziurze jest jaskinia, rzeczona Dziura, schodzi się parę metrów w dół po liściach, błocie i skale, po czym nad głową, w sklepieniu ukazuje się... dziura. Nie za wielka, pojedyncza, ale wspominam pozytywnie.
eskie 9 stycznia 2021 13:35 Odpowiedz
Raphael napisał:niemniej nie ograniczałbym całości kalendarza do jednego tylko kraju - świat jest wielki i zróżnicowany, a piękno jest w wielu miejscach.A może tak: jeden kraj/region, ale widziany oczami rożnych osób?
klapio 9 stycznia 2021 13:35 Odpowiedz
cart napisał:Na tyle dużo, żeby odstraszyć innych śmiałków :lol:Lekcja pewnie kosztowna ale myślę że mogło być gorzej. Pamiętam że na Islandii pogoda zmieniała się błyskawicznie a i ewentualny brak zasięgu czy też wyładowanie telefonu mógłby być sporym problemem. Do tego ewentualny mandat też pewnie sporo by wyniósł. Na zdjęciach masz często jasne niebo, polowałeś w nocy na zorzę?
cart 9 stycznia 2021 17:47 Odpowiedz
Cały tydzień były prognozy zorzowe jako Low, więc nawet nie zamierzałem schodzić z wyrka.
stasiek-t 10 stycznia 2021 13:09 Odpowiedz
Jako że na 99% zdjęć jest przyroda i nie ma śladu działalności człowieka, zainteresował mnie drewniany krąg z końcówki relacji ;) . Okazuje się, że w czasie jesiennego powrotu owiec z górskich pastwisk zagania się je do środkowego okręgu, a potem rozdziela do poszczególnych "tortowych" fragmentów przypisanych do lokalnych farmerów. Początki tej tej tradycji giną w pomroce islandzkich dziejów, a nazywa się ona réttir. Réttir brzmi całkiem jak redyk. Nasi tu byli ? :)https://www.icelandair.com/blog/celebrating-rettir/
eskie 10 stycznia 2021 13:09 Odpowiedz
cart napisał:Na tyle dużo, żeby odstraszyć innych śmiałków :lol:Miałem identyczną sytuację. Zakaz wjazdu, oczywiście pojechałem, tylko ja się zagrzebałem w mieszaninie żwiru i lodu. Po ciężkiej walce, znoszeniu kamieni i podkładaniu pod koła wyjechałem.Więc też przyłączam się do prośby - ile?
brzemia 10 stycznia 2021 13:11 Odpowiedz
Na tyle dużo zeby się nie chwalić. Uszanujmy ;) moze żona czyta....
eskie 10 stycznia 2021 14:24 Odpowiedz
Zdjęcia przecudnej urody, relacja fajna, ale to "wiem ale nie powiem" lekko wkurzające. :twisted: :twisted: :twisted:
micnur 10 stycznia 2021 14:30 Odpowiedz
@cartRelacja bardzo pomocna, dzięki.@resztaPrzecież można na priv, nie? :)
ciachu25 10 stycznia 2021 14:40 Odpowiedz
Albo chociaż rząd wielkości lub widełki cenowe;)
cart 11 stycznia 2021 14:33 Odpowiedz
Jeszcze info praktyczne:Ceny:- przelot Wizz 193 zł RT (WDC) + 176 zł za priority (walizka była mi potrzebna). Dałoby się pewnie w mały podręczny, ale mam dużo klamotów foto i surface- samochód Suzuki Vitara automat 1085 zł z pełnym ubezpieczeniem, ale nie od holowania jak wjedziesz w zaspę :evil: Kaucja 10350 zł- benzyna po jakieś 220 ISK (6.3 PLN)- noclegi (wszędzie szybkie i darmowe wifi):1. Keflavik - Room Reykjanesvegur. Spoko pokoik za 190 zł. Łazienka wspólna, ale są chyba tylko 2 pokoje. Dostęp do w pełni wyposażonej kuchni2. Selfoss - Hotel South Coast 4*. Miałem farta z błędem na bookingu i za 270 zł miałem pokój deluxe ze świetnym śniadaniem3. Vik - Guesthouse Carina. Cena też 270. Wspólna łazienka. Ma ok. 10 pokojów, ale tylko jeszcze 2 były zajęte. Dostęp do w pełni wyposażonej kuchni4. Hofn - Brunnholl guesthouse, jakieś 30 km przed Hofn. 220 zł za pokój z łazienką. Śniadanie 20 euro jakby ktoś chciał. Dostęp do kuchni.5. Egilstaddir - Laufas guesthouse za 180 zł, ale dali mi upgrade do Lyngas za 20 zł droższy. Wspólna łazienka i dostęp do kuchni.6. Akureyri - Apotek guesthouse, w samym centrum. 180 zł, wspólna łazienka i dostęp do kuchni.7. Kirkjufell - Grund guesthouse za 230 zł, ale dali mi upgrade do Kirkjufell guesthouse, który jest dużo droższy. Pokój z łazienką i dostęp do kuchniJedzenie:Wziąłem sporo z domu, a to dlatego, że były święta i weekendy, bo generalnie prawie nigdy nie robię sam jedzenia na wyjazdach. Kupiłem w Selfoss hamburgera za 34 zł w drive thru, w Vik hamburger+frytki+cola za 60 zł (jedyne otwarte miejsce), 2x hot doga po 13 zł gdzieś na stacji i w Akureyri. W Reykjaviku zupa i grzanki za 52 złZakupy w Netto - pieczywo, warzywa, owoce, napoje - razem 200 zł w kilku razach. Kranówa jest lepsza niż mineralna. Można śmiało pić.Piwo-szczyny 10 zł (2-2.5%). W barze w Akureyri krafty po 22 złAtrakcje:Wszystko darmowe, ale w 3 miejscach płaci się za parking po ok. 22 zł (2 parki i 1 wodospad).Wszystko płatne Revolutem. Pieniędzy islandzkich nie widziałem na oczy.Czego nie zobaczyłem:- zorza. Niestety prognozy były Low na cały tydzień, więc nawet nie wstawałem- maskonurów- nie zaliczyłem kąpania w rzece czy blue lagoon, ale to nie atrakcja dla mnie- wraku samolotu (ponad 3km z buta po żwirze w jedną stronę odpuściłem sobie. Są ciekawsze rzeczy obok, szczególnie w krótki dzień)- fiordy zachodnie - może kiedyśNa co się przygotować zimą:- samochód tylko 4x4. Oprócz śniegu, sporo atrakcji ma dojazd kamienisty- wiele odcinków dróg jest pokrytych śniegiem, nawet jedynka. Trzeba obserwować road.is.- pogoda na vedur.is - łącznie z prognozami zorzy- wschód ok. 11:30, zachód ok. 15:00. Jasno się robi godzinkę wcześniej i trzyma godzinkę po zachodzie. Na północy oczywiście krócej. Światło do zdjęć jest GENIALNE, bo słońce cały czas jest nisko- trzeba dobrze rozplanować dzień. Ja wyjeżdżałem tak, aby na pierwszą atrakcję być jeszcze przed wschodem. Jadłem duże śniadanie rano i potem po zmroku by nie tracić czasu na jedzenie w trakcie dnia, ewentualnie coś przygotowywałem do samochodu na przekąskę- prawie w każdym miejscu byłem sam lub prawie sam- w niedzielę niektóre sklepy są otwarte, w święta wszystko zamknięte łącznie ze stacjami. Dystrybutory mają automaty na kartę- trzeba mieć dużo szczęścia do pogody, inaczej cały misterny plan pójdzie na nic- mimo pustych dróg naprawdę długo się jedzie, szczególnie uciążliwe dla osób, które chcą się zatrzymywać na zdjęcia- wiatr wieje tak, że może wyrwać drzwi samochodu. Trzeba się nauczyć ich trzymać przy naciskaniu na klamkę- ubranie potrzebne i od zimna i od wiatru. Ja miałem moją wyprawę z Antarktydy (puchówka, spodnie narciarskie, śniegowce). Do tego polar, na zmianę spodnie i bluza. Konieczne klapki
raphael 11 stycznia 2021 17:21 Odpowiedz
Wrzuć jeszcze proszę namiar GPS na ten bar z kraftami w Akureyri.A cała relacja miód-malina :)
olajaw 11 stycznia 2021 23:33 Odpowiedz
cart napisał:2. Selfoss - Hotel South Coast 4*. Miałem farta z błędem na bookingu i za 270 zł miałem pokój deluxe ze świetnym śniadaniemNo proszę też rok temu nocowałam w tym hotelu, ale niestety nie z błędu na bookingu, ale po tym jak o 1 w nocy pod Selfoss expedia nas wystawiła do wiatru i pozostawiła na pastwę losu :( słowa "we're not a hostel anymore" dźwięczą mi do dziś ;) To był jedyny hotel w okolicy z jakimkolwiek wolnym pokojem.. :roll: A na hostel widmo z expedii dopiero chargeback pomógł :|Zdjęcia klasa!
j-a 12 stycznia 2021 20:34 Odpowiedz
@cart Dzięki za relację, fajnie się czytało i oglądało :D Miałbym pytanie jak wyglądała kontrola zaświadczenia o przeciwciałach, na co zwracali uwagę itp. szczegóły. Sprzed ilu dni miałeś zaświadczenie? Czy poziom przeciwciał np. cyferka graniczna razy 5 jest ok? Myślę o wyjeździe, ale wiadomo, nie po to, żeby siedzieć tam na kwarantannie ;)
cart 13 stycznia 2021 09:55 Odpowiedz
Badanie robiłem jakieś 2 tygodnie przed wylotem, bo jeszcze w międzyczasie byłem na Teneryfie.Kontrola papierka była "ręczna", nawet nie skanowali. Miałem 3,69. Chodziło im, żeby zaświadczenie było tylko i wyłącznie po angielsku.Pani coś popisała na wydruku z kodem QR, który jej dałem.
j-a 13 stycznia 2021 10:10 Odpowiedz
Dziękuję :!: