Skoro fly4free udostępnia coś takiego jak blog, postaram się tutaj czasami coś naskrobać :) Głównie będą to unikalne i przydatne informacje dla każdego z podróżników, niedostępne w przewodnikach, dobre podpowiedzi, które mogą pomóc zarówno w tańszym, jak i skuteczniejszym podróżowaniu. Zakładam, że każda osoba, która rusza "w świat" powinna wiedzieć gdzie jedzie, jak się zachować, znać historię miejsca, zwyczaje lokalnych mieszkańców, wiedzieć co chce zobaczyć, jak spędzić czas, itd.
Nie traktuję tego bloga nazbyt poważnie, raczej nie będę miał czasu na częste notatki, ale pewnie z kilka razy w roku powinno się udać :) Dobra, jedziemy zatem.
La Gomera Jedna z Wysp Kanaryjskich, na której spędziłem kilka dni na początku tygodnia. Miła odmiana i sympatyczna, krótka ucieczka z Polski. Na eskapadzie byłem sam, a głównym celem był treking po Parku Narodowym Garajonay :) Sama wyspa, emocje, miejsca, szama - coś magicznego. Polecam! Zupełna ucieczka od kurortów na południu Teneryfy, gdzie z w systemie naprzemiennym znajdujemy starszych turystów z Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Skandynawii, ew. Rosji. Głównie starszych, którzy wylegują się tygodniami na plażach w jednym "resorcie", pijąc, czytając i odpoczywając. Ogólnie taki sposób "podróżowania" to nie moje "way of life", ale każdy lubi to co lubi. Możliwe, że i po 60-tce sam będę aktywnym propagatorem tego sposobu podróży, oby nie ;-)
Podpowiedzi:
1) lot WMI - TFS, Ryanair. Złapałem tak spontanicznie bilety za 516 RT, jakoś w okolicy czerwca, lipca. Szczerze pisząc sam nie wiedziałem, czy będę miał wtedy możliwość lecieć, ale zaryzykowałem. Cena za lot obejmuje wykupione dodatkowo wybierane miejsca, jak i priorytet wejścia. Dla lotu powyżej 5h. naprawdę nie szczędziłbym tych niecałych 50 zł. Komfort nieporównywalnie większy, a po podróży nie wygląda się jak zmięta sardynka. W obie strony wybrałem swoje ulubione miejsce w Ryanair, czyli 16A, przy wyjściu awaryjnym. Przy wykupieniu miejsca dodatkowy bonus to priorytet wejścia na pokład. Ta "usługa" jest dla mnie raczej zbędna, ale skoro Ryan daje to w pakiecie to skorzystałem. Zawsze irracjonalne dla mnie przy lotach lowcostami jest ta kolejka "człowieków" ustawiająca się 20 minut przed boardingiem. Na wakacyjnych kierunkach jest to szczególnie widoczne, i tak na oko z 140 LF na obu rejsach, 2/3 stało już w powyginanej długiej kolejce. Kolejka jest zarówno do przejść "priority" (wyższy stopień irracjonalności) jak i normalnej kolejki (niższy stopień irracjonalności). Dopadł mnie zatem wzrok nienawiści ponad połowy pasażerów, kiedy jako ostatni wszedłem na priority bezczelnie siedząc cały czas na siedzeniu z 20 metrów od bramki. Skandal! ;-) A, miła ciekawostka, w TFS Ryany korzystają z rękawów. Nie może być zresztą inaczej, gdyż tak skonstruowane jest lotnisko ;D
2) rejs Los Crisitanos (Teneryfa) - San Sebastian La Gomera. Do Los Crisitanos (typowy kurort) dostaniecie się z lotniska autobusem 111 - odjazdy co 30 minus, koszt 3,2 Euro. Potem spacer ok. 10 minut i już jesteście w porcie. I tutaj paradoks: są promy Naviera Armas oraz Fred Olsen. Ze względu na walkę konkurencyjną oba wypływają o tych samych godzinach :D Kasy Fred Olsen są po prawo, kasy Naviera Armas po lewo. Są one otwierane na niecałe dwie godziny przed każdym rejsem. W Los Crisitnos była spora kolejka turystów, którzy ruszyli do kas Freda Olsena otwartych ok. 20 minut wcześniej i kupili droższe bilety na prom, który ma niby w nazwie Express i wygląda "eleganciej", ale płynie na Gomerę raptem 10 minut szybciej. Polecam podróż wolniejszym, ale klimatycznym i tańszym promem Naviera Armas - koszt 30 Euro (Los Crisitanos - Gomera) i 25 Euro (Gomera - Los Cristianos). Nie warto kupować wcześniej biletów przez internet. Ceny są dokładnie takie same, a i tak musimy stać w tej samej kolejce po kartę pokładową. Teoretycznie na pokładzie jest darmowe wi-fi, w praktyce przez godzinny rejs udało mi się załadować nagłówki z googla i dwie strony internetowe :)
3) Komunikacja po wyspie. Busy, wszystkie informacje na stronie: http://www.guaguagomera.com/ - podane są informacje jedynie o wyjeździe autobusu z danej miejscowości. Czasami niektóre startują z kilka minut wcześniej, więc lepiej mieć margines 10 minut przed odjazdem. Jeżeli wsiadamy na jakiejś pośredniej stacji (ja drugiego dnia wsiadałem w Agulo i jechałem do San Sebastian) to sami musimy obliczyć hipotetyczny czas dotarcia autobusu. Mimo tego, że wyspa jest mała to jednak bardzo stroma i górzysta, więc przejazd, np. z San Sebastian do Valle Gran Rey trwa ponad półtorej godziny, choć w linii prostej to raptem nieco ponad 20 km. Bilety bez problemów kupimy u kierowcy, którzy zresztą są istnymi mistrzami kierownicy mknąc nad urwiskami ;-) Komunikacją nie podróżuję zbyt wiele osób, zawsze można machnąć kierowcy na przystanku. Ceny w zależności od długości trasy to od 2 do 5 Euro.
4) Noclegi. Moją bazą była stolica wyspy San Sebastian, stamtąd najłatwiej się dostać w każdy zakątek wyspy. Na Gomerę przybyłem nie mając zaklepanego noclegu, ale od czasu do czasu monitowałem booking pod kątem dostępności obiektów i wiedziałem, że z noclegiem nie powinno być problemu. Padło zatem na dwugwiazdkowy hotel: Hotel Villa Gomera. Był to mój debiut w hotelu z dwoma gwiazdkami, normalnie raczej nie klikałbym w taki obiekt, ale wyjazd nie był pomyślany pod kątem luksusów wszelakich i siedzenia w hotelu. Okazało się to być bardzo dobry wyborem, standard spokojnie wyższy, codzienne sprzątanie, kosmetyki, itd. Dobre referencje na booking ostatecznie przekonały mnie do tego wyboru. Ale co najważniejsze! Znaczna różnica pomiędzy ceną na booking, a ceną w samym obiekcie. Poprzez booking rezerwacja doby to 50 Euro, podczas gdy ot tak z buta "podbijacie" i chcecie pokój - to 35 Euro. Różnica to zapewne prowizja booking za rezerwacje. No i powinniście też mieć pewność, że w ogóle są wolne pokoje. Nie wiem czy jest to regułą na Kanarach, ale w mniejszych, kameralniejszych obiektach może to mieć miejsce. Miła niespodzianka, tym bardziej, że mój budżet skalkulowany był na nocleg w okolicy 50 Euro.
5) Park Narodowy. Konieczne "must see" dla wielbicieli sportowej aktywności i pieszych wędrówek. Świetne oznakowane szlaki! Nie sposób się zgubić. Bardzo przydatna jest aplikacja maps.me, które pomogła mi w kilku momentach. Aplikacja ma zaznaczone wszystkie szlaki. Jest to znaczną oszczędnością oraz wygodą w stosunku do map tradycyjnych. Mapy tradycyjne Gomery w Informacji Turystycznej są za darmo, ale takie szczegółowe większe już 7 Euro, a ze szlakami pieszymi najbardziej wypasione 15 Euro (sic!). Aplikacja maps.me w zupełności jednak wystarcza, oczywiście pod warunkiem oszczędzania baterii w telefonie ;-D No i ta bezcenna dodatkowa opcja "Gdzie ja kurde teraz jestem", czyli namierzanie GPS ;) Poniżej, dla ciekawskich, linki do moich dwóch tras na Gomerze z Endomondo: https://www.endomondo.com/workouts/446299604/11726097 Druga trasa i zejście z niecałego 1,5 km. wysokości nad poziom morza na dystansie 15 km. - cuuudo :) Następnym razem pójdę w górę ;) A, no i trzeba mieć chociaż przeciętną formę. Są szlaki bardzo łatwe, łatwe, ale niektóre zejścia do dolin trudniejsze niż w Tatrach. Kolejną zmyłką może też być odległość na szlakch podawana w km., gdzie czasami 2 km. to dwadzieścia minut, a czasami pięćdziesiąt :) - w zależności od pofałdowania terenu. Zatem mapka koniecznie z poziomicami, bądź wcześniej dobry "research" pod kątem "mierz siły na zamiary" ;-)
6) Jedzienie. Byłem sam, zatem romantyczne kolacje w eleganckich restauracjach były zbędne ;) Polecam dwie, klasyczne "barówy" na ulicy Ruiz de Pardon (mniej więcej na połowie jej wysokości). Siada się przy barze wśród lokalnych mieszkańców, bierze browarka oraz pyszne bocadillos (kanapki na ciepło z czym tam sami chcecie) komunikując się pół migowo, pół łamanym angielskim i tylko mówiąc "Gracias, gracias" ;) Piwo standardowe na Gomerze to piwo małe, 0,33 cl. I jak zamówicie piwo to takie Wam właśnie podadzą :) Polecam oczywiście spróbować lokalnych marek: Canarias, Dorada, Gara. W jedzenie przed wyprawami do Parku Narodowego zaopatrywałem się na bazarze, który jest zlokalizowany tuż przy dworcu autobusowym. Kg. bananów niecałe Euro - są mniejsze i słodsze niż importowane do Polski. Dobre słodkie wyroby w piekarni, jakieś bułki z owocami, itd. Warto spróbować. Obok też fajny bar, gdzie co rano dudniłem szybkie podwójne espresso za 2 Euro.
Z grubsza chyba tyle. Jakieś pytania? :) Wrzucam też kilka fotek, żebyście mi zazdrościli tej pogody i widoczków, szczególnie w te zimne dni ;-) Zresztą, jestem dwa dni po powrocie i ciągle nie mogę dojść do siebie wracając wspomnieniami w coś tak nierealnego i łapiąc chwilowe momenty depresyjno-tęsknotowe ;-) Czuję w kościach, że jeszcze kiedyś, może całkiem niedługo, wrócę tam! :)
raphael: No pewnie, że zadowolony :)
wawerek: jak 10 h. to samo San Sebastian rozumiem?
pilif: trasy są z pewnością dla dobrych kierowców, przez pierwsze 10 minut podświadomie spinałem się na każdym zakręcie i zaciskałem nogi (szczególnie, gdy jedzie się na końcu autokaru), ale potem się przyzwyczaiłem ;D
iznogudraphael: No pewnie, że zadowolony :)
wawerek: jak 10 h. to samo San Sebastian rozumiem?
pilif: trasy są z pewnością dla dobrych kierowców, przez pierwsze 10 minut podświadomie spinałem się na każdym zakręcie i zaciskałem nogi (szczególnie, gdy jedzie się na końcu autokaru), ale potem się przyzwyczaiłem ;D
To był jednodniowy wypad na Gomerę w 2006 roku z wycieczką zorganizowaną (przerywnik dwutygodniowego pobytu na Teneryfie). Zaliczyliśmy San Sebastian, Agulo, Park narodowy, Los Roques. Czytając Twój opis mam ochotę na skopiowanie Twojego planu, bądź też wydłużenie do 7 dni z El Hierro (ale nie wiem czy żona puści).
właśnie rezerwuję lot z berlina i zamierzam dostać się promem na Gomerę z Teneryfy i spać pod namiotem i mam dwa pytania:
1. jak z noclegami na dziko w parku lub na szlakach, jedno to czy jacyś strażnicy leśni kręcą się po parku, a drugie to czy widziałeś jakieś klimatyczne miejscówki na rozbicie namiotu, np. przy wodospadzie, nad klifem itp. ;)
2. czy mam właściwe informacje, że pierwszy prom z los cristianos odpływa o 9.00 a ostatni o 19.00 ? rozkłady znalezione w necie podają sprzeczne info, a przylatuję na Teneryfę o 19:05, a wylot powrotny mam o 8:00, więc pewnie muszę szykować 2 dodatkowe noclegi na teneryfie ...
z góry dzięki za pomoc.
wawerek
To był jednodniowy wypad na Gomerę w 2006 roku z wycieczką zorganizowaną (przerywnik dwutygodniowego pobytu na Teneryfie). Zaliczyliśmy San Sebastian, Agulo, Park narodowy, Los Roques. Czytając Twój opis mam ochotę na skopiowanie Twojego planu, bądź też wydłużenie do 7 dni z El Hierro (ale nie wiem czy żona puści).
To całkiem sporo zwiedziłeś jak na 10 h. - prawie cała Gomera ;-) Też myślę o El Hierro, w połączeniu z Palmą. Mam irracjonalne hobby "kolekcjonowania" najmniejszych państw świata, najmniejszych wysp, itd. ;) Lecąc pierwszy raz na Kanary jeszcze w samolocie czytając przewodnik miałem "zagwozdkę" pomiędzy Gomerą albo El Hierro. Myślałem nawet o 2 dniach na każdą z wysp, ale logistyka i czas były trudne do ogarnięcia.
pl_geronimo:
pomysł z namiotem trochę ekstremalny, ale nie każdy potrzebuje jak widać hotelu ;-) Strażników Parku nie widziałem ani jednego, nie wiem czy oni w ogóle zresztą istnieją. Miejsc na rozbicie namiotu jest sporo, z czego w okolicach Parku Narodowego jest jednak spora wysokość i wilgotność. Oficjalnie biwakowanie jest zakazane.
2. Jak przylatujesz na Teneryfę po 19 to już nie załapiesz się na prom niestety. Tutaj oficjalna strona przewoźnika promowego: http://www.navieraarmas.com/ - inne godziny w dni powszednie, inne w soboty i niedziele. Faktycznie wygląda na to, że dwa dodatkowe noclegi na Teneryfie. Chyba jedyna sensowna opcja to Los Cristianos, może jakoś przetrwasz w tym morzu turystów ;) Miłej ekspady! Daj znać po powrocie, gdzie udało Ci się poszaleć z tym namiotem.
iznogud: z "zaliczaniem" wysp u mnie podobnie, szkoda tylko, że aktualnie większość zdobyłem wędrując palcem po mapie;) Co prawda 4 Wyspy Kanaryjskie odwiedziłem, ale przecież nie tylko Kanary są ciekawe. Marzy mi się wyjazd: 7 dniowy i w tym 3 dni Gomera plus 3 dni na El Hierro lub pobyt 5 dniowy i 3 dni na El Hierro (bez Gomery)- na La Palmę poświęciłbym minimum 5 dni). Zauważyłem jednak, że Ryanair zmienił kalendarz lotów i już od kwietnia nie bardzo pasuje na szybki trip na El Hierro. Od kwietnia wylot na Teneryfę jest w sobotę, a patrząc na rozkłady akurat w sobotę nie ma połączenia promowego Teneryfa-El Hierro, a nie bardzo uśmiecha mi się tracić wieczór i noc właśnie na Teneryfie. 3 dniowy wypad na El Hierro można spokojnie zrobić w marcu-wylot w niedzielę (lądowanie 15.15,prom na El Hierro o 19.00 więc spokojnie można zdążyć z lotniska), powrót w czwartek (prom wypływa z El Hierro o 7.00 na miejscu jest o 9,45) - wylot z Teneryfy do Polski 15.40, więc tutaj czasowo do zrobienia
O taksówkach wiem tylko to, że są :) W samym San Sebastian wszystko w zasięgu spaceru, natomiast kursują sobie dosyć często pomiędzy poszczególnymi mieścinkami na wyspie.
@wawerek: może lepiej uda się zorganizować poprzez przejazd TFS-TFN autobusem (chyba nie da się inaczej niż przez Santa Cruz?), no i potem samolot Binter Canarias. Ceny RT z tego co widzę od ok. 74 Euro, taniej niż prom :)
W bonusie przejazd busem przez całą Teneryfę.
iznogud@wawerek: może lepiej uda się zorganizować poprzez przejazd TFS-TFN autobusem (chyba nie da się inaczej niż przez Santa Cruz?), no i potem samolot Binter Canarias. Ceny RT z tego co widzę od ok. 74 Euro, taniej niż prom :)
W bonusie przejazd busem przez całą Teneryfę.
Faktycznie można to przemyśleć. Wiesz może czy bezpłatny bagaż podręczny w Binter Canarias jest takich samych wymiarów jak w Ryanair? Nie chciałbym dopłacać.
wróciłem ponad tydzień temu i był to jeden z tych wypadów, które będę wspominał bardzo miło.
głównym powodem wyjazdu była potrzeba medytacji w ciszy i spokoju i to się udało .... a przy okazji kontemplacja przyrody :)
- nocleg po przylocie na teneryfie w Pension Casa Blanca za 20EUR tuż przy porcie
- zgodnie z planem prom z samego rana (armas 50EUR/2strony)
- na gomerze nocleg na dziko w jaskini przy Playa de la Guancha - niepowtarzalny klimat, bo jaskinia jest na zboczu góry z widokiem na plaże i Teide
- piękny szlak ze wspomnianej plaży w stronę centrum wyspy przez barranco juan de vera
- drugi nocleg na gomerze blisko Los Roques (tutaj już był bardzo zimno)
- później eksploatacja okolicznych lasów laurowych i nagle pogoda zmienia się diametralnie na deszcz, mgły i zniechęca do dalszych wędrówek i spania pod namiotem
- szybki powrót do san sebastian i jako, że noclegi tam drogie od razu prom na teneryfę i reszta pobytu na klimatycznym polu namiotowym przy montana roha
no i jeszcze jedna fotka z noclegu na gomerze. pewnie zdjęć nie można w komentarzach wstawiać zatem puszczam linka do zdjęcia: - http://decomariage.pl/xyz/P1019760jas1111.jpg
Nie traktuję tego bloga nazbyt poważnie, raczej nie będę miał czasu na częste notatki, ale pewnie z kilka razy w roku powinno się udać :) Dobra, jedziemy zatem.
La Gomera
Jedna z Wysp Kanaryjskich, na której spędziłem kilka dni na początku tygodnia. Miła odmiana i sympatyczna, krótka ucieczka z Polski. Na eskapadzie byłem sam, a głównym celem był treking po Parku Narodowym Garajonay :)
Sama wyspa, emocje, miejsca, szama - coś magicznego. Polecam! Zupełna ucieczka od kurortów na południu Teneryfy, gdzie z w systemie naprzemiennym znajdujemy starszych turystów z Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Skandynawii, ew. Rosji. Głównie starszych, którzy wylegują się tygodniami na plażach w jednym "resorcie", pijąc, czytając i odpoczywając. Ogólnie taki sposób "podróżowania" to nie moje "way of life", ale każdy lubi to co lubi. Możliwe, że i po 60-tce sam będę aktywnym propagatorem tego sposobu podróży, oby nie ;-)
Podpowiedzi:
1) lot WMI - TFS, Ryanair. Złapałem tak spontanicznie bilety za 516 RT, jakoś w okolicy czerwca, lipca. Szczerze pisząc sam nie wiedziałem, czy będę miał wtedy możliwość lecieć, ale zaryzykowałem. Cena za lot obejmuje wykupione dodatkowo wybierane miejsca, jak i priorytet wejścia. Dla lotu powyżej 5h. naprawdę nie szczędziłbym tych niecałych 50 zł. Komfort nieporównywalnie większy, a po podróży nie wygląda się jak zmięta sardynka. W obie strony wybrałem swoje ulubione miejsce w Ryanair, czyli 16A, przy wyjściu awaryjnym. Przy wykupieniu miejsca dodatkowy bonus to priorytet wejścia na pokład. Ta "usługa" jest dla mnie raczej zbędna, ale skoro Ryan daje to w pakiecie to skorzystałem.
Zawsze irracjonalne dla mnie przy lotach lowcostami jest ta kolejka "człowieków" ustawiająca się 20 minut przed boardingiem. Na wakacyjnych kierunkach jest to szczególnie widoczne, i tak na oko z 140 LF na obu rejsach, 2/3 stało już w powyginanej długiej kolejce. Kolejka jest zarówno do przejść "priority" (wyższy stopień irracjonalności) jak i normalnej kolejki (niższy stopień irracjonalności). Dopadł mnie zatem wzrok nienawiści ponad połowy pasażerów, kiedy jako ostatni wszedłem na priority bezczelnie siedząc cały czas na siedzeniu z 20 metrów od bramki. Skandal! ;-) A, miła ciekawostka, w TFS Ryany korzystają z rękawów. Nie może być zresztą inaczej, gdyż tak skonstruowane jest lotnisko ;D
2) rejs Los Crisitanos (Teneryfa) - San Sebastian La Gomera. Do Los Crisitanos (typowy kurort) dostaniecie się z lotniska autobusem 111 - odjazdy co 30 minus, koszt 3,2 Euro. Potem spacer ok. 10 minut i już jesteście w porcie. I tutaj paradoks: są promy Naviera Armas oraz Fred Olsen. Ze względu na walkę konkurencyjną oba wypływają o tych samych godzinach :D
Kasy Fred Olsen są po prawo, kasy Naviera Armas po lewo. Są one otwierane na niecałe dwie godziny przed każdym rejsem. W Los Crisitnos była spora kolejka turystów, którzy ruszyli do kas Freda Olsena otwartych ok. 20 minut wcześniej i kupili droższe bilety na prom, który ma niby w nazwie Express i wygląda "eleganciej", ale płynie na Gomerę raptem 10 minut szybciej. Polecam podróż wolniejszym, ale klimatycznym i tańszym promem Naviera Armas - koszt 30 Euro (Los Crisitanos - Gomera) i 25 Euro (Gomera - Los Cristianos).
Nie warto kupować wcześniej biletów przez internet. Ceny są dokładnie takie same, a i tak musimy stać w tej samej kolejce po kartę pokładową.
Teoretycznie na pokładzie jest darmowe wi-fi, w praktyce przez godzinny rejs udało mi się załadować nagłówki z googla i dwie strony internetowe :)
3) Komunikacja po wyspie. Busy, wszystkie informacje na stronie: http://www.guaguagomera.com/ - podane są informacje jedynie o wyjeździe autobusu z danej miejscowości. Czasami niektóre startują z kilka minut wcześniej, więc lepiej mieć margines 10 minut przed odjazdem. Jeżeli wsiadamy na jakiejś pośredniej stacji (ja drugiego dnia wsiadałem w Agulo i jechałem do San Sebastian) to sami musimy obliczyć hipotetyczny czas dotarcia autobusu. Mimo tego, że wyspa jest mała to jednak bardzo stroma i górzysta, więc przejazd, np. z San Sebastian do Valle Gran Rey trwa ponad półtorej godziny, choć w linii prostej to raptem nieco ponad 20 km.
Bilety bez problemów kupimy u kierowcy, którzy zresztą są istnymi mistrzami kierownicy mknąc nad urwiskami ;-) Komunikacją nie podróżuję zbyt wiele osób, zawsze można machnąć kierowcy na przystanku. Ceny w zależności od długości trasy to od 2 do 5 Euro.
4) Noclegi. Moją bazą była stolica wyspy San Sebastian, stamtąd najłatwiej się dostać w każdy zakątek wyspy. Na Gomerę przybyłem nie mając zaklepanego noclegu, ale od czasu do czasu monitowałem booking pod kątem dostępności obiektów i wiedziałem, że z noclegiem nie powinno być problemu. Padło zatem na dwugwiazdkowy hotel: Hotel Villa Gomera. Był to mój debiut w hotelu z dwoma gwiazdkami, normalnie raczej nie klikałbym w taki obiekt, ale wyjazd nie był pomyślany pod kątem luksusów wszelakich i siedzenia w hotelu. Okazało się to być bardzo dobry wyborem, standard spokojnie wyższy, codzienne sprzątanie, kosmetyki, itd. Dobre referencje na booking ostatecznie przekonały mnie do tego wyboru. Ale co najważniejsze! Znaczna różnica pomiędzy ceną na booking, a ceną w samym obiekcie. Poprzez booking rezerwacja doby to 50 Euro, podczas gdy ot tak z buta "podbijacie" i chcecie pokój - to 35 Euro. Różnica to zapewne prowizja booking za rezerwacje. No i powinniście też mieć pewność, że w ogóle są wolne pokoje.
Nie wiem czy jest to regułą na Kanarach, ale w mniejszych, kameralniejszych obiektach może to mieć miejsce. Miła niespodzianka, tym bardziej, że mój budżet skalkulowany był na nocleg w okolicy 50 Euro.
5) Park Narodowy. Konieczne "must see" dla wielbicieli sportowej aktywności i pieszych wędrówek. Świetne oznakowane szlaki! Nie sposób się zgubić. Bardzo przydatna jest aplikacja maps.me, które pomogła mi w kilku momentach. Aplikacja ma zaznaczone wszystkie szlaki. Jest to znaczną oszczędnością oraz wygodą w stosunku do map tradycyjnych. Mapy tradycyjne Gomery w Informacji Turystycznej są za darmo, ale takie szczegółowe większe już 7 Euro, a ze szlakami pieszymi najbardziej wypasione 15 Euro (sic!). Aplikacja maps.me w zupełności jednak wystarcza, oczywiście pod warunkiem oszczędzania baterii w telefonie ;-D No i ta bezcenna dodatkowa opcja "Gdzie ja kurde teraz jestem", czyli namierzanie GPS ;)
Poniżej, dla ciekawskich, linki do moich dwóch tras na Gomerze z Endomondo:
https://www.endomondo.com/workouts/446299604/11726097
Druga trasa i zejście z niecałego 1,5 km. wysokości nad poziom morza na dystansie 15 km. - cuuudo :) Następnym razem pójdę w górę ;)
A, no i trzeba mieć chociaż przeciętną formę. Są szlaki bardzo łatwe, łatwe, ale niektóre zejścia do dolin trudniejsze niż w Tatrach. Kolejną zmyłką może też być odległość na szlakch podawana w km., gdzie czasami 2 km. to dwadzieścia minut, a czasami pięćdziesiąt :) - w zależności od pofałdowania terenu. Zatem mapka koniecznie z poziomicami, bądź wcześniej dobry "research" pod kątem "mierz siły na zamiary" ;-)
6) Jedzienie. Byłem sam, zatem romantyczne kolacje w eleganckich restauracjach były zbędne ;) Polecam dwie, klasyczne "barówy" na ulicy Ruiz de Pardon (mniej więcej na połowie jej wysokości). Siada się przy barze wśród lokalnych mieszkańców, bierze browarka oraz pyszne bocadillos (kanapki na ciepło z czym tam sami chcecie) komunikując się pół migowo, pół łamanym angielskim i tylko mówiąc "Gracias, gracias" ;) Piwo standardowe na Gomerze to piwo małe, 0,33 cl. I jak zamówicie piwo to takie Wam właśnie podadzą :) Polecam oczywiście spróbować lokalnych marek: Canarias, Dorada, Gara.
W jedzenie przed wyprawami do Parku Narodowego zaopatrywałem się na bazarze, który jest zlokalizowany tuż przy dworcu autobusowym. Kg. bananów niecałe Euro - są mniejsze i słodsze niż importowane do Polski. Dobre słodkie wyroby w piekarni, jakieś bułki z owocami, itd. Warto spróbować. Obok też fajny bar, gdzie co rano dudniłem szybkie podwójne espresso za 2 Euro.
Z grubsza chyba tyle. Jakieś pytania? :) Wrzucam też kilka fotek, żebyście mi zazdrościli tej pogody i widoczków, szczególnie w te zimne dni ;-) Zresztą, jestem dwa dni po powrocie i ciągle nie mogę dojść do siebie wracając wspomnieniami w coś tak nierealnego i łapiąc chwilowe momenty depresyjno-tęsknotowe ;-) Czuję w kościach, że jeszcze kiedyś, może całkiem niedługo, wrócę tam! :)