0
Maxima0909 18 września 2014 17:08
W dniach 31. sierpnia - 15. września realizowaliśmy długo wyczekiwaną wycieczkę do Maroka.
Była to pierwsza nasza tego typu wyprawa. Poczytaliśmy trochę o tym co warto zobaczyć i gdzie warto zawitać. Bazując na uzyskanych informacjach zaczęliśmy przygotowywać naszą przyszłą trasę. Na jej zrealizowanie daliśmy sobie 14 dni.

trasa.png


Ponieważ ogólne informacje uzyskane z przewodników, czy artykułów tak na prawdę okazały się namiastką praktycznych wskazówek, wielokrotnie przed wyjazdem korzystałam z forum fly4free i w wielu kwestiach polegałam na Waszym doświadczeniu. W moi odczuciu na wyróżnienie zasługują przede wszystkim dwie relacje: AJAJ-a i pifka - stokrotne dzięki za wiele wartościowych rad! Na podstawie Waszych podróży tworzyliśmy naszą własną.

Wiem ile pytań rodzi się w głowie turysty laika przed tego typu wyprawą, dlatego chcąc choć trochę odwdzięczyć się za Waszą pomoc postanowiłam podziękować zamieszczając relację również z naszego wyjazdu. Mam nadzieję, że informację, które w niej zamieszczę ułatwią planowanie kolejnym podróżnikom, bo jak widzę sporo forumowiczów właśnie w Maroku planuje spełniać swoje najbliższe wakacyjne marzenia :) a tym co Maroko już zwiedzili odświeżę nieco wspomnienia :) Zapraszam do czytania.

Lot: Warszawa - Bruksela, Bruksela-Tanger (Ryanair)
Cena biletów 277zł/os.
Lot powrotny: Marrakesz-Madryt (nocleg w Madrycie), Madryt-Kraków (Ryanair)
Cena biletów: 480zł/os.
Można było znaleźć promocyjne bilety w niższej cenie, ale wiązałoby się to z koniecznością dostosowania się terminu wyjazdu oraz miejsc przylotu i odlotu, a w tej kwestii nie bardzo chcieliśmy cokolwiek zmieniać.

Dzień 1 - 31 sierpnia

O 18:20 wylądowaliśmy w Tangerze.

Auto wynajęliśmy przez pośrednika arguscarhire.com w fajnej cenie 3437 MAD z czego równowartość 615 MAD zapłaciliśmy kartą kredytową podczas rezerwacji, a pozostałe 2822 MAD na miejscu gotówką. W tej cenie były już uwzględnione koszty odbioru i oddania auta w innych lokalizacjach. Na karcie mieli zablokować 10 000 MAD, czyli ok. 4,500 złotych. (blokady nie zrobili :P)
Wiedzieliśmy, że na lotnisku nie ma biura Locationauto.ma (jak się okazało w arguscarhire.com dopiero po zakończeniu procesu rezerwacji i wpłaceniu zaliczki dowiadujesz się jaka firma faktycznie wypożycza ci auto). Uzyskaliśmy informację, że na lotnisku ktoś będzie na nas czekał. I faktycznie - zaraz po odprawie podszedł do nas tubylec i na migi dogadaliśmy się, że zaprowadzi nas do auta.

Chwilę później naszym oczom ukazał się Hyundai i10. Oczywiście nie ten najnowszy :P Poobijany i obdrapany z każdej możliwej strony. Z uszkodzonym zderzakiem. :D Trochę ścierpła nam skóra na myśl, że czymś takim mamy przejechać ok. 3000km. Ale cóż... Posprawdzaliśmy co trzeba i porobiliśmy kilka fotek, tak na wszelki na wypadek, (choć potem śmialiśmy się, że przy tak wielu rysach i tak nie byliby w stanie doszukać się jakiegoś nowego zadrapania. :D), zapakowaliśmy bagaże i pojechaliśmy na poszukiwania naszego pierwszego noclegu.

SAM_1060.jpg



SAM_1068.jpg



Nocleg w Tangerze znalazłam jeszcze będąc w Polsce. Skorzystałam ze znanej Wam pewnie promocji na Hotels.com. - korzystał kto mógł :D (hotele 3 gwiazdkowe można było zarezerwować za -30CAD$ mniej, 4gwiazdkowe - 40CAD$ mniej i 5gwiazdkowe - 50CAD$ mniej - złapałam wtedy 6 noclegów w świetniej cenie, odwołali mi tylko 1 - ten zwrotny)
Niestety zanim dotarliśmy do hotelu minęły 3 dłuuugie godziny. To był koszmar. Powiem szczerze, że pierwsze zderzenie z ich stylem jazdy było dość brutalne i kompletnie nas przerosło. Tam nie ma ABSOLUTNIE żadnych zasad ruchu drogowego. Na dwóch pasach jedzie 5 aut i 3 motory, a między nimi pomyka osiołek! Na rondach nie obowiązuje zasada pierwszeństwa przejazdu - jedzie ten, kogo zderzak jest bardziej wysunięty i kto ma mocniejsze nerwy. Nie byliśmy na to psychicznie przygotowani. ;) Dodatkowo GPS nie sczytał mapy Maroka więc kompletnie nie wiedzieliśmy gdzie się kierować. Pytaliśmy przechodniów, ale oczywiście kontakt utrudniony - wszyscy tylko po francusku, mało tego każdy pokazywał co innego. (Pod koniec wyjazdu dowiedzieliśmy się, że żaden Marokańczyk nie powie, że „nie wie”, jak nie wie, to z miną pokerzysty pokaże jakikolwiek kierunek :D to część ich kultury/stylu bycia :D no cóż - szkoda, że wtedy tego nie wiedzieliśmy :P)
Suma sumarum po baaardzo wyczerpujących poszukiwaniach dotarliśmy do Hotelu Ramada Encore Tanger - cena: C$56.62 i był to prawdopodobnie nasz najdroższy nocleg. Wyczerpani podróżą i nadmiarem wrażeń poszliśmy spać.

-- 18 Wrz 2014 17:46 --

Dzień 2 - 1 września

Jako, że Tanger nie przywitał nas zbyt gościnnie, postanowiliśmy czym prędzej z niego uciekać :) Postanowiliśmy również zaprzyjaźnić się z naszym autkiem - co jak co, ale tylko od jego „widzi mi się” zależał sukces naszej wyprawy ;) Postanowiliśmy nazwać go jakoś pieszczotliwie, co by nas to zbliżyło. Tak więc, już od drugiego dnia nasz ŻUCZEK dzielnie przemierzał kolejne kilometry.
Rano po wymeldowaniu z hotelu i szybkich zakupach w supermarkecie skierowaliśmy się od razu do pierwszego punktu na naszej trasie - Szafszawanu. A tam.... cudowna niebieska medyna, która zrobiła na mnie duże wrażenie.

SAM_1096.jpg



SAM_1146.jpg



SAM_1108.jpg



SAM_1148.jpg



SAM_1093.jpg



SAM_1103.jpg



SAM_1147.jpg



SAM_1121.jpg


Spotkanie z pierwszymi kotami w Maroku :) Nie muszę chyba wspominać, że nie ostatnimi...? ;)

SAM_1134.jpg


I nasz pierwszy sok pomarańczowy. Przepadliśmy... :D

SAM_1130.jpg



-- 18 Wrz 2014 18:02 --

Na kolejny zarezerwowany już nocleg kierowaliśmy się do Fezu.
Po drodze jednak postanowiliśmy zahaczyć o Volubilis. Tego dnia mieliśmy istne piekiełko - ponad 35 stC.

SAM_1175.jpg



SAM_1184.jpg



SAM_1190.jpg



SAM_1193.jpg



SAM_1198.jpg



SAM_1199.jpg


Wieczorem docieramy do Fez. Wiedzieliśmy, że nasz riad znajduje się na obrzeżach medyny, nie mieliśmy jednak jeszcze wtedy pojęcia czym charakteryzuje się medyna <lol2> :D Jak to w Maroku, tubylcy dość szybko zorientowali się, że mimo naszych najszczerszych chęci... błądzimy :P i tak oto nie wiadomo skąd pojawił się Mohamed. Twierdził, że wie gdzie znajduje się nasz riad i chętnie nas tam zaprowadzi, a że wzbudził nasze zaufanie (a w dalszej części naszej wspólnej przygody nawet naszą sympatię:)) skorzystaliśmy z jego pomocy. Za samo doprowadzenie nas pod drzwi riadu nie wziął ani dirhama (czego nigdy później już nie doświadczyliśmy). :D Umówiliśmy się za to, że następnego dnia za 200 MAD oprowadzi nas po Fezie i pokaże miejsca, do których nie trafilibyśmy, bądź do których nie moglibyśmy wejść jako turyści „bez opieki”.

Tymczasem sam riad, choć zupełnie niemożliwy do odnalezienia, nieoznaczony i usytuowany w jednej z najciaśniejszych uliczek medyny urzekł nas swoim niezwykle klimatycznym wnętrzem i przemiła obsługą.

SAM_1234.jpg



SAM_1246.jpg


Managerem Riadu Sunrise jest Ali, który blisko 10 lat mieszkał w Stanach na Florydzie i niedawno wrócił do swojego kraju. Nie musze chyba wspominać, że w końcu można było sie z kimś dogadać i podpytać o kilka rzeczy w jęz. ang. Dodatkowo bez jakiejkolwiek dopłaty dostaliśmy pokój o wyższym standardzie. Cena noclegu w Riad Sunrise - 375 MAD. (booking.com)

No i nasza pierwsza miętowa herbata w Maroku :) Nie była to miłość od pierwszego smakowania, jak w przypadku soku pomarańczowego, ale na chwilę obecną jest porównywalnie mocna ;)

SAM_1224.jpg

Dzień 3 - 2 września

Dzień zaczęliśmy od leniwego śniadania i kawki na tarasie.

SAM_1248.jpg



SAM_1253.jpg



Z Mahomedem umówiliśmy się na godz. 11:00.
I przyszedł... o 12:30 :D Swoja drogą to niesamowite, jak Marokańczykom zupełnie inaczej płynie czas :))) Podczas naszej dwutygodniowej wyprawy wielokrotnie mieliśmy okazję przekonać się, że u nich 2-3 minuty prawie zawsze oznacza minut 15 bądź 20. Oni po prostu się nie śpieszą. Mają swój świat. Ciężko nam Europejczykom odnaleźć się w rzeczywistości, w której to, że się z kimś umawiasz wcale nie oznacza, że o umówionej godzinie się z nim spotkasz... :)
Choć z drugiej strony... może należałoby znaleźć jakiś złoty środek i też trochę zwolnić tempo...?

No, ale wracając do naszego Mohameda. Oczywiście byliśmy trochę źli - mieliśmy poczucie straty cennego czasu. Staraliśmy się go mądrze wykorzystać: w między czasie znaleźliśmy salon sieci komórkowej i kupiliśmy marokańską kartę do telefonu - cena 20 MAD za najmniejszy pakiet (Polecam! roaming w Maroku to szalony pomysł) oraz znaleźliśmy bank, w którym wymieniliśmy pieniądze.
Oczekiwanie na Mohameda i niepewność związana z tym, czy w ogóle przyjdzie nauczyła nas też, że jeśli kiedykolwiek później umawialiśmy się z kimkolwiek, zawsze wymienialiśmy się numerami telefonu, żeby w razie problemów z dotarciem na miejsce mieć kontakt.

Półtora godzinne spóźnienie niezbyt dobrze wpłynęło na nasze poczucie pewności co do tego, czy nasz przewodnik traktuje nas poważnie, ale od tego momentu było już tylko lepiej i ostatecznie Mohamed odkupił wszystkie swoje winy. :) Ponieważ dzięki jego uprzejmości mieliśmy możliwość poznania codziennego życia Marokańczyków, chcieliśmy z niej skorzystać do maksimum, dlatego też świadomie odpuściliśmy typowe atrakcje Fezu, o których mowa w przewodnikach. Nie widzieliśmy Medresy Bu Inania, ani Meczetu Karaouiyne. Mohamed zaprowadził nas za to do wielu mieszkańców Fezu i pokazał nam jak żyją i jak pracują.

SAM_1273.jpg



SAM_1303.jpg



SAM_1308.jpg



SAM_1309.jpg



SAM_1310.jpg



SAM_1313.jpg



SAM_1315.jpg



-- 19 Wrz 2014 17:29 --

Fez słynie z manufaktury. Mozolnie wykonane towary mają swoją cenę, ale i rzucającą się w oczy jakość.
Pan tkający jedwab - na 3 metry tkaniny to miesiąc jego pracy:

SAM_1277.jpg


Skórzane babusze:

SAM_1289.jpg



SAM_1293.jpg


Ręcznie żłobiony blat stolika:

SAM_1320.jpg


Fach w Fezie przekazywany jest z pokolenia na pokolenie. Już 5-6 latki stawiają swoje pierwsze kroki w rodzinnych pracowniach. Tu np. ręcznie wyrabiane ażurowe lampy.

SAM_1403.jpg


Byliśmy też oczywiście w warsztacie zajmującym się ceramiką i garncarstwem. Na miejscu poznaliśmy proces wyrabiania, formowania, malowania i wypalania ceramiki oraz proces powstawania pięknych mozaikowych fontann.

SAM_1346.jpg



SAM_1353.jpg



SAM_1357.jpg



SAM_1359.jpg


SAM_1382.jpg


Garbarnia - to zdjęcie w swojej kolekcji ma chyba każdy :)

SAM_1388.jpg


I szkoła koraniczna:

SAM_1340.jpg



SAM_1339.jpg



Jeszcze w Polsce wielokrotnie czytaliśmy o medynie w Fezie. Wiedzieliśmy, że jest plątaniną 9 i pół tysiąca uliczek miejscami tak wąskich, że na pewno byli tam i tacy, którzy mieli rzeczywisty problem ze swobodnym poruszaniem ;) rozważaliśmy jednak próbę podjęcia wyzwania i samodzielnego zwiedzania medyny. Z perspektywy czasu uważam, że w sytuacji, kiedy na Fez możecie poświęcić 1-1,5 dnia tego typu pomysły są niezbyt trafione ;)
Z dwóch powodów: po pierwsze - Fez jest niezwykle urokliwym i unikalnym miejscem, wartym każdej minuty - wg nas szkoda je marnować na zabawę w „chodzenie bez celu”. Na miejscu nie znajdziecie niestety nigdzie planu Fas al-Bali, a mapki rozdawane w hotelach są niedokładne.

SAM_1402.jpg



SAM_1266.jpg



SAM_1288.jpg



SAM_1316.jpg



SAM_1325.jpg



-- 19 Wrz 2014 18:10 --



Dodaj Komentarz

Komentarze (18)

pieerx 19 września 2014 17:48 Odpowiedz
Zapowiada się ciekawie i czekam z niecierpliwością na resztę.Zaczęłaś od miejsc w których byłem w marcu, a skończysz na miejscach w których będę w grudniu :)
marcino123 22 września 2014 19:50 Odpowiedz
świetne się czyta :) dzisiejszą popołudniową wrzutkę odświeżałem co kilkanaście minut z nadzieją na ciąg dalszy ;)
ye2bnik 22 września 2014 20:23 Odpowiedz
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. Jedziemy do Maroka za niespełna dwa tygodnie i każda wskazówka jest na wagę złota.
maxima0909 23 września 2014 10:03 Odpowiedz
marcino123 napisał:świetne się czyta :) dzisiejszą popołudniową wrzutkę odświeżałem co kilkanaście minut z nadzieją na ciąg dalszy ;)ye2bnik napisał:Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. Jedziemy do Maroka za niespełna dwa tygodnie i każda wskazówka jest na wagę złota.Baaardzo dziękuję Wam za miłe słowa. To, że ktoś śledzi moją relację motywuje do dalszego pisania. :)Spróbuję jeszcze dzisiaj coś wrzucić.
orodruin2 23 września 2014 11:29 Odpowiedz
świetna relacja:) jak i inni czekam na ciąg dalszy ;)
swinka 23 września 2014 14:00 Odpowiedz
Hej, super relacja-czekam na dalszą część.Ja powoli dojrzewam do decyzji wyjazdu do Maroka więc chłonę każdą ilość informacji i zdjęć :D
maxi1982 24 września 2014 14:16 Odpowiedz
Muszę przyznać, że czytając relację jeszcze raz przejechałem trasę Tanger - Marakesz ;-) żona pisz dalej bo nie moge sie doczekać żeby przejechac naszą wyprawę do końca :-) było nieziemsko!!!!
monty 24 października 2014 15:35 Odpowiedz
Nie wiem ile Wam zajeło przygotowanie tej fotorelacji ale ja juz spedzilem 1.5 godziny czytajac i szczegolowo ogladajac zdjecia.Slowa uznania!
korpus 27 października 2014 00:40 Odpowiedz
Taki kamienne piramidki są tradycyjnym sposobem znakowania szlaku w górach. Buduje się je tak, żeby z daleka można było je zauważyć. Ale wasze były wzdłuż drogi, więc ciężko tu przyjąć takie rozumowanie...
maxima0909 30 października 2014 17:39 Odpowiedz
Na koniec krótkie podsumowanie kosztów i informacje praktyczne:W ciągu 15 dni przejechaliśmy 3100 km: https://maps.google.pl/maps?saddr=Tange ... 11&t=m&z=7BILETY LOTNICZENajpierw oczywiście kupiliśmy bilety :) Staraliśmy się wybrać tak, aby wszystkie 4 loty odbyły się Rynaiarem. Wybierając jednego przewoźnika chcieliśmy uniknąć rozbieżności związanych z gabarytowymi i wagowymi ograniczeniami bagażu podręcznego.Cena biletów Warszawa - Bruksela oraz Bruksela-Tanger: 277zł/os. (kupione z dużym wyprzedzeniem, bo 28 kwietnia)Cena biletów Marrakesz-Madryt oraz Madryt-Kraków: 480zł/os. (kupione 14 lipca)UBEZPIECZENIENastępnie zaczęliśmy się rozeznawać w ofertach ubezpieczeń turystycznych. Stosunkiem najkorzystniejszej ceny do zaoferowanych warunków wygrała Ergo Hestia. Ubezpieczenie obejmowało okres 16 dni, w tym 200tys. leczenie, 20tys. NNW, 200tys. OC, 2tys bagaż. Cena ubezpieczenia : 158 zł za dwie osobyWYPOŻYCZENIE SAMOCHODUNajniższą cenę za wynajęcie samochodu znaleźliśmy na stronie arguscarhire.com - na tamten moment to był jedyny pośrednik, który nie naliczał kosztów związanych z oddaniem auta w innej lokalizacji. Mieliśmy również gwarancję konkretnego modelu auta. Cena wypożyczenia: 3438 MAD, czyli ok. 1298 złUBEZPIECZENIE WKŁADU WŁASNEGOCzęsto sprawa traktowana po macoszemu, ale już drugiego dnia okazało się, że warto było się zabezpieczyć - jechaliśmy drogą, na której odbywały się prace remontowe - dużo kamieni gruzu itp.. Jadące z naprzeciwka z dużą prędkością auto wyrzuciło z pod kół kamień, który uderzył w przednią szybę naszego samochodu. Oczywiście szyba pękła - zrobił się pajączek. Gdybyśmy nie byli ubezpieczeni to pewnie ten incydent i perspektywa dodatkowych nieprzewidzianych kosztów zepsułyby nam humor na resztę wycieczki...Ubezp. wkładu własnego wykupiliśmy na icarhireinsurance.com - opcja na rok była korzystniejsza, niż stricte na 16 dni, więc prawdopodobnie jeszcze ją wykorzystamy.Cena ubezpieczenia - 55,30 euro, czyli ok. 240 złPALIWOPaliwo w Maroku kosztowało średnio 13,20 MAD/l. Zrobiliśmy 3100 km. Tankowaliśmy 8 razy.Tanger 380 MAD, Fez 345 MAD, Errachidia 263MAD, Tinghir 320 MAD, Ouarzazate 230 MAD, Marrakesz 325 MAD, dwa razy Agadir 320 MAD i 250 MADco daje łącznie 2108 MAD, czyli ok. 955 złNOCLEGICzęść noclegów zarezerwowaliśmy i opłaciliśmy jeszcze będąc w Polsce. Wykupiliśmy 6 noclegów korzystając z promocji na hotels.com. Jedna została anulowana, zostaliśmy z pięcioma.Tanger - Ramada Encore Tanger - cena: CAD$ 57, czyli ok. 176 złFez - Ramada Fez - cena: CAD$ 35, czyli ok. 106 zł (+ podatek na miejscu 8 euro)Marrakesz - Riad Le Jardin d’Abdou - cena: CAD$ 17, czyli ok. 52 zł (+ podatek na miejscu 56 MAD)Marrakesz - Palais Calipau - cena CAD$ 30, czyli ok 93 zł (+ podatek na miejscu 50 MAD)Madryt - Apartamentos Sercotel Toumar - cena: CAD$ 25, czyli ok. 71 złOprócz tego mieliśmy kilka rezerwacji na booking.com, które opłacaliśmy dopiero na miejscu.Fez - Riad Sunrise - cena: 375 MAD, czyli ok. 141 złOurzazate - Residence Rosas - cena: 225 MAD, czyli ok. 85 złMarrakesz - Riad Mahjouba - cena za dwa noclegi: 400 MAD, czyli ok. 150 złImlil - Riad Atlas Toubkal - cena: 275 MAD czyli ok. 108 złEssaouira - Riad Asmitou - cena: 240 MAD, czyli ok. 94 złZ racji drobnych zmian w planie podróży na jednym noclegu straciliśmy, ponieważ musieliśmy za niego zapłacić, mimo że z niego nie skorzystaliśmy. Na miejscu znaleźliśmy:Errachidia - Kasba Kenzi Rissani - cena: 350 MAD, czyli ok. 132 złMerzouga - Kasba Le Touareg i noc na pustyni - cena: $90, czyli ok 295 złSidi Ifni - Hotel Safa - cena za dwa noclegi: 600 MAD, czyli ok. 235 złEssaouira - Riad Inna - 250 MAD, czyli ok. 94 złŁączne koszty to ok. 1900 zł - na pewno można było znaleźć coś taniej, ale poniżej pewnego standardu nie chcieliśmy schodzić. Zależało nam na samodzielnych pokojach z łazienką.Rezerwowanie z dużym wyprzedzeniem ma oczywiście swoje zalety i wady. Z jednej strony, dzięki temu nocowaliśmy w 5 gwiazdowych hotelach i riadach za na prawdę śmieszne pieniądze. Z drugiej jednak strony z oczywistych względów zaplanowana trasa w trakcie podróży mogła być poddawana tylko niewielkim zmianom.Co do samej rezerwacji noclegów - taktyka była prosta :D Najpierw polowałam na promocje i okazje na noclegi pewne, czyli miasta, w których musieliśmy się znaleźć w danym terminie, np. pierwsza noc w Tangerze po wylądowaniu, druga noc w Fezie, połowa drogi w Marrakeszu, ostatni dzień w Maroku i ostatni dzień wycieczki w Madrycie. Pozostałe noclegi rezerwowałam zgodnie ze stworzonym planem wycieczki. Jeśli na booking.com znalazłam jakąś godną uwagi okazję w korzystnej cenie, a dodatkowo miejsce wyglądało fajnie - rezerwowałam. Ważna była dla mnie opcja rezerwacji z możliwością płacenia dopiero na miejscu. Tego typu rezerwacje nie są zobowiązujące i zazwyczaj można je odwołać na dwa dni przed planowanym noclegiem bez ponoszenia żadnych konsekwencji finansowych. (Swoją drogą fakt, że musieliśmy zapłacić za zarezerwowany nocleg, choć nie dotarliśmy na miejsce, wyniknął z naszego niedopilnowania. O zmianie trasy wiedzieliśmy już w Fezie - na tamtą chwilę można było jeszcze spokojnie odwołać nocleg bez ponoszenia kosztów.) Uważam, że takie rezerwacje to fajna sprawa - wiesz, że w razie czego już coś masz... a jeśli w między czasie znajdzie się coś korzystniejszego, to łatwością można zrezygnować.Co do pozostałych noclegów - ofert spędzenia nocy na pustyni jest na miejscu cała masa, nie widzieliśmy więc sensu w umawianiu się z kimkolwiek z wyprzedzeniem. Fakt, my nie trafiliśmy, ale myślę, że mieliśmy po prostu pecha. Z reguły nocne berberskie wypady udają się i turyści wracają szczęśliwi. Ponoć wszędzie jest bardzo podobnie. :)Co do wybrzeża - chcieliśmy mieć możliwość poznania klimatu tych miast (Agadiru, Sidi Ifni czy Essaouiry) będąc na miejscu i dopiero tam podjąć decyzję, który z nich podoba nam się najbardziej i gdzie czujemy się najlepiej. I chwała bogu, bo wściekłabym się, gdybyśmy zarezerwowali noclegi np. w Agadirze. :P ŁĄCZNIE bilety lotnicze + ubezpieczenie turystyczne + samochód + ubezp. wkładu własnego + noclegi = ok. 6350 zł -- 30 Paź 2014 19:04 -- Do tego należy doliczyć:JEDZENIEW tej kwestii ciężko powiedzieć coś jednoznacznie. Jedliśmy obiady (np. tadziny) za 50 MAD/os. i za 150 MAD/os. Nie wiem, czy to reguła, czy tak pechowo trafialiśmy, ale jak chcieliśmy zaoszczędzić to wychodziliśmy z knajpy głodni.. Dostawaliśmy górę warzyw z mikroskopijną ilość mięsa, reszta to kości, albo tłuszcz... Potwierdzała się stara zasada, że nadto oszczędny płaci podwójnie, bo siłą rzeczy dojadaliśmy później gdzie indziej. Dwie knajpki zasługują na wyróżnienie jeśli brać pod uwagę nie tylko smak, ale i przystępne ceny.Ourzazate - Restauracji Chez Nabil - tam na prawdę polecam się wybrać. Za ok 70 MAD/os najedliśmy się do syta.I Sidi Ifni - Gran Canaria - kuchnia śródziemnomorska - ceny do 75 MAD. Dania PRZEPYSZNE!Ceny soków pomarańczowych w restauracjach to koszt 10-15 MAD. Na Jamma el Fna - 4 MAD. :)Często zatrzymywaliśmy się w ichniejszych supermarketach po pieczywo, przekąski, czy napoje. Ceny są porównywalne do naszych.WEJŚCIÓWKI Mogłam coś pominąć, ale z tego co pamiętam: Vollubilis - 15 MAD/osPałac Bahia - 10 MAD/osPałas Badii - 20 MAD/osGroby Saadytów - 10 MAD/osOgrody Majorelle - 50 MAD/osWstęp na taras nad Jamma el Fna - 20MAD/os.INNE WYDATKI Przewodnik w Fez - 200 MADKaszmirowy szalik kupiony w Fezie - 200 MADKarta telefoniczna - 20 MADOlejki arganowe 3 x 50 MAD (z 80MAD za sztukę) w “aptece” w EssaouirzeOlejki arganowe przy drodze Agadir - Essaouira - 2 x 25 MADTorba - 90 MADDrewniany wielbłąd - 60 MAD (początkowa cena chyba z 250 MAD :) )Drewniana dłoń fatimy - 15 MAD (początkowa cena 100 MAD :) )3 kompasy i dwa szaliki na turbany - 250 MAD (szaliki miały być oryginalne niebarwiące... miały być - puszczają farbę jak .... :D)4 breloki za 30 MAD5 magnesów dłoń fatimy za 100 MAD2 metalowe magnesy za 30 MADSrebrna zawieszka na bransoletkę - dłoń fatimy - 40 MADTadzin - 20 MAD (Imlil)Podkładka pod tadzin - 10 MADZioła/przyprawy u Mohameda w Marrakeszu - ok. 300 MADZ praktycznych informacji mogę dodać, że z mojego doświadczenia wynika, że naprawdę warto planować tego typu wyjazdy z wyprzedzeniem. Pozwala to na zaoszczędzenie pieniędzy. 1. Jeśli jesteście zdecydowani na wyjazd i znacie przybliżony termin swojego urlopu, już kilka miesięcy wcześniej sprawdzajcie/śledźcie stronki o profilu podróżniczym w poszukiwaniu ofert tanich lotów. Poświęćcie trochę czasu i szukajcie połączeń samodzielnie, nie ograniczajcie się do czekania na posty. Ja korzystam z azair.eu.2. Jeśli macie już bilety i trasę wyjazdu czas wynająć samochód. Nie czekajcie do ostatniej chwili. Obserwowałam ceny samochodów na przestrzeni 3 miesięcy przed wylotem - koszt wynajęcia tego samego auta tuż przed wycieczką był 30 % wyższy niż na początku. 3. Polujcie na okazje noclegowe. Oczywiście wcześniejsze rezerwacje kłócą się nieco ze spontanicznością, ale osobiście wolę wcześniej zaplanować wyprawę i wiedzieć gdzie i w jakim celu jadę, niż tracić cenny dwutygodniowy urlop na błądzenie i „rozpoznawanie terenu” na miejscy - tylko wtedy mam poczucie, że wykorzystałam czas i pieniądze najlepiej jak mogłam.Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wielu z was może mieć inne podejście. Wszystko zależy od specyfiki wyprawy, charakteru podróżujących, czasu i budżetu. :)Do naszej wyprawy przygotowywałam się na długo przed wyjazdem. Pozaznaczaliśmy na mapie miejsca, które nas interesowały i stworzyliśmy optymalną trasę. Następnie przygotowaliśmy plan „dzień po dniu”- analizując ilość kilometrów dzielącą poszczególne punkty i czas potrzebny do ich przebycia oraz czas poświęcony na zwiedzanie i odpoczynek, przewidywaliśmy, gdzie najprawdopodobniej będziemy zatrzymywać się na nocleg. Jeśli o czymś nie wspomniałam, pytajcie. :)
wintermute 31 października 2014 09:00 Odpowiedz
ogrom czasu musieliście poświęcić na przygotowanie tej relacji i za to ogromny RESPECTsporo cennych informacji które na pewno się przydadząchociaż nie da się ukryć że nie była to wycieczka niskobudżetowa ;)
maxima0909 31 października 2014 09:28 Odpowiedz
Wintermute napisał:ogrom czasu musieliście poświęcić na przygotowanie tej relacji i za to ogromny RESPECTsporo cennych informacji które na pewno się przydadząchociaż nie da się ukryć że nie była to wycieczka niskobudżetowa ;)no właśnie... miała być niskobudżetowa, a wyszło jak zawsze :P
maxima0909 20 listopada 2014 18:56 Odpowiedz
Relacja "3100 km i nasza podróż po Maroku :)" została nominowana do relacji października, jeśli uważacie ją za godną, proszę o Wasz głos :Pviewtopic.php?f=18&t=59654pozdrawiam :)
grzes830324 23 grudnia 2014 11:17 Odpowiedz
teraz dopiero przeczytałem relację. Piękny błekit i alabastrowa biel otynkowań budynków świetnie kontrastuje z szaroburą ponurościa dzisiejszego dnia, którą mam za oknem. Gratuluje świetnego wyjazdu :)
piotr_n 5 stycznia 2015 07:17 Odpowiedz
Świetna relacja, fantastyczne zdjęcia. Pozdrawiam.PS Część waszej trasy pokonamy już za tydzień, jednak raczej środkami komunikacji publicznej.
maxima0909 9 stycznia 2015 14:27 Odpowiedz
Grzes830324 napisał:teraz dopiero przeczytałem relację. Piękny błekit i alabastrowa biel otynkowań budynków świetnie kontrastuje z szaroburą ponurościa dzisiejszego dnia, którą mam za oknem. Gratuluje świetnego wyjazdu :)Dziękuję. :)Piotr_N napisał:Świetna relacja, fantastyczne zdjęcia. Pozdrawiam.PS Część waszej trasy pokonamy już za tydzień, jednak raczej środkami komunikacji publicznej.Powodzenia! Życzę wspaniałego wyjazdu :)
chaleanthite 13 marca 2016 16:22 Odpowiedz
@Maxima0909-dopiero niedawno trafiłam na Twoją relację i... aż nie wiem od czego zacząć ;) Przede wszystkim sama relacja świetna, bardzo fajnie się ją czyta no i zdjęcia są przepiękne! Fantastyczny pomysł na wyprawę i trasa obfitująca w tyle urozmaiconych widoków... Rewelka!!! :D Z chęcią sama bym taką trasę powtórzyła, ale od czasu Waszego wyjazdu trochę się chyba pozmieniało w północnej Afryce (kwestie bezpieczeństwa)-i choć sama nie jestem jakoś przesadnie bojaźliwa, to jest to chyba główna rzecz, która by mnie powstrzymywała przed podjęciem takiej podróży... Nie mogę też sobie odpuścić skomentowania świetnych, długich spódnic, które prezentujesz na zdjęciach oraz czerwonego lakieru na paznokciach-czadowy odcień! Achhh... Aż się rozmarzyłam, idę obejrzeć fotki Maroka jeszcze raz :D
maxima0909 13 marca 2016 19:45 Odpowiedz
@chaleanthite innośc kulturowa, egzotyka i pewna autentycznośc to to, co cenię sobie w podróżach najbardziej, bo ostatecznie oprócz pieknych krajobrazów (które każdy kraj może zaoferować) oryginalność i specyfika miejsca sprawiają, że wspomnienia są jakby pełniejsze... Maroko zdecydowanie wspominam najcieplej ze wszystkich naszych dotychczasowych wypraw... to bardzo gościnny kraj, pełen przemiłych i serdecznych ludzi, kolorów, zapachów i smaków! polecam z całego serca!